- Strona pocz±tkowa
- Courths Mahler Jadwiga Szczęście czeka na drugim brzegu
- Campbell Judy Medical Duo 475 Życz mi szczęścia
- Montgomery Lucy Maud Ania Z Szumiacych Topoli 4
- 05 Bracia Rinucci Gordon Lucy Włoski kaprys
- 134. Gina Wilkins Droga do szczęścia
- Montgomery Lucy Maud Ania Z Avonlea 2
- Droga do szczęścia Wilkins Gina
- Błękitny zamek Montgomery Lucy Maud
- Carol Higgins Clark Festa Di Nozze Con Briv
- Delinsky Barbara ZśÂ‚ocisty urok
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ci, po prawie trzydziestu latach małżeństwa moja żona nadal to lubi.
Joshua milczał, a kiedy wyjrzał przez okno, odniósł wrażenie, że niebo
się przejaśnia. Chmury się rozstąpiły, robiąc miejsce słońcu.
Miałem przyklęknąć?
Och, na Boga! Chyba jej przynajmniej powiedziałeś, że ją kochasz?
Kocham? Nie... Joshua urwał. Serce zaczęło mu bić jak szalone.
Ja... kocham Abbey rzekł zdumiony. Kocham Abbey powtórzył i w
ułamku sekundy jego świat znowu nabrał sensu.
125
R
L
T
Jasne, że ją kochasz, ty cymbale. Każdy głupi to widzi, patrząc na was.
Idz i napraw to, co zepsułeś.
Ale... ona mi odmówiła. Ona mnie nie chce.
Chce.
Nie wiem, jak to naprawić.
Wiesz, uwierz w siebie. Uwierz w niÄ…. No, wynoÅ› siÄ™. Kiedy indziej
pogadamy o wieży.
Joshua wybiegł z gabinetu, nim Pierre dokończył zdanie. Jadąc z
powrotem do Yawonnadeere Creek, powtarzał sobie w myślach wszystko, co
usłyszał od Abbey poprzedniego wieczoru, kiedy odrzuciła jego oświadczyny.
Myślał o tym, co czuje, kiedy jej dotyka i gdy ją całuje, i nie wierzył we
własną głupotę.
Jak mógł nie zdawać sobie sprawy, że ją kocha? Myślał o tym, co czuje,
patrząc na Abbey bawiącą się z jego dziećmi. Dosłownie promieniała, kiedy
Jimmy wyciągał do niej ręce. Była urodzoną matką, ale nie chciała być matką
dla dzieci, których ojciec nie darzy jej miłością.
Kocham Abbey szepnął, a potem się roześmiał. Kocham Abbey!
zawołał, a ponieważ w tej okolicy nie było ograniczenia prędkości, nacisnął
pedał gazu.
Serce Joshui biło jak szalone. Uniósł rękę, by zapukać do drzwi.
Sprawdził krawat i wygładził poły smokingu. Wiedział, że zrobi z siebie
kompletnego głupca, ale nic go to nie obchodziło. Najważniejsze, żeby Abbey
z nim została, a to wymaga odwagi i pewnych ustępstw.
Zastukał w drewniane drzwi, a potem strzepnął ze spodni jakieś
niewidoczne pyłki i poklepał wieczko białego pudełka, które położył na
stopniu obok siebie.
126
R
L
T
W drugiej ręce trzymał różę. Wszystko znalazło swoje miejsce. Był
gotowy.
Abbey nie otwierała.
Joshua zmarszczył czoło i spojrzał na zegarek. Dochodziła dziewiętnasta.
Zostawił dzieci z Rach i Dustinem. Bliznięta były zachwycone, że będą spać w
pubie. Chciał mieć tę noc dla siebie, pozwolić, by wydarzyło się to, co los
przyniesie.
Dlaczego Abbey nie podchodzi do drzwi?
Zaczął się niepokoić i zapukał głośniej. Czy nic jej się nie stało?
Wyobraził sobie Abbey, która się potknęła, uderzyła głową w stolik i leży na
dywanie. Znowu zastukał. Jego niepokój rósł z każdą chwilą, wyobraznia
podsuwała mu coraz to nowe i gorsze scenariusze.
Automatycznie nacisnął klamkę. Okazało się, że drzwi są otwarte. Mimo
to nie wszedł. Chciał, by Abbey podeszła do drzwi, dając mu szansę na
romantyczny gest. Chciał, by ten wieczór był wyjątkowy.
Raz jeszcze zapukał, tym razem z większą energią i zniecierpliwieniem.
To była jego Abbey i pragnął ją chronić. Dlatego tutaj przyszedł, dlatego
zadbał o romantyczny nastrój. Chciał ją odzyskać i pokazać jej, jak bardzo ją
kocha.
Po raz kolejny uniósł rękę, oczami wyobrazni widząc cierpiącą Abbey,
która znajduje się niebezpieczeństwie. Może została ranna. Może straciła
przytomność. Może krwawi.
Kiedy w końcu drzwi się otworzyły, stanęła w nich Abbey w szlafroku i
w turbanie z ręcznika na głowie.
Widocznie brała kąpiel.
Joshua? Spojrzała na niego, opierając ręce na biodrach. Co ty
wyprawiasz? Walisz, jakby kogoÅ› zamordowano.
127
R
L
T
Nie tak wyobrażał sobie początek tego wieczoru.
Nie. Ja... nie było żadnego wypadku ani morderstwa, ja tylko...
zacząłem się niecierpliwić. I martwić, dodał w duchu.
Abbey ściągnęła brwi, z aprobatą patrząc na smoking.
Wybierasz się na przyjęcie? Jest chyba ze trzydzieści stopni.
Na przyjęcie? Zdał sobie sprawę, że wciąż trzyma różę. No, w
pewnym sensie. To dla ciebie.
Dla mnie? O co chodzi?
Wzruszył ramionami, a potem wziął głęboki oddech i powoli wypuścił
powietrze.
Tęsknię za tobą.
Tęsknisz za mną? Widziałeś mnie dziś rano. Krótko, to prawda, ale
mimo wszystko.
I tak za tobą tęsknię. Mówił szczerze, a serce Abbey zaczęło dziwnie
bić. I chciałem cię przeprosić.
Abbey przyjęła różę i zaczęła wdychać jej słodki delikatny zapach.
Joshua jej się przyglądał, ich oczy się spotkały. Modlił się w duchu, by nie
było za pózno, by miał jeszcze szansę naprawić to, co wczoraj zepsuł.
Jesteś taka piękna wyszeptał, a Abbey mimo woli dotknęła poły
szlafroka.
Cóż, dziękuję. Masz ochotę wejść? Wciąż trzymała wysoko różę,
aksamitną i gładką, bez kolców.
Dziękuję. Podniósł duże białe pudełko i wszedł do środka.
Tylko się przebiorę. Uśmiechnęła się nerwowo, bo dopiero w tej
chwili uprzytomniła sobie, że pod szlafrokiem jest naga.
Proszę. Podał jej pudełko. To dla ciebie.
Co to jest?
128
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]