- Strona pocz±tkowa
- 074. Rimmer Christine Książę jednej nocy
- Dr Pierre Dukan Nie potrafię schudnąć(cała książka)
- Świadectwo (książka), Kard. Stanisław Dziwisz
- Christine Rimmer Książę jednej nocy
- 1059. Winters Rebecca Uparta księżniczka
- Eagle Kathleen Księżniczka i kowboj
- Barker Clive Księga krwi 3
- Bandler R. Ginger J. Z żab w księżniczki
- William Mark Simmons Undead 1 One Foot in the Grave
- Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 10 Pożegnanie księżniczki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obawiał się tylko, że wynajdywanie zajęć
niezmordowanej pannie Bellewether będzie bardzo
pracochłonnym zajęciem. Potrzeba było do tego
człowieka o stalowych nerwach, śmiałego i
dysponującego licznymi talentami. O zgrozo, doszedł do
wniosku, że właśnie on ma wymarzone ku temu
kwalifikacje. I ta myśl wcale nie sprawiła mu przykrości.
Początkowo Ashdowne odnosił się dość lekceważąco
do żywiołowości i irracjonalnego zachowania Georgiany,
teraz jednak musiał przyznać, że pozwolił się zauroczyć.
Jaka inna kobieta kryła w sobie tyle niespodzianek? U
kogo znalazłby tak nieprawdopodobne połączenie
rozsądku i wyobrazni, a do tego jeszcze umiejętność
śmiania się z samej siebie?
Dawno już wyćwiczył swój umysł tak, by przewidywać
zawczasu wszystkie możliwości, lecz Georgiana raz po raz
wprawiała go w osłupienie. Ilekroć zdawało mu się, że
wreszcie dobrze poznał jej oryginalny sposób myślenia,
zadawała temu kłam. Och, jak mu się podobała mina,
którą zrobiła, gdy otworzył zamek w drzwiach
mieszkania wielebnego. To nią wcale nie wstrząsnęło,
przeciwnie, do tej pory pamiętał pełne podziwu
spojrzenie, które mu przesłała. Gdzie - może poza
londyńskim East Endem - znalazłby drugą kobietę, którą
doceniłaby taką umiejętność?
Nigdy też nie spotkał kobiety, która chciałaby
wydawać się mniej piękna, niż jest w rzeczywistości,
tymczasem Georgiana była skłonna traktować swoją
urodę jak coś, co przeszkadza w życiu. Rzecz jasna
suknie, w które ubierała ją matka, były ohydne, wręcz
nieprzyzwoite. On wybrałby jej znacznie skromniejsze
stroje, uszyte z gładkich materiałów, bez falban i kokard,
żeby jej wrodzony wdzięk mógł zalśnić pełnym blaskiem,
lecz nie przyciągał wzroku wszystkich mężczyzn.
Ale bez względu na suknię Georgiana zawsze była
wierna sobie. Czy w jedwabiach, czy w worku
bagatelizowałaby swoje wdzięki, ceniłaby przymioty
umysłu i swym niecodziennym zachowaniem rzucała
wyzwanie konwencjom. Często robiła tak wymowne
kwaśne miny, że Ashdowne nie wiedział, czy śmiać się,
czy złościć. Zresztą prawdę mówiąc, rzadko wiedział, co
robić z Georgiana, która coraz bardziej go pociągała.
Naturalnie miał pomysły, które chętnie by
wypróbował z tak zmysłową istotą. I nie byłoby wtedy
mowy o żadnych sukniach. Przez dłuższą, bardzo
przyjemną chwilę wyobrażał sobie Georgianę, nagą w
końcu jednak sam brutalnie spłoszył ten obraz.
Georgiana Bellewether mogła wydawać mu się kusząca,
ale była też dobrze wychowana panną i z pewnością
kobietÄ… nie dla niego.
Ashdowne przypomniał sobie, że i tak już przekroczył
granice przyzwoitości. Po południu wcale nie zamierzał
jej dotykać, ale jeszcze nigdy tak się nie uśmiał jak w
sypialni Hawkinsa, gdy obserwował szaleństwa
Georgiany. Dlatego wyraził jej uznanie w sposób
stanowczo niezgodny ze swymi poczÄ…tkowymi
zamierzeniami. Z drugiej strony nawet w najśmielszych
marzeniach nie oczekiwałby tak entuzjastycznego
odzewu.
Właściwie wszystko, co dotyczyło Georgiany, było dla
niego pasjonującym odkryciem, a zwłaszcza jej niewinna
namiętność, którą tak łatwo było mu rozniecić.
Ashdowne przystanął przy tylnym wejściu domu na
Camden Place i przez chwilę rozkoszował się myślą o
słowach, które usłyszał od panny Bellewether. Rozprasza
ją? Hm. Nie miał zamiaru przyznać się tej ponętnej
blondynce, że ona działa na niego w ten sam sposób.
Nie mógł sobie pozwolić na zajmowanie się takimi
błahostkami, zwłaszcza teraz, i ta świadomość pomogła
mu nieco otrzezwieć. Wślizgnął się do domu i idąc do
gabinetu, zawołał Finna. Lampa w pokoju była zapalona.
Oświetlała masywne biurko i dziwaczne meble, ale
Ashdowne zrezygnował z siadania na twardym krześle i
stanął oparty o kominek Po chwili do gabinetu wszedł
Finn i zamknÄ…Å‚ za sobÄ… drzwi.
- Jak milord poradził sobie z włamaniem? - spytał
Irlandczyk z szerokim uśmiechem.
Ashdowne zmarszczył czoło, jakby pytanie było
obrazliwe.
- Dziecinna igraszka - odrzekł ku rozbawieniu Finna.
Potem pociÄ…gnÄ…Å‚ za nieskazitelny halsztuk i jednym
wystudiowanym ruchem zdjÄ…Å‚ go z szyi.
- Co z wielebnym? Czy on też kradł środek na porost
włosów?
Ashdowne kwaśno uśmiechnął się do kamerdynera.
- Myślę, że wielebny ma na sumieniu jedynie dość
perwersyjne upodobania seksualne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]