- Strona pocz±tkowa
- Atras Anna Zanim rodzina cię wykończy i zanim ty wykończysz rodzinę [PL] [pdf]
- Anna Brzezińska Wilżyńska dolina 01 Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
- Anna Leigh Keaton [Serve & Protect 01] Five Alarm Neighbor (pdf)
- Hill Livingston Grace Bilżej serca 02 Dziewczyna, do której się wraca
- Anna Leigh Keaton Time and Again (pdf)
- Cabot Meg Ally radzi dziewczynom 01 Przeprowadzka
- Cleary Anna Magnat Prasowy
- Dagfinn Gronoset Anna z pustkowia
- 0910. Roe Paula Dziewczyna z prowincji
- Chróœcielewski Tadeusz Szkoła dwóch dziewczšt
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A ja w oknie stojÄ™, wzrokiem odprowadzam niefrasobliwe pacholÄ™ i
syczę, bo moje superego wije się jak nadepnięty padalec.
Dzięki Bogu przestraszyłam się wczorajszego dnia. %7łe niby wcale
się nie upiłam, a jednak niewiele pamiętam. Rózia narysowała piękne
koty, stała przede mną demonstrując obrazek, a ja wpatrywałam się weń
obojętnie, potem pogłaskałam ją po głowie i myślałam tylko o tym, że
muszę się położyć, natychmiast. Spałam półtorej godziny.
Potem zrobiłam obiad: ziemniaki w mundurkach, parówki, kiszone
ogórki. Każdemu harcerzowi odebrano by za takie danie odznakę
wzorowego kucharza. Ale, o dziwo, ten ponury posiłek pasował i do
otoczenia, i do mojej duszy. No i zmusiłam się, by wreszcie coś zjeść, parę
suchych kartofli.
Od jak dawna tak siebie okłamuję? Dwa lata? Trzy? Od kiedy czuję,
że coś wyjada mnie od środka, kawałek po kawałku, i moja przestrzeń
wewnętrzna staje się BRAKIEM?
Dzień, którego nie przypomnę sobie nigdy...
A życie? Czyje zapamiętam? Czy kiedyś, TAM, przypomnę sobie
Hannę, która uciekła za daleko, i znalazła się gdzieś, gdzie kończą się
wewnętrzne mapy?
Wiersz. Napisałam cały wiersz. Pod tytułem Lamentacja".
Położyć się na ziemi i płakać
Strasznie tęsknić i płakać
Zapadać się we własne niespełnienie płacząc
Już nigdy nie mieć nikogo przy sobie i z tego powodu płakać
Porzucić wszystko czym się było płacząc płacząc
Pamiętam cię świecie przyszedłeś wraz ze mną
Ale teraz płaczmy bo nic już nie będzie jak było
Moja matka moje dzieci mój ukochany
Blakną oczy miłości i zamykają się powieki
W swych srebrnych ciałach płynęliśmy sobie na ratunek a ból i
rozkosz płacz i śmiech żal i obietnica zrastały się w los
Teraz nie ma nas
ZamykajÄ… siÄ™ powieki
Pod nimi czarne niebo i mrowie ognistych punktów jak lawa nocą
Jestem wyspą która tonie
Jestem rdzeniem pamięci która płonie
Jestem opuszczoną miłością
Za mną jest życie
Niech mnie ktoś zapamięta
A może ja w środku jestem złą, ordynarną babą? Może chcę
przeklinać, spluwać i ciskać cynizmu monetą ta-nią? Chcę być zła,
wstrętna, leniwa i myśleć tylko o najgorszym?
Przecież ja całe życie myślę o rzeczach złych, o śmierci, z
ciekawością myślę, drżę ze strachu i ciekawości. Już w dzieciństwie
wyobrażałam sobie wolność jako śmierć rodziców. Uśmiercałam ich
każdego wieczora przed zaśnięciem, a potem się napawałam wolnością-
Jung gdzieś o tym pisze, że to normalny proces indywiduacji, ale u mnie to
była obsesja, nie proces.
Zamykałam oczy i wyobrażałam sobie, że samolot, którym polecieli
do Gruzji (bo raz polecieli z wycieczką do Gruzji), rozbił się i wszyscy
zginęli. W związku z tym ja zostaję sama na świecie. (Młodszą siostrą nie
zaprzątałam sobie głowy.) Sama na świecie! Rozkosz bycia samej na
świecie!
Teraz też wciąż rozważam śmierć moich najbliższych. (Czyli proces
indywiduacji wcale się nie zakończył.)
Płaczę, gdy wyobrażam sobie śmierć któregoś z moich dzieci,
oczywiście, że płaczę i bolą mnie takie myśli jak oparzelina. Ale wolę to
przećwiczyć; strach powoduje, że muszę to wciąż ćwiczyć. Jeśli się tego
dobrze nie nauczę, to w razie, gdyby to się naprawdę zdarzyło, będę wyła
jak suka i zdechnę. Wiem to. Już się czegoś o sobie dowiedziałam na
studiach z %7Å‚ycia na Zwiecie.
Gdy sobie wyobrażam śmierć Pawia, a wyobrażam ją sobie każdej
samotnej nocy, żal nie jest zwierzęcy. Jest ciężki, powłóczysty i świecący
jak brokatowy tren. Jest to żal uroczysty, właściwy dla sytuacji.
Skończone, skończone, myślę sobie. Amen. Stoję nad przeszłości wielką
skrzynią i bawię się łzami, tasuję scenki z życia, grzebię w zaduchu
zużytych wspomnień. Czuję, jak wszystko od siebie odstaje, jak
rozwarstwia się czas i nic nigdy już nie będzie jednością.
Ale to się daje wytrzymać, moje samotne istnienie po śmierci Pawia
ma w sobie godność i elegancję...
Oczywiście, że nie jestem ordynarną babą.
Jednak się boję ordynarnej baby w sobie; mam taki potencjał.
Znam parę wstrętnych przekleństw, użyłam ich ileś razy wżyciu
(małżeńskim). Co prawda potem zawsze czułam się głupio. Jakbym to nie
ja przeklinała, jakby to była cudza taśma, ścieżka dzwiękowa z filmu o
kimÅ› obcym.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]