- Strona pocz±tkowa
- McAllister Anne Światowe Życie Duo W blasku fleszy
- GR582. (Duo) Banks Leanne Jego Wysokość pan doktor
- 1030. DUO Wilde Lori Rajska wyspa
- 387,_DUO_Metcalfe_Josie_ _Rozdzina_ze_snow
- Courths Mahler Jadwiga Szczęście czeka na drugim brzegu
- 134. Gina Wilkins Droga do szczęścia
- Droga do szczęścia Wilkins Gina
- Clark Lucy Podwójne szczęście
- 214. Campbell Bethany Swiateczny gosc
- Andrews Amy Medical Duo 479 Wyspa przeznaczenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sportingbet.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W tej chwili Terry odwróciła się. W jej oczach było tyle bólu i smutku, że mógłby przysiąc, iż coś do
niego czuje. Nie był w stanie uwierzyć, że naprawdę chce od niego odejść. Co ma zrobić? Nie jest w
stanie zmusić jej do zostania na Scuołi, ale nie może pozwolić jej tak po prostu wyjechać. Koniecznie
musi się dowiedzieć, dlaczego podjęła taką decyzję.
Terry usiadła na ławce. Nie ma sensu żałować tego, co zrobiła. Innej możliwości nie ma.
Skontaktowała się
%7Å‚YCZ MI SZCZZCIA
291
z komisariatem i powiadomiła policję o zaistniałej sytuacji. Dostała specjalny numer, pod który miała
dzwonić w razie problemów. Wcale nie poczuła się przez to bezpieczniej.
Prom przybił do nabrzeża, Atholl zaś wyprowadził motocykl. Terry z przerażeniem myślała o tym, że
za chwilę będzie musiała go objąć i przylgnąć do niego całym ciałem. Wiedziała, że rozbudzą się w
niej przy tym uczucia, które z takim wysiłkiem starała się zwalczyć.
- Włóż to. - Podał jej kask.
Wzięła go bez słowa i usiadła na siedzisku. Atholl ruszył drogą w stronę centrum. Terry zacisnęła
zęby. Wiedziała, że Atholl jest wściekły, czuła to w każdym jego geście i spojrzeniu. Nie mogła go za
to winić.
Kiedy zajechali na miejsce, wyłączył silnik.
- Chodzmy. Chcę mieć to jak najszybciej za sobą. W przychodni czekało na nich mnóstwo dzieci. Ich
rodzice byli bardzo zaniepokojeni i sporo czasu zajęło im wyjaśnianie, że ryzyko zachorowania na
zapalenie opon mózgowych jest znikome i że przyjęcie antybiotyku jest jedynie rutynowym
postępowaniem profilaktycznym.
Atholl przedstawił ją jako doktor Younger, która chwilowo zastępuje jego wuja". Kiedy to
powiedział, spojrzał na nią przelotnie. Terry czym prędzej odwróciła wzrok i zajęła się swoim małym
pacjentem.
- Jak siÄ™ nazywasz?
- Jimmy Scott, proszę pani. - Uśmiechnął się do niej, jakby zupełnie nie zauważył igły, którą wbiła mu
w ramię. - Jest pani narzeczoną doktora Brodiego? -spytał beztrosko. - Moja ciocia, która mieszka na
292
JUDY CAMPBELL
Scuoli, mówi, że ładna z was para. Słyszałem, jak rozmawiała z mamą!
Zgromadzone w pokoju dzieci zaczęły chichotać.
- Jimmy, co ty wygadujesz? - Matka chłopca wyraznie się zdenerwowała. - Proszę mu wybaczyć
-rzekła do Terry. - Obawiam się, że tutaj wieści rozchodzą się bardzo szybko...
- Nie ma problemu. Przywykłam już do plotek. -Terry rozciągnęła usta w nieszczerym uśmiechu. -Już
po wszystkim, Jimmy.
- Mam nadzieję, że podoba się pani u nas - ciągnęła kobieta.
- Tak - westchnęła Terry. - Nawet bardzo.
W końcu ostatnie dziecko dostało antybiotyk i przychodnia opustoszała. Atholl zaczął porządkować
krzesła. Terry, nie mogąc znieść pełnej napięcia atmosfery, wyszła na zewnątrz.
Po chwili dołączył do niej Atholl. Od razu dostrzegł jej posępną minę i pomyślał, że ich rozstanie
wcale jej nie ucieszyło.
- Możemy wracać - oznajmił. - Domyślam się, że masz zamiar spać dziś w hotelu, tak?
- Tak. Możesz mnie przed nim wyrzucić. Skinął głową i włączył silnik. Chcąc nie chcąc,
musiała usiąść za nim i mocno się przytulić. Wiedziała, że to ostatni raz, kiedy może być tak blisko
niego.
Kiedy po zejściu z promu zajechali na miejsce, Atholl zatrzymał motocykl i poczekał, aż Terry
zsią-dzie. Zdjął kask i popatrzył na nią.
- Dziś po południu zadzwonię do agencji, żeby
%7Å‚YCZ MI SZCZZCIA
293
poszukali kogoś na twoje miejsce. Mam nadzieję, że za dzień lub dwa ktoś się znajdzie.
- Todobrze. Daj miznaćjak coś będziesz wiedział. Odwróciła się i weszła do hotelu. Atholl pojechał do
Sycamores. Chciał jeszcze przejrzeć mejle i uporządkować papiery.
W pobliżu wejścia stał młody, dobrze ubrany mężczyzna z papierosem w ustach, który przyglądał się
wywieszonej na drzwiach liście lekarzy.
- W czym mogę pomóc?
Mężczyzna odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął. Bez wątpienia był przystojny, ale w jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]