- Strona pocz±tkowa
- Art 178a KK red Stefański 2014 wyd 10 R A Stefański
- Glen Cook Black Company 10 Soldiers Live
- Sandemo Margit Saga O Czarnoksiężniku 10 Echo
- Dancing Moon Ranch 10 Forb
- 10 Pattison Lee Papierowy tygrys
- LA Banks Huntress 10 The Darkness
- 188. Alexander Meg Przyjaźń i kochanie
- Alexander Meg RozwaĹźni i romantyczni
- Cabot Particia Amazonka
- 074. Rimmer Christine Książę jednej nocy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Królową Kukurydzy), to ma nadzieję, że jeśli dziś wieczorem mnie poniesie - chociaż
wolałaby, żeby nie poniosło - to będę przynajmniej uprawiała bezpieczny seks.
- Mamoooo - jęknęłam zażenowana. Bo to jest jedyna odpowiedz na takie
stwierdzenie.
- Mia - powiedziała mama. - Zaufaj trochę nam, rodzicom. Kiedy przywlekacie się
rano, po śniadaniu, to my wiemy, gdzie większość z was była, i doskonale zdajemy sobie
sprawę, że nie w całodobowej kręgielni.
Wpadłam!
- Mamo - odezwałam się już innym tonem. - Ja, eee, hm, dobra. Dzięki.
Dzięki BOGU, że w tym momencie zabrzmiał dzwonek. Przyszedł.
Więc idę.
Ocalona przez dzwonek.
Dosłownie.
A może i nie.
Nie wiem.
PoradzÄ™ sobie. Totalnie sobie poradzÄ™.
SOBOTA, 6 MAJA, 21.00,
DAMSKA AAZIENKA HOTELU WALDORFASTORIA
Nie dam rady.
Nie zrozumcie mnie zle, J.P. zachowuje się totalnie słodko. Nawet kupił mi kwiaty do
sukni - jak obiecywał.
Na szczęście Grandmère pamiÄ™taÅ‚a, że trzeba kupić J.P. kwiat do butonierki (nie
sądziłam, że kiedyś będę jej za coś wdzięczna), bo ja zupełnie zapomniałam. Mama zrobiła
masę zdjęć, jak przypinam mu ten kwiat.
Co wcale nie było żenujące.
Chyba jednak potrafi zachowywać się jak normalne mamy, jeśli się postara.
Przyjechaliśmy do hotelu - podczas jazdy udało mi się zachowywać zupełnie
normalnie, a nie tak, jakbym wczoraj całowała się z moim byłym chłopakiem - a sala okazała
się piękna. Komitet balowy przeszedł sam siebie, jeśli chodzi o powitalne plakaty, pamiątki z
LiAE, DJ-a i tak dalej.
A J.P. totalnie to przeżywa. Sądziłam, że to ja przeżywam takie rzeczy, kiedy jeszcze
byłam w pierwszej klasie i żyłam tylko myślą o balu, balu, BALU MATURALNYM!
Ale J.P. jest zachwycony. Ciągle chce tańczyć. Zjadł całą swoją porcję kurczaka
(gumowatego, dokładnie jak podejrzewałam), i moją potem też zjadł (jestem fleksatarianką
ale nie aż tak wyluzowaną). Przyniósł aparat cyfrowy i zrobił osiem tysięcy zdjęć - wszyscy
siedzimy razem przy wielkim stole, Lana i jej partner (kadet z Westpoint, w mundurze
galowym), i Trisha, i Shameeka ze swoimi chłopakami, i Tina z Borisem, i Perin, i Ling Su, i
jacyś faceci, których zorganizowały na tę okazję dla świętego spokoju rodziców. Co pięć
minut J.P. mówi do nas: Uśmiech!
Co nawet nie jest takie złe. Ale kiedy wchodziliśmy, kazał mi przystanąć i pozować z
nim dla paparazzich przed hotelem (co staram się zrozumieć. Jak to się dzieje, że paparazzi
pojawiajÄ… siÄ™ tylko wtedy, kiedy jestem gdzieÅ› z J.P.? Znaczy, najpierw Blue Ribbon... Potem
moje urodziny... Potem jego sztuka... A teraz bal. Czy mnie siÄ™ tylko coÅ› wydaje, czy
Pudelek.pl dysponuje jakimś systemem lokalizacji mojego chłopaka?).
Ale to wcale nie jest jeszcze najgorsze. Zupełnie nie. Och, skąd. Najgorsze jest to, że
wszyscy chłopcy przy stole przechwalają się pokojami hotelowymi, jakie zarezerwowali na
po balu (i bez obrazy, ale poza J.P. i może Borisem, tak się składa, że wiem, że to
DZIEWCZYNY robiły wszystkie te hotelowe rezerwacje), i popisują się kluczami. J.P. też
wyjął klucz do pokoju w Waldorfie, jakby to nic nie znaczyło - i to przy wszystkich).
Miałam ochotę umrzeć. Nawet nie znam chłopaków towarzyszących Lanie, Trishy i
Shameece! Czy nie można by się zachować nieco dyskretniej? Zwłaszcza że...
Zaraz.
Jakim cudem J.P. udało się zarezerwować pokój w Waldorfie, skoro Tina mówiła, że
wszystkie pokoje były zarezerwowane już wiele tygodni temu? A J.P. przecież dzwonił
dopiero w zeszłym?
