- Strona pocz±tkowa
- Deanc R. Koontz Sciana strachu (PL)
- Deaver Jeffery Spirale strachu
- Krystyna Siesicka Cykl Zapałka na zakręcie (2) Pejzaż sentymentalny
- Characterization of the Pore Size of Molecular Sieves Using Molecular Probes
- Cammilleri_Rino_ _Inkwizytor
- Elizabeth Lowell Don 04 Rubinowe bagna
- Sanderson Gill Pragne tylko Ciebie
- Anne Weale Lost Lagoon [HP 1085, MB 2787] (pdf)
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Antypolonizm J. R. Nowak Polska śąydzi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podjąłby takiego ryzyka. I nasuwało się kolejne pytanie: dlaczego
podjął tyle starań w tym właśnie wypadku? Były one uzasadnione,
jeśli założyć, że sprawca zamierzał się posłużyć papierami i
wozem'denata. Dalszy wniosek- musiał być choć trochę do niego
podobny. Drobinę różnice skutecznie tuszuje charakteryzacja.
Porównywałem rysopisy i zdjęcia. I tu pasował mi Anczak. O
pewności można mówić od chwili, gdy Zieliński dostarczył
zdjęcia obrazu, odbitki linii papilarnych z walizki, a ta'?> że
portret pamięciowy. Ale wciąż jeszcze była dla mnie niepojęta
motywacja czynów.
No właśnie przerywa znów Zdzieniecki. Jak to się stało i
dlaczego on to zrobił?
To cała historia. Dwa tygodnie wcześniej, czyli około
dwudziestego kwietnia, Kiciński, jak wyjaśnił Anczak, uprzedził
go, że szykuje się kontrola właścicieli pobudowanych w ostatnich
latach willi. Kiciński ustalił, że będą badane zezwolenia na
budowy, lokalizację, a także dokumentacja budów i pochodzenie
materiałów. Kontrola oznaczała wpadkę dla Anczaka. Nietrudno,
wiedział o tym, znalezć luki w przygotowywanej przez niego
dokumentacji. Jego klienci, sami zagrożeni, nie będą się troszczyli
o ratowanie jego skóry. Każdy z nich zadba tylko o siebie i będzie
zadowolony, jeśli znajdzie kozła ofiarnego. Nie chciał być tym
kozłem. Początkowo zamierzał zwolnić si^ z pracy w urzędzie i z
uskładanym dotychczas kapitałem przystąpić do spółki z jedną ze
swoich byłych klientek. Potem zdecydował się na wyjazd za
granicę. Miał milion w złotówkach, a także na koncie A cztery
tysiące dolarów. Wyliczył, że jeśli kupi za ów