- Strona pocz±tkowa
- Cartland_Barbara_ _PowrĂłt_syna_marnotrawnego
- 127. Delinsky Barbara Czlowiek z Montany
- Cartland_Barbara_Lucyfer_i_aniol
- Cartland Barbara Lucyfer i anioł
- Boswell Barbara za wszelka cene #
- McMahon Barbara Odnaleziona rodzina
- Cartland_Barbara_ _Spragniona_milosci
- McMahon Barbara Bezcenny czas
- McMahon_Barbara_ _Wakacje_z_szejkiem
- Delinsky Barbara Złocisty urok
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łączyło wszystko. Oboje kochali taniec, razem pracowali, wyjeżdżali, występowali a jednak ich
małżeństwo nie wytrzymało próby. Bardzo mi ich szkoda powiedziała z żalem. Nie mają
odwagi przyznać, że popełnili błąd. Dlatego ja mówię to od razu. Nie miałam racji, okropnie się
myliłam. Teraz to już wiem. I naprawdę myślę, że dam sobie radę z dziećmi.
Jonno uśmiechnął się. Uwielbiała ten jego uśmiech.
Z Peterem poszło ci doskonale.
Jak można go nie kochać? Jest taki podobny do ciebie.
Zmyślny malec, co?
Jest słodki... Urwała. Chcę też hodować zwierzęta.
Tym go zaskoczyła.
NaprawdÄ™?
Chciałabym kupić stado cieląt i przyglądać się, jak rosną powiedziała z nieśmiałym
uśmiechem.
Z niedowierzaniem potrząsnął głową.
A co będzie z twoją pracą w Girl Talk ?
Już z niej zrezygnowałam.
Camille!
No, może wyraziłam się mało precyzyjnie. Nie zrezygnowałam zupełnie, umówiłam się, że
będę pracować jako wolny strzelec. Do tego wystarczy mi laptop.
Zaaranżowałaś to wszystko za moimi plecami? przekomarzał się.
Uhm. Zadzwoniłam do Edith z Paryża.
I zgodziła się?
Camille wzruszyła ramionami.
A jakie miała wyjście? Wzięła jego ręce w swoje dłonie. Popatrzyła mu prosto w oczy.
Ale tobie zostawiam wolny wybór, Jonno. Teraz to ja składam propozycję. Niech będzie tak, jak
ty zechcesz.
Oczy błysnęły mu podejrzanie, kciukami delikatnie gładził jej dłonie.
Jak ja zechcÄ™?
Pod warunkiem że mogę tu zostać z tobą i Peterem. I to na zawsze.
Wziął głęboki oddech. Serce w niej zamarło. Wyglądało, że jej mocny mężczyzna zaraz się
rozpłacze.
A... a jeśli poproszę cię, żebyś za mnie wyszła? O Boże, czy on naprawdę chce to zrobić?
Kolana się pod nią ugięły.
Myślę, że powiedziałabym tak .
Myślisz?
Czemu nie zapytasz, żeby się przekonać? Uśmiechnął się niespokojnie, jak
podenerwowany chłopiec.
Camille, wiem, że to zabrzmi nie na miejscu, ale czy mogłabyś chwileczkę poczekać?
Chyba... chyba tak.
Wybiegł z kuchni. Przycisnęła dłonie do piersi, starając się zdusić rosnący w niej niepokój.
Musi się opanować. Mężczyzna, którego kocha, już prawie się jej oświadczył i nagle zniknął. To
jeszcze nie tragedia.
Spokojnie, Camille. Opanuj siÄ™. Miej wiarÄ™!
Na szczęście Jonno już był z powrotem. W dłoni trzymał czerwone pudełeczko przewiązane
białą atłasową wstążeczką.
Wziąłem to ze sobą do Paryża zaczął. Zamierzałem poprosić cię tam o rękę. Z
gorzkim uśmiechem przesunął wzrokiem po talerzach piętrzących się w zlewozmywaku. Ta
kuchnia to, niestety, nie brzegi Sekwany.
Jest dobrze, Jonno. Jest bardzo dobrze. Położył pudełeczko na jej drżącej dłoni.
Nie zdajesz sobie sprawy, ile dla mnie znaczysz powiedział. Kocham cię nade wszystko
na świecie. To dlatego nie śmiałem prosić, byś dla mnie porzuciła Sydney, pracę, zrezygnowała z
niezależności.
To nie jest ważne. Miłość otworzyła mi oczy. Nie miałam pojęcia, że mnie aż tak zmieni.
To ciebie chcę, Jonno, nic innego się dla mnie nie liczy. Tylko ty. Nie chcę żyć bez ciebie.
Oczy mu się śmiały.
Jeśli nie masz wyboru, stawiaj wszystko na jedną kartę.
Tylko że tym razem nie ma żadnego ryzyka zareplikowała. Wiem, że to dobra decyzja.
Ujął jej twarz w obie dłonie, odszukał jej usta. Po jakimś czasie zapytał:
Nie otworzysz tego pudełeczka?
Oczywiście, że tak. Zciągnęła wstążeczkę, uniosła przykrywkę. Och, Jonno!
wyszeptała, z zachwytem patrząc na złoty pierścionek z pertą i rubinem. Jaki piękny! Bardzo
mi siÄ™ podoba!
Gdy go ujrzałem, pomyślałem, że to coś wymarzonego dla ciebie. Wziął pierścionek i
wsunÄ…Å‚ go jej na palec.
Znieruchomiał, popatrzył jej prosto w oczy.
Camille, kocham cię całym sobą. Zostaniesz moją żoną?
Tak odpowiedziała, uśmiechając się przez łzy. Azy szczęścia. Tak, Jonno. Tak, tak, tak.
EPILOG
SÅ‚owo od redaktora naczelnego.
Drogie Czytelniczki!
Przez ostatni rok wiele razy przyglądałyśmy się, jak nasi wspaniali kawalerowie idą do
ołtarza. Taka uroczystość miała miejsce również w zeszłym miesiącu.
Z pewnością pamiętacie Jonno Riversa! Niejedna z was wzdychała do. tego zabójczego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]