- Strona pocz±tkowa
- 074. Rimmer Christine Książę jednej nocy
- Dr Pierre Dukan Nie potrafię schudnąć(cała książka)
- Świadectwo (książka), Kard. Stanisław Dziwisz
- Christine Rimmer Książę jednej nocy
- 1059. Winters Rebecca Uparta księżniczka
- Barker Clive Księga krwi 3
- Bandler R. Ginger J. Z żab w księżniczki
- Simmons Deborah Książę złodziei
- Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 10 Pożegnanie księżniczki
- Zachowania agresywne dzieci i młodzieży
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mówił tylko, że wie o niej bardzo niewiele.
- Rzeczywiście, wie tylko to, co słyszał od Billy'ego.
Zrozumiał jednak, że nie powinien wierzyć we wszystko,
co opowiadał mu ojciec. Matka Beau miała na imię Char-
lotte i była prawdziwą miłością Billy'ego. Poznał ją, kie-
dy leżał w szpitalu poturbowany przez byka. Charlotte
opiekowała się nim.
- Była pielęgniarką?
- Zdaje się, że pracowała jako wolontariuszka. Była
studentką, pochodziła z innego środowiska. Ale Billy ją
zauroczył. Nic dziwnego, był naprawdę przystojny. Zre-
sztą, co tu dużo mówić, wystarczy spojrzeć na jego syna.
- Wyobrażam sobie.
- Coś ci powiem, Abigail. - W oczach Kate pojawił
się nagły błysk. - Mój brat kochał tę kobietę aż do śmierci
i nigdy nie pozwolił, aby ktokolwiek zle wyraził się
o niej w jego obecności, chociaż opuściła jego i chłopca.
Przez cały czas była jego księżniczką.
S
R
- Księżniczką? - powtórzyła z niedowierzaniem
Abby.
- Tak nazywał ją Billy. Widzisz, oni nawet nie byli
małżeństwem. Billy pragnął tego dziecka. Charlotte nie,
więc... - Kate odstawiła filiżankę. - Myślę, że taka sy-
tuacja nie jest normalna, ale ani Billy, ani Beau nie pytali
mnie o zdanie, więc nie wypowiadałam się na ten temat.
Opowiadam ci to wszystko, bo myślę, że chciałabyś wie-
dzieć o Beau coś więcej, żeby go lepiej zrozumieć.
- Jak pani sądzi, dokąd pojedzie, kiedy opuści ran-
czo? - spytała nieco speszona Abby.
- On nigdy już stąd nie wyjedzie. Chyba że stałoby
się coś... - Starsza pani przerwała na chwilę, szukając
odpowiedniego słowa. - Beau miał ciężki rok. Oczywi-
ście, nie wspomni ci o tym, ale to właśnie dlatego po-
trzebował dodatkowej pracy. Zostanie tutaj, bo to jest jego
. dom. - Czekała na reakcję Abby, ale ona uśmiechnęła
się tylko. - Tak, Abigail. To nie jest mój dom. Oszczędzał
wszystkie pieniądze wygrane w rodeo, żeby spełnić swo-
je największe marzenie. Swoje i Billy'ego. To ranczo na-
leży do Beau.
- Jak to? - zdumiała się Abby. - Powiedział, że pra-
cuje dla pani, że pani jest jego szefową.
Kate wybuchnęła śmiechem.
- Bardzo chętnie przekażę tę funkcję właściwej
osobie.
- Ale... dlaczego mi nie powiedział?
S
R
- O tym, że to jego ziemia? - Kate rozłożyła ręce.
- Kto wie? Może duma mu na to nie pozwoliła.
- Duma?
- Tak, jak mówiłam, ma za sobą bardzo ciężki
rok. Być może boi się, że może stracić ten dom.
Albo ciebie. Beau wydaje siÄ™ beztroski, ale nie jest po-
zbawiony wyobrazni. Zawsze marzył o prawdziwym
domu.
- Ja też - przyznała Abby. - Z mężem i dziećmi.
- Wspomniałaś mu o tym?
- Kiedyś rozmawialiśmy o swoich marzeniach. On
o zdobyciu mistrzostwa, a ja o projektowaniu ubrań.
Nie, nie wspomniała o tym. Ona także miała swoją
dumÄ™.
- Zdaje się, że oboje osiągnęliście to, co zamierzali-
ście. Czy teraz jesteś szczęśliwa, Abigail?
- Przyjemnie jest mieć satysfakcję. Jestem pewna, że
Beau zgodziłby się ze mną - odrzekła Abby, a po chwili
namysłu otwarcie przyznała się do czegoś, o czym Kate
wiedziała doskonale: - Myślę, że dobrze się stało, że
spotkałam go znowu. Naprawdę.
Kate skinęła głową.
- Jestem pewna, że on też tak uważa. Jemu bardzo
na tobie zależy.
- Nigdy mi o tym nie mówił.
- Mężczyzni nie zawsze wiedzą, co powinni powie-
dzieć - stwierdziła Kate. - Musicie spróbować być ra-
S
R
zem, choć na początku nie będzie wam łatwo. Powiedz,
Abby, czy naprawdÄ™ podoba ci siÄ™ ten dom?
- Bardzo.
- A więc powiedz mu o tym. Kiedy już to zrobisz,
możesz tu przyjść i fotografować, co zechcesz.