SOBOTA, 6 MAJA, 22.00,
WALDORF-ASTORIA, STOLIK DZIESITY
Właśnie podeszłam energicznym krokiem do naszego stolika i zapytałam J.P. o tę
hotelowÄ… rezerwacjÄ™.
A on powiedział
- Och, zadzwoniłem i mieli pokój. Bez problemu. A co?
Ale kiedy zapytałam potem Tinę, co o tym sądzi, kiedy J.P. poszedł po poncz dla mnie,
ona powiedziała:
- Może ktoś odwołał rezerwację? Ale czy nie mają listy oczekujących?
I jak to możliwe, żeby J.P. znalazł się na początku listy, dzwoniąc akurat tego dnia?
Coś mi nie grało. Nie o to chodzi, że ja J.P. nie ufam, ale... to mi się wydawało
dziwne.
Poszłam więc do zródła, z którego czerpię wszelkie wredne i szatańskie plany (teraz,
kiedy Lilly praktycznie znikła z mojego życia), czyli do Lany.
Przestała obcałowywać się z tym swoim facetem na dość długą chwilę, żeby
powiedzieć:
- Kretynko, musiał zrobić tę rezerwację całe miesiące temu. Najwyrazniej przez cały
czas planował, że spędzi tę noc z tobą. A teraz idz sobie, nie widzisz, że jestem zajęta?
Ale to przecież nie może być prawda. Bo J.P. i ja nigdy nawet nie wspominaliśmy o
możliwości uprawiania seksu po balu - dopiero kiedy wysłałam mu esemesa. My nigdy nawet
nie doszliśmy do drugiej bazy! Dlaczego miał zakładać, że w noc po balu maturalnym będę
chciała uprawiać z nim seks? On dopiero w zeszłym tygodniu zaprosił mnie na bal. Czy to nie
bezczelność, zamawiać pokój hotelowy na noc po naszym balu maturalnym, nawet mnie na
ten bal nie zaprosiwszy?
Zaczynam świrować. Tylko trochę. W tej sprawie. Czy to możliwe, że J.P. naprawdę
przez cały czas planował, że dziś wieczorem będziemy uprawiali seks? Skoro my nawet nigdy
na ten temat nie rozmawialiśmy?
Rzecz w tym, że... Z jego sztuki i wszystkiego innego widać, że on planuje ożenić się
ze mną i kiedyś zostać księciem. Nawet nazwał tę sztukę Książa wśród ludzi. Więc... To nie
tak, że on nie robi planów na przyszłość. A nawet kupił mi ten gigantyczny pierścionek.
I może to nie jest pierścionek zaręczynowy.
Ale coÅ› bardzo blisko.
I to nie wszystko. Przed chwilą tańcząc, powiedziałam:
- J.P., nie sądzisz, że to dziwne? Gdziekolwiek się razem wybierzemy, pojawiają się
paparazzi? Jak dziÅ› wieczorem?
A J.P. powiedział:
- Dla Genowii to dobra prasa, nie sądzisz? Twoja babka mówi, że ile razy pojawisz się
w gazetach, to to jest jak darmowa reklama turystyczna twojego kraju.
A ja powiedziałam:
- Pewnie tak. Ale to trochÄ™ dziwne, bo oni pojawiajÄ… siÄ™ tak od przypadku do
przypadku. Na przykład, kiedy parę dni temu jadłam obiad z babcią i dziadkiem w
Applebee's, umierałam ze strachu, że oni się tam pojawią i zrobią mi zdjęcia. A to by
zaprzepaściło szanse mojego taty w wyborach. Wyobrażasz sobie, gdyby Pudelek.pl czy ktoś
miał dostać zdjęcie, jak jem w Applebee's? Ale nie było ich tam.
I nie pojawili się wczoraj, kiedy jechałam staroświeckim konnym powozem z
Michaelem. Ale tego już na głos nie dodałam. Z przyczyn oczywistych.
- Ja po prostu nie rozumiem, jak to jest, że czasami wiedzą, gdzie się wybieram, a
czasami nie - ciÄ…gnęłam. - Wiem, że Grandmère nie daje im cynku. To zÅ‚a kobieta, ale nie aż
tak zła...
J.P. nic nie powiedział. Tylko nadal mnie tulił w tańcu.
- Zjawiają się - dodałam - przede wszystkim wtedy, kiedy jestem... z tobą.
- Wiem - przyznał J.P. - To wkurzające, prawda?
Owszem. Bo to się zaczęło dziać na dobrą sprawę dopiero, kiedy zaczęłam chodzić z
J.P. Po pierwszej mojej prawdziwej randce z J.P, kiedy wybraliśmy się razem na Piękną i
bestię. To wtedy prasa po raz pierwszy zrobiła nam zdjęcie jako parze, chociaż nią jeszcze nie
byliśmy.
Zawsze się zastanawiałam, kto zadzwonił i powiedział im, gdzie będziemy. I o
wszystkich naszych kolejnych randkach, na które chodziliśmy, przy czym o wielu z nich nie
mogli wiedzieć z góry - na przykład, kiedy tamtego wieczoru poszliśmy do Blue Ribbon
Sushi. Skąd oni mogli wiedzieć o takim zwykłym wyjściu na sushi za róg mojego domu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]