- Strona pocz±tkowa
- Cartland_Barbara_ _PowrĂłt_syna_marnotrawnego
- 127. Delinsky Barbara Czlowiek z Montany
- Cartland_Barbara_Lucyfer_i_aniol
- Cartland Barbara Lucyfer i anioł
- Boswell Barbara za wszelka cene #
- Cartland_Barbara_ _Spragniona_milosci
- Barbara Hannay Muzyka duszy
- Delinsky Barbara Złocisty urok
- Barbara Hannay Przeznaczenie
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyśpieszać.
Susan wpadła do przedpokoju. - Danny! Mówiłam ci, że nie możesz
otwierać, zanim przyjdę.
- Ale to Zack! - obruszył się malec.
- Nie wiedziałeś, kto przyszedł. To mógł być ktoś inny.
- Ale to był Zack
Susan pokręciła głową i uśmiechnęła się do Zacka.
- Nie chcę go straszyć opowieściami o złych ludziach, ale nie może
otwierać, gdy tylko ktoś zastuka.
- Danny, następnym razem spytaj, kto przyszedł, dobrze, koleżko? -
zagadnÄ…Å‚ Zack, wchodzÄ…c do mieszkania.
- Dobra. - Malec popędził do swego pokoju. - Idę po bluzę!
Zack zamknął drzwi i popatrzył na Susan. Była w spodniach i ślicznej
zielonej koszuli. Na ramiona zarzuciła sweter. Wyglądała na zmęczoną,
ale też... jakby zadowoloną, że go widzi? Zawsze można pomarzyć.
- Przyszedłem odrobinę za wcześnie.
- Już prawie jesteśmy gotowi. Usiądz na chwilę, ja muszę zajrzeć do
Dannyego.
Z wnętrza mieszkania dochodził szmer głosów, po chwi-
Odnaleziona rodzina
215
li z pokoju wybiegł Danny. Na ten widok serce przepełniła mu miłość.
Gdyby los potoczył się inaczej, teraz ten szkrab biegłby do niego jak do
tatusia.
- Miałeś świetny pomysł - rzekła Susan, gdy wyszli na ulicę. Wieczór był
chłodniejszy, zapadał zmrok.
- Ciężki tydzień? - zapytał, zerkając na Dannyego, który trzymał mamę za
rękę.
Malec wyciÄ…gnÄ…Å‚ drugÄ… rÄ…czkÄ™ do niego.
- Pobujaj.
- SÅ‚ucham?
- Danny, przestań. Nie męcz Zacka.
- Co on chce?
- %7łeby wziąć go za ręce i pobujać. Ale to nie dla ciebie, masz chore ramię.
- Nic mi siÄ™ nie stanie, on jest leciutki.
- Jedno ramiÄ™ masz mocniejsze?
W jej głosie zabrzmiała troska. Dziwnie się czuł, słysząc, że ktoś się o
niego martwi. To dla niego nowość.
- Co mam zrobić?
- Wez go za rączkę i na trzy-cztery razem go pohuśtamy.
Danny aż piszczał z radości.
- Jeszcze!Jeszcze!
- Nie, Danny. Wystarczy - usadziła go Susan.
Danny spojrzał na matkę spode łba. Naraz spostrzegł gołębie siedzące
przed nimi.
- Mogę je żłapać? Susan roześmiała się.
- Nie, teraz idziemy na pizzę. Co byś z nimi robił przy stole?
Zack popatrzył na nią zaintrygowany.
216
Barbara McMahon
- Mógłby je złapać?
-Ale skąd. Nie goniłeś za gołębiami, gdy byłeś dzieckiem? Wydaje mu
się, że mógłby je pochwycić, a ja nie chcę go rozczarowywać.
Dzieciństwo trwa krótko, trzeba je cenić i nie rozwiewać złudzeń. Niech
jak najdłużej wierzy w marzenia. Znikną wraz z dorosłością.
Czy jej marzenia rozwiały się przedwcześnie? No tak,, straciła męża.
Jeszcze długo mogli być razem. Nie chciał roztrząsać tego tematu ani
wyobrażać jej sobie jako mężatki. Woli zapamiętać ją taką jak teraz.
Jest młoda, ładna, miła dla oka. Na pewno znajdzie kogoś, kogo pokocha.
Które z nich nie mogło mieć dzieci? Susan czy jej mąż? Może inny
mężczyzna obdarzy ją potomstwem. Potrząsnął głową. Nie chciał myśleć
o Susan w objęciach innego. Jest wspaniałą matką. Mogłaby mieć jeszcze
dwójkę czy trójkę dzieci.
Pizzeria była pełna. Rodziny, zakochane pary nastolatków, masa dzieci,
dla których wydzielono część sali w głębi. Znalezli tam ostatni wolny
stolik. Susan usiadła, Zack poszedł zamówić. Danny bawił się z dziećmi.
- Wróci, jak przyniosą nam pizzę - z uśmiechem wyjaśniła Susan.
- Nie wiedziałem, że tu jest tak głośno.
- Za dużo sobie nie pogadamy. - Oboje mówili głośno. - Ale ja to lubię,
jest fajnie. Często chodziłeś na pizzę, kiedy byłeś mały?
- Nie. Dopiero jako nastolatek, kiedy już miałem swoje pieniądze. W
rodzinach zastępczych się nie przelewa. Zasiłki są skromne, nie
wystarczają na wszystko. Większość ludzi bierze dzieci z potrzeby serca,
czyli zwykle trudno związać koniec z końcem.
Odnaleziona rodzina
217
- Moja mama ma włoskie korzenie. Zawsze robiła nam pizzę. Dla mnie jej
pizza jest najlepsza na świecie. Jak przyjedzie, poproszę, żeby zrobiła
pizzę dla ciebie. Uwielbia plchcić.
Zack skinął głową. Ciekawe, czy do tego dojdzie. W sumie to impuls do
nowych rozmyślań. On nie znał rodziców ani dziadków. Alesia nie
utrzymywała kontaktów ze swymi rodzicami. Tym bardziej się cieszył, że
Danny ma dziadków ze strony matki.
W pizzerii było głośno, ale ten gwar już mu nie przeszkadzał. Cieszył się,
że tu przyszli. Danny przybiegł jak strzała, gdy tylko dostali pizzę, szybko
pochłonął kilka kęsów i znów pomknął do dzieci. Susan przez cały czas
miała go na oku.
- Znał je wcześniej? - zagadnął Zack, obserwując bawiące się maluchy.
- Nie. Dzieci w tym wieku szybko nawiÄ…zujÄ… kontakt, zabawa jest dla nich
wszystkim.
- Co tam w wielkim świecie? Co słychać w ONZ-cie? -Danny już go
zawojował, ale jego matka również go interesowała. Teraz już na zawsze
będą ze sobą związani. Przy niej Danny poznaje świat, stawia pierwsze
kroki. Jednak i ona sama jest wyjątkowa. Chciałby dowiedzieć się o niej
jak najwięcej, mieć pózniej o czym myśleć i wspominać.
Przyjemnie było na nią patrzeć; podobał mu się jej sposób gestykulacji,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]