- Strona pocz±tkowa
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 3 Imperium Tysiąca Słońc
- Craig Sinnott Armstrong God A Debate between a Christian and an Atheist
- Christie_Agatha_ _Poirot_prowadzi_sledztwo_(SCAN dal_1128)
- Christie Agatha Morderstwo odbędzie się
- Morton Shaw Christine Zagadki Epsilonu
- Christie Agatha Piec malych swinek
- Christie Agatha Tragedia w trzech aktach
- Hickory_Dickory_Dock_ _Agatha_Christie
- Christie Agatha Entliczek pentliczek
- Feehan, Christine Leopard Series (1 2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tradycyjne czapki dla swoich podopiecznych na zbliżające się Zwięto
Dziękczynienia.
129
ous
l
a
and
c
s
Znalazła w szufladzie paczkę krakersów i nieduże pudełko
rodzynek, co musiało jej wystarczyć za lunch, którego rano nie
zdążyła spakować.
Ukrywała się i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Odkładała moment, w którym będzie musiała stanąć twarzą w twarz z
ludzmi z miasteczka - a przede wszystkim z siostrÄ… i z resztÄ… rodziny.
W myślach usprawiedliwiała samą siebie, tłumacząc, że przecież i tak
musi posprzątać i przygotować się do następnych zajęć z uczniami.
O czwartej przyszedł wozny i wyniósł śmieci. Lynn przywitała
go serdecznie. Odwzajemnił pozdrowienie. Wszystko tak jak
zazwyczaj.
O czwartej trzydzieści w drzwiach klasy pojawiła się szkolna
sekretarka, pani Parchly.
- Wyjątkowo długo dzisiaj pracujesz.
Czy tylko jej się zdawało, że pytanie to zostało zadane z
przekąsem? Czyżby dostrzegła w oczach pani Parchly błysk, którego
tak bardzo się obawiała?
- Miałam parę rzeczy do zrobienia.
- Przyniosłam ci nową listę obecności.
Lynn podziękowała i wzięła papiery, a sekretarka wróciła do
swoich obowiązków.
W drodze do domu Lynn postanowiła zajrzeć do sklepu
spożywczego. To był jeszcze jeden sposób odroczenia i tak
nieuniknionego spotkania z Trish i resztą rodziny. Chociaż wiedziała,
130
ous
l
a
and
c
s
że nie uniknie konfrontacji z siostrą, wolała choć trochę odwlec tę
przykrÄ… chwilÄ™.
Miała wrażenie, że kasjerka dziwnie jej się przygląda. Pocieszała
się, że należy złożyć to na karb własnych skołatanych nerwów i
silnych wyrzutów sumienia. Spotkała kilku znajomych, lecz wszyscy
uśmiechali się i witali ją równie życzliwie jak zawsze.
Do domu dotarła dopiero o szóstej.
Na podjezdzie stał zaparkowany samochód macochy.
Czekały na nią w kuchni, przy okrągłym stole z drewna
klonowego. Wszystkie kobiety w rodzinie: Trish, Arlene i Jewel.
Lynn weszła do pokoju z dwiema torbami pełnymi zakupów,
marząc jedynie o tym, by móc je rzucić na ziemię i uciec. Biec daleko,
nie oglÄ…dajÄ…c siÄ™ za siebie.
One już wiedziały.
Mogła to wyczytać z ich twarzy. Na uginających się nogach
przeszła przez kuchnię aż do blatu po drugiej stronie, gdzie wreszcie
położyła ciężkie torby.
Jewel postanowiła przerwać ciszę.
- No cóż - zaczęła, cedząc słowa - zdecydowałaś się wreszcie
wrócić do domu i stawić nam czoło.
Aadnie się zaczynało. Jewel zgromadziła oskarżenia niczym
pociski i rozpoczęła natarcie.
- Mało ci? Zabranie mojego domu ci nie wystarczyło? Lynn z
trudem powstrzymała się od wypowiedzenia własnego zdania na ten
temat.
131
ous
l
a
and
c
s
Dom należał do matki Lynn, a ojciec zapisał go swojej córce w
spadku. Nie było w tym nic nieuczciwego. Wręcz przeciwnie, nie
mógł postąpić inaczej. Jewel dostała pieniądze ze sprzedaży sklepu
komputerowego. Także Trish i Arlene otrzymały pokazne sumy.
Ale czy wyjaśnienie cokolwiek by zmieniło? Czy miałoby w
ogóle sens?
Sprawa domu powracała nie od dziś i nic nie wskazywało na to,
że Jewel da się kiedykolwiek przekonać. Gdy przeszedł na własność
Lynn, macocha wyprowadziła się do Arlene i zamieszkała z nią, jej
mężem Clyde'em i ich dziećmi. Nigdy jednak nie przestała uważać
domu Lynn za własny. Nie raz i nie dwa rozmawiały o tym na forum
rodzinnym. Za każdym razem macocha i siostry przybierały postawę
pokrzywdzonych, jakby Lynn ukradła coś, co się im należało.
Pragnęła uspokoić je, wytłumaczyć, że nie czuje do nich najmniejszej
niechęci. Marzyła, by zapomniały o całej sprawie i żyły w zgodzie,
jak każda kochająca się rodzina.
Niestety, Jewel nie zamierzała ustąpić. Potrząsnęła głową.
- Zeszłej nocy zamartwiałam się o ciebie. Z rozpaczy
odchodziłam od zmysłów, a przecież wiesz, że mam chore serce!
Teraz wychodzi twój charakterek. Zagarnięcie domu ci nie
wystarczyło. Musiałaś jeszcze ukraść siostrze jej prawnika. Jesteś
podstępną żmiją, słowo daję!
Trish dołączyła się do oskarżeń matki.
- Ufałyśmy ci! - zawołała płaczliwym tonem. - Liczyłyśmy na
ciebie! I co zrobiłaś? Jak nas potraktowałaś? Podczas lunchu
132
ous
l
a
and
c
s
dowiedziałam się wszystkiego. W Hip Hopie o niczym innym nie
gadają. Całe miasto trzęsie się od plotek. Wszyscy wiedzą, co
zrobiłaś. Kiedy wróciłam do biura, zszokowana, chciałam
porozmawiać z Rossem, aby wiedział, w jakim jestem stanie. A on
obrzucił mnie tym swoim lodowatym spojrzeniem i powiedział, że to
nie moja sprawa. Powiedział, że poprosił cię o rękę, a ty się zgodziłaś!
Powiedział, że jesteś jego narzeczoną!
Lynn była pewna, że się przesłyszała.
- Coo? Jego... narzeczoną? Tak powiedział...?
- Nie wygłupiaj się, przecież aż za dobrze wiesz, o czym mówię.
Ross Garrison oświadczył ci się. Czyżbyś już zapomniała? Pewnie,
taki drobiazg po prostu umknÄ…Å‚ twojej uwagi.
- On nie...
- Przestań już! Nie zgrywaj niewiniątka kosztem nas wszystkich!
Boże, jak mogłaś mi to zrobić? Mnie! Przecież wiedziałaś, że Ross
Garrison był przeznaczony dla mnie!
Trish wybuchnęła głośnym, spazmatycznym szlochem. W
dramatycznym geście rozpaczy oparła ręce na stole i ukryła twarz w
dłoniach. Histeryczny płacz wypełnił pomieszczenie.
Lynn patrzyła na wstrząsane spazmami ramiona siostry i
zastanawiała się, czy Ross Garrison przypadkiem nie oszalał. Zeszłej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]