S
R
Rozdział piąty
Abby czuła się lekko zirytowana i skrępowana, gdy
przyglądała się Beau i Gayle pozującym do zdjęć w czu-
łych pozach. Wyszła na chwilę do kuchni, gdzie Kate
przygotowywała obiad.
- Rozpalili ogień w kominku - oznajmiła, wypijając
duszkiem trzeciÄ… szklankÄ™ lemoniady. - Jest strasznie go-
rÄ…co.
- Rzeczywiście - przyznała Kate, wachlując się ręką.
- Co to, widzę, że jesteś rozdrażniona - dodała, przypa-
trujÄ…c siÄ™ Abby.
- Denerwuje mnie Gayle. To straszna flirciara - po-
wiedziała Abby z pogardą.
- Jest bardzo Å‚adna.
- Jest piękna - dorzuciła Abby z goryczą. Wzruszyła
ramionami, co sprawiło, że te słowa nie mogły być ode-
brane jako komplement. - W końcu to modelka.
S
R
- Ty też mogłabyś nią być.
- Fatalnie wychodzę na zdjęciach - stwierdziła Abby
samokrytycznie. - yle siÄ™ czujÄ™ przed obiektywem.
W drzwiach pojawiła się Jackie.
- Abby, potrzebujemy cię na chwilę. I panią też, pani
Bristol. Beau nie chce obnażyć swojego imponującego
torsu.
Weszły do salonu. Beau wyglądał rewelacyjnie w je-
dwabnej piżamie koloru spalonej ziemi. Jedynym kow-
bojskim motywem było lasso ułożone w monogram.
Beau nie wyglądał na zachwyconego. Stał przed komin-
kiem w bojowej postawie z palcem wycelowanym
w Abby i Kate.
- Wy się do tego nie mieszajcie - powiedział ostrym
tonem. - Lepiej wracajcie do kuchni pilnować garnków
i patelni.
- Jego zachowanie mówi samo za siebie. Obojętnie,
o co tu chodzi, jesteśmy po twojej stronie, Jackie - rzekła
Abby.
- Nie będę się rozbierał! - Beau dopiął ostatni guzik
piżamy.
- Przecież czasami chodzisz bez koszuli. - Gayle
podniosła się z sofy. - Jesteś tak pięknie opalony...
- PracujÄ™ na powietrzu. Kiedy jest gorÄ…co i niko-
go nie ma w pobliżu, zdejmuję koszulę. Kilka razy
zdjÄ…Å‚em kapelusz. Specjalnie dla was. Ale tym razem nie
zrobię tego, o co mnie prosicie - rzekł stanowczo. - Zre-
S
R
sztą, prawie nie znam tej kobiety - dodał, wskazując
Gayle.
Abby popatrzyła na Jackie ze zdziwieniem.
- Chwileczkę, o co właściwie chodzi?
- Pomyślałam, że to będzie naprawdę urocza scena,
jeśli ona włoży górę od jego piżamy, a on zostanie tylko
w spodniach.
- Urocze - powtórzyła Abby, zastanawiając się nad
tym pomysłem. Spojrzała najpierw na Gayle, która miała
na sobie króciutką nocną koszulkę, a potem przeniosła
wzrok na piżamę. Nie, wcale nie patrzyła na Beau. Je-
dynie na jego strój. Skrzywiła się lekko. - Urocze...
- W takim razie sama się rozbierz - zaproponował
Beau.
Abby roześmiała się.
- Tak, to dopiero byłoby urocze.
- Jeśli ty to zrobisz, to ja też - zdecydował.
- Co takiego? - Abby zdawała się szczerze oburzona.
- Nie bądz śmieszny.
- To piżamy są śmieszne! I fotografowanie mnie
w takim stroju jest po prostu poniżające. A poza tym po-
zowanie w piżamie w towarzystwie obcej kobiety jest
nieprzyzwoite. Mam racjÄ™, ciociu Kate?
Starsza pani zaniemówiła z wrażenia.
- Widzisz, jak jestem wychowany? - zakończył Beau
z dumą, zanim Kate zdołała wykrztusić choćby jedno
słowo.
S
R
- Ależ nikt nie każe wam położyć się razem do łóżka
- przekonywała go Abby, choć wiedziała, że powinna
zakończyć już ten spór. Wokół nich zgromadziła się ekipa
i z rozbawieniem obserwowała całą scenę.
- Właściwie zastanawialiśmy się już, czy sypialnia nie
okazałaby się... - nieśmiało zasugerowała Jackie.
- Widzisz? - jęknął Beau z rozpaczą. - Jest coraz
gorzej. - Odsunął się od kominka i podszedł do Abby.
- Zamierzają położyć mnie do łóżka z inną kobietą.
Cży naprawdę tego chcesz? Powiedziałem już, że rozbiorę
się, jeżeli ty też to zrobisz.
- To jest zupełnie niezły pomysł! - podchwyciła Jackie.
- A nie mówiłam? - wtrąciła się Kate. - Sama mo-
żesz być modelką, Abby.
Zaległa cisza. Słychać było jedynie trzask palących
siÄ™ w kominku polan.
- W porządku. Spróbuję - zdecydowała Abby, cał-
kowicie lekceważąc złośliwe uśmieszki i porozumiewaw-
cze spojrzenia. - Zdjęcia pewnie będą do niczego, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]