- Strona pocz±tkowa
- 05 Bracia Rinucci Gordon Lucy Włoski kaprys
- Clark Lucy Podwójne szczęście
- Błękitny zamek Montgomery Lucy Maud
- Montgomery Lucy Maud Ania Z Avonlea 2
- Paradise Island Hilary Wilde
- Basso Adrienne UwieśÂ›ć‡ aroganta
- ebook Mind Power Seduction UnEncrypted
- Wieczna_wolnosc
- The Astral Plane by C.W. Leadbeater
- BĂśll Heinrich AniośÂ‚ milczaśÂ‚
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiesz, że ja sobie tego nie życzę?
Kochana mamo, nie pojadę. Nie pomyślałabym nawet o tym. Nie denerwuj się tak.
Och, więc nie mogę sobie nawet pozwolić na małe zdenerwowanie, które
urozmaiciłoby moje nudne życie? Chyba nie idzie pani tak wcześnie do domu, panno Shirley?
Czułam, że zostanę jeszcze chwilę, nie wytrzymam i albo zwariuję, uderzę panią Gibson.
Powiedziałam więc, że muszę poprawiać klasówki.
No tak, sądzę, że stare kobiety to mało interesujące towarzystwo dla młodej dziewczyny
westchnęła pani Gibson. Paulina nie należy do najpogodniejszych osób. Nie dziwię się,
że panna Shirley nie chce dłużej zostać.
Paulina wyszła ze mną na ganek. Promienie księżyca oświetlały jej mały ogródek i
migotały na powierzchni zatoki. Miękki, rozkoszny wietrzyk szeptał wśród białych jabłoni.
Była wiosna& wiosna! Nawet pani Gibson nie mogła zabronić kwitnąć śliwom. A w wielkich
oczach Pauliny lśniły łzy.
Tak bardzo chciałabym pojechać na srebrne wesele Luizy powiedziała z
westchnieniem pełnym rezygnacji.
Pojedzie pani rzekłam.
O nie, kochanie, nie mogę. Biedna mama nigdy się nie zgodzi. Wybiję to sobie z głowy.
Czy księżyc nie jest dziś piękny? dodała głośniej, pogodnym tonem.
Nie słyszałam, żeby z gapienia się na księżyc wynikło coś dobrego zawołała pani
Gibson z salonu. Przestań świergotać, Paulino, przyjdz tu i daj mi moje czerwone kapcie.
Te obszyte futerkiem. Buty straszliwie ranią mi stopy. Ale co kogo obchodzi, że cierpię.
Poczułam, iż rzeczywiście mało dbam o jej rzekome cierpienie. Biedna, kochana Paulina!
Ale nastanie dla niej wolny dzień. Pojedzie na to wesele. Ja, Anna Shirley, to powiedziałam.
W domu zdałam relację ze swej wizyty. Ciocie, Rebeka Dew i ja miałyśmy doskonałą
zabawę, wymyślając różne przykre rzeczy, które chciałybyśmy powiedzieć pani Gibson.
Ciocia Kasia uważa, że nie zdołam przekonać jej, aby puściła Paulinę do Białych Piasków.
Ale Rebeka Dew we mnie wierzy. Powiedziała:
W każdym razie, jeśli pani nie potrafi tego zrobić, to nikt nie potrafi.
Ostatnio byłam na kolacji u pani Tomaszowej Pringle tej, która nie chciała mi wynająć
pokoju. (Rebeka Dew twierdzi, że jestem bardzo opłacalnym lokatorem, bo tak często jadam
poza domem). Cieszę się, że nie mieszkam u niej. Jest co prawda miła, ale nie mieszka w Alei
Duchów, jej dom to nie Szumiące Topole, a ona sama nie może być ciocią Kasią i ciocią
Misia, i Rebeką Dew. Kocham je wszystkie trzy i zamierzam mieszkać u nich także przez
następne dwa lata. Moje krzesło nosi nazwę krzesła panny Shirley , a ciocia Misia wyznała
mi, że nawet gdy nie ma mnie w domu przy posiłku, Rebeka Dew nakrywa do stołu na cztery
osoby. Inaczej jest smutno twierdzi.
Dwa razy w tygodniu chodzę z małą Elżbietką na spacer. Pani Campbell zgodziła się,
żebym zabierała dziewczynkę na przechadzki częściej. Nie wolno nam też nigdy spacerować
w niedzielę. %7łycie Elżbiety na wiosnę wydaje się weselsze. Promienie słońca zaglądają do
starego, ponurego domu, ozdabiając go grą ruchliwych cieni drzew. Niemniej jednak Elżbieta
rada z niego ucieka, gdy tylko może. Kiedyś poszłyśmy do miasta. Chciałam pokazać
Elżbiecie oświetlone wystawy sklepowe. Ale najczęściej chodzimy Drogą, Która Prowadzi na
Koniec Zwiata. Na każdym zakręcie wyglądamy nowych niespodzianek i przygód. Kto wie,
za którym kryje się Jutro?
Czasem patrzymy, jak do przystani, pchane lekkim, wiosennym wietrzykiem, przybijajÄ…
statki, zostawiając na wodzie migocący szlak. Elżbieta zastanawia się, czy którymś z nich nie
mógłby przypłynąć jej ojciec. Uparcie wierzy, że on kiedyś przyjedzie. Nie mam pojęcia,
dlaczego nie zrobił tego do tej pory. Na pewno dawno by tu był, gdyby wiedział, że tęskni za
nim mała, urocza córeczka. Prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że dziewczynka
jest już duża. Myśli o niej ciągle jako o niemowlęciu, które zabrało życie jego ukochanej
żonie.
Dobiega końca pierwszy rok mojego pobytu w Summerside. Pierwsze półrocze było dość
fatalne, ale potem czas upływał przyjemnie. Pringle owie są cudownymi ludzmi. Jak mogłam
w ogóle porównywać ich z Pye ami? Dziś Sid Pringle przyniósł mi bukiet lilii. Janka
zachowuje siÄ™ wzorowo i jest pierwszÄ… uczennicÄ… w swojej klasie, a panna Helena
powiedziała podobno, że spośród wszystkich nauczycieli, którzy uczyli to dziecko, dopiero ja
naprawdę je rzeczywiście zrozumiałam! Jedynym cierniem w tym bukiecie róż jest Julianna
Brooke, która pozostała nieprzystępna i niemiła. Chyba porzucę próby zaprzyjaznienia się z
niÄ…. Mimo wszystko, jak powiada Rebeka Dew istniejÄ… pewne granice .
Och, byłabym zapomniała Ci napisać. Sally Nelson poprosiła mnie, żebym była jej druhną.
Trzydziestego czerwca wychodzi za mąż w Bonnyview letnim domu doktora Nelsona. Jej
wybrańcem jest Gordon Hill. Spośród sześciu córek doktora jedyną niezamężną pozostanie
Nora. Jim Wilcox chodzi z nią od lat, w tę i we w tę , jak mówi Rebeka Dew, ale nie wydaje
się, że coś z tego będzie. Bardzo lubię Sally, ale nigdy nie starałam się bliżej poznać Nory.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]