- Strona pocz±tkowa
- Quinn Cari Miłość jest konieczna 02 Romans nie jest konieczny
- 02. Atkins Dawn Idealny układ Miłosny talk show
- Bingham Lisa Intryga i miłość 25 Kiedy nadciąga noc
- Kyle Susan pseud. Palmer Diana Skazani na miłość
- Dirie Waris List do matki. Wyznanie miłości
- Legut Lucyna Miłosne niepokoje pana Zenka
- Chang Eileen Miłość jak pole bitwy
- Glyn Eleonora Ślepa miłość
- Celmer Michelle Miłosna gra(1)
- Roberts Alison Powtórka z miłości
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To na tym można coś zarobić? - zdziwiła się mama.
- I to całkiem niemało, jeśli ktoś jest w tym dobry.
- Ale można to robić tylko do pewnego wieku - zauważył Mikę.
Dawid Che gaworzył radośnie w kołysce. Pod tą choinką wyglądał jak mały Jezus.
Joe przypomniała sobie, jak Engel powiedział, że Józef i Maria też nie mieli dachu
nad głową.
- Potem pewnie otworzÄ™ sklep. Z ubraniami, deskami i wszystkimi dodatkami -
kontynuował Alex. - Ojciec chciałby oczywiście, żebym pracował w jego firmie.
- I tak będziesz pracował u ojca - wtrąciła się Joe. Mierziło ją, jak Alex podlizuje się
Mike'owi i mamie.
Mama wymachiwała stanikiem na wszystkie strony.
- Przymierz zaraz, sprawdzimy, czy dobrze leży - namawiała Joe.
- Na pewno przymierzę - odparła dziewczyna. - Mamo, przecież nie noszę staników.
Powinnaś o tym wiedzieć.
- Ale teraz jesteś matką, więc musisz.
- Gdy muszÄ™, idÄ™ do kibla.
- Bardzo proszę, nie bądz nieznośna. Ten komplet kosztował masę pieniędzy.
Chcesz, żeby ci potem wszystko wisiało?
- Uważam, że to całkiem sexy - zauważył Alex. To przepełniło miarkę.
- A co was w ogóle obchodzą moje cycki, hę? - Odruchowo skrzyżowała ręce na
piersiach.
Wszyscy zamilkli. Z radia snuły się kolędy. Joe nie chciała myśleć o Engelu i o
bidecie w luksusowym apartamencie. Miała wszystkiego dość. Tak, to była
prawdziwa Wigilia. Wszyscy mieli dość.
218
- Może byśmy tak wrzucili coś na wideo. W telewizji nic nie ma - zaproponowała
Joe.
- No wiesz, w Wigilię? - obruszyła się mama.
- No to może niech ktoś powie jakiś wiersz albo co? Alex, ty na pewno masz coś na
składzie, zapodaj coś.
Mikę uniósł swój winiak. Wszyscy jak jeden mąż chwycili za kieliszki.
- Nie podoba mi się ten agresywny ton - skonstatowała mama. - Doprawdy, przecież
święta są tylko raz do roku.
- Pozwól nam włączyć wideo i będzie spokój.
- A co na przykład? - spytał Mikę, któremu, naturalnie, pomysł Joe nie wydawał się
taki zły.
- Jakiś horror. Teksańska masakra piłą mechaniczną. Jedenastą część. Na pewno to
masz.
- Dobrze, ale teraz już wystarczy. Są święta. I w ogóle -apelowała mama.
- Joe tylko tak żartuje - wmieszał się Alex.
Ten już definitywnie wlazł w to ich wspólne szambo -pomyślała Joe.
- W takim razie wrzućmy jeden z pornosów Mike'a, żeby Alex wreszcie nabrał
apetytu. - Właściwie nie chciała tego powiedzieć. Ale zaczynała się już dusić w tym
pokoju.
Alex powiedział jeszcze:
- Joe nie miała tego na myśli. W zasadzie możemy już iść.
Joe wyjęła Dawida Che z kołyski.
- Przygotuję małego do spania.
- Pomogę ci - zaofiarował się Alex.
- Lepiej pomóż mamie zmywać - rzuciła Joe. Poszła do swojego pokoju. Zamknęła
za sobą drzwi i usiadła na łóżku. Myślała o Engelu.
Usłyszała uderzenie w szybę. Za chwilę rozległ się dzwonek domofonu. Joe wybiegła
do przedpokoju.
- Otwieram! - zawołała. Nacisnęła guzik domofonu. Wyszła na korytarz. Usłyszała
jego kroki. Engel wspinał
219
^
się powoli po schodach. Joe patrzyła oniemiała, jak się zbliża. Zatrzymał się tuż
przed niÄ….
- Księżniczko. Potrzebuję cię. Proszę. Joe położyła palec na ustach.
- Teraz nie mogę - szepnęła.
- BÅ‚agam, naprawdÄ™ ciÄ™ potrzebujÄ™.
- Nie mogę. Musisz stąd iść.
- Więc powiedz, że mnie już nie kochasz.
- Spotkajmy się na Alex jutro w południe.
- Chciałbym chociaż zobaczyć Dawida Che. Teraz. Joe próbowała zamknąć drzwi,
lecz Zorro stał już jedną
nogą w przedpokoju. Zwiatło z dużego pokoju oświetliło jego twarz - była
niesamowicie blada.
- Kto tam?! - zawołał z pokoju Mikę.
- Nikt. Kolędnicy - odparła Joe. Jej głos zdradzał objawy paniki.
- Czy ktoś cię dotykał? - dopytywał się Zorro. Mikę wszedł do przedpokoju.
- Jasna cholera! - wydukał. - Kochanie, chodz tu szybko. Złodziej.
- Chciałbym tylko zobaczyć syna - powiedział Zorro prawie spokojnym głosem. -
Mam do tego prawo.
Pojawiła się mama.
- Nie masz żadnego prawa - jąkał się Mikę. - Twoje miejsce jest za kratkami.
- Gdzie jest mój syn? - Głos Zorro znacznie przybrał na sile.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]