- Strona pocz±tkowa
- Harry Harrison Cykl Stalowy Szczur (06) Stalowy Szczur i piąta kolumna
- Juliusz Verne Cykl Robur (1) Robur Zdobywca (KrĂłl przestworzy)
- Cykl Pan Samochodzik (55) Relikwia KrzyĹźowca Sebastian Miernicki
- Frederic Pohl Cykl Saga o Heechach (4) Kroniki HeechĂłw
- Gordon R.Dickson Cykl Childe (3) Żołnierzu nie pytaj
- William Gibson Cykl Ciąg (1) Neuromancer
- Krystyn Ziemski Barwy strachu
- Janko Anna Dziewczyna z zapałkami
- Bandler R. Ginger J. Z śźab w ksi晜źniczki
- Janet Morris Silistra 03 Wind from the Abyss
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jakiż to piękny chłopiec...
Odłożył jedno, drugie, trzecie zdjęcie. Na czwartym szczęśliwy Kacper trzymał przed
sobą roześmianą Tinę. Pan Yacobi zachwycił się.
Jakaż to wspaniała para! Wspaniała! Twój syn, moja droga, jest niezwykle przy-
stojnym młodzieńcem! A przy nim ta urocza młoda dama!
Niepojęte! Achmed Yacobi obojętnie złożył zdjęcia, podał mi je i sięgnął po swoje ro-
manse.
Dziękuję za lekturę, Magdaleno, znakomicie wypełni mi czas. Szanowne kotki za-
mieszkały u ciebie na stałe?
Dopiero teraz zauważyłam, że obok cholernego kota pani Rozalii leżą na moim tap-
czanie trzy grubiutkie kocięta, które on wylizuje czule.
Okocił się! zawołałam zdumiona, na chwilę zapominając o zaskakującym za-
chowaniu pana Yacobi.
Tymczasem Achmed spokojnie i z powagą oglądał okładkę jednego z romansów, na
której para w kolorze czarno-czerwonym spleciona była w miłosnym uścisku. Pózniej
uniósł głowę i zapatrzył się w drzewa za oknem. Wreszcie skierował wzrok na zdję-
cia, które położyłam na stole, sięgnął po nie, ale wybrał spośród nich tylko jedno, to
z uśmiechniętym Kacprem i rozbawioną Tiną. Długo wpatrywał się w ich twarze.
To Martyna powiedział w końcu.
Twoja córka?
54
PoniekÄ…d.
Poniekąd! Ciągle jeszcze wpatrywał się w zdjęcie, aż wreszcie powtórzył zdumiony.
Tak, to Martyna. Jej ojciec jest moim przyjacielem, a tę małą trzymałem do
chrztu.
Tinę...? zapytałam niepewnie.
To właśnie mówi o niej Marcin.
Marcin
W skrzynce na listy były tylko pisma, które ostatnio zaprenumerowała Tina. Teatr
i didaskalia . A więc znowu nic od niej, nawet głupiej kartki z wakacyjnym adresem,
nawet banalnego: pozdrawiam ze słonecznego X albo trochę mniej banalnego: kocham
cię, Tato. Teatr i didaskalia . Pierwsze szczeble drabiny, po której moja córka postano-
wiła wspinać się na szczyty scenicznej kariery, dobre i to, gorzej, jeżeli dla osiągnięcia
celu siedziałaby jedynie przed lustrem.
W domu pachniało imbirem, cynamonem i może trochę kurkumą. Wszędzie było
ciemno, tylko w kuchni paliło się światło i to stamtąd dobiegał głos mojego przyjaciela
Achmeda Yacobi, który swoją układną polszczyzną przepowiadał sobie, co też jeszcze
powinien zrobić, zanim jego specjalność, kurczak po marokańsku, znajdzie się na na-
szym stole.
A teraz należy tę piękną tuszkę obrócić w naczyniu wypełnionym wonną oliwą.
Unikalny jej zapach to czarowna woń kurkumy i pinidy, ach, jakże wspaniałe będzie to
danie! No, dalejże, dalej! Obracaj się, kurczaczku, w tej znakomitej kąpieli.
Najwyrazniej usłyszał moje kroki na schodach prowadzących z garażu na górę, bo
zawołał:
Witaj, mój drogi Marcinie, witaj, przyjacielu! Iluż to pięknym damom poprawiłeś
dziś urodę? Ja, przyznam się z całą otwartością, zmitrężyłem wiele godzin na bezowoc-
nej rozmowie z pewnym geologiem, czy też... jak inaczej można nazwać specjalistę od
wód mineralnych?
Nie wiem. Jestem wściekle głodny, Achmedzie, a widzę, że twój kurczak jest jesz-
cze w lesie.
W lesie? Zobacz, z jaką niezwykłą starannością obracam go już w wonnej oliwie!
Skoro jednak tak bardzo dokucza ci głód, może wez z lodówki jakiś przysmak na jeden
zÄ…b.
A gdzie psy? Nie szczekały, kiedy podjeżdżałem, teraz też ich nie słyszę.
Udały się z wizytą. Taka trafiła im się gratka. Bawią na wieczorku zapoznawczym
w tym białym domu krytym zieloną dachówką. Zamieszkał tam od dzisiaj piesek rasy
kundel, który zaprosił wszystkie psy z najbliższej okolicy na uroczyste przyjęcie.
Czy to znaczy, że mamy wreszcie sąsiadów?
Może to jest zbyt pojemne określenie. Na razie mieszkać tam będzie tylko ten
uprzejmy pies, solo. Reszta jego rodziny na stałe sprowadzi się dopiero za miesiąc.
56
A reszta jego rodziny, jakiej jest rasy?
Ludzie.
Achmed trzymał kurczaka za związane nóżki i wprawnie obracał w pojemniku wy-
pełnionym oliwą.
Zwyczajni ludzie powtórzył. Ale niesłychanie wprost sympatyczni. Nabyli
ten dom, imaginuj sobie, za wygraną w totka! Wypełnili kupon, uwzględniając daty
swoich urodzin. I proszę, jaki osiągnęli rezultat!
SkÄ…d wiesz o tym wszystkim?
Zamieniłem z nimi kilka słów, kiedy przyszli zaprosić twoje psy w imieniu ich wy-
chowanka.
W lodówce znalazłem kabanosy i resztki zmrożonej na kamień bułki, która nie nada-
wała się do jedzenia. Achmed spojrzał.
Rozgrzej ją w mikrofalówce poradził. Gdybyś zadzwonił, że wracasz wcze-
śniej, zacząłbym przygotowywać posiłek już godzinę temu.
Tymczasem posiłek ciągle jeszcze wolno nasiąkał oliwą, a moje nędzne kabanosy
okazały się wiórowate i bez smaku.
Dzwoniła twoja była żona.
Achmed ułożył kurczaka w szklanej brytfannie i wsunął go do piekarnika. Nawet nie
zachęcony przeze mnie i tak wyjaśnił:
Pytała, dokąd to Tina pojechała na wakacje.
I co powiedziałeś?
%7łe na obóz wędrowny.
Tina chyba nie pojechała na obóz wędrowny, Achmedzie. Zupełnie niechcący mo-
głeś okłamać Mariolę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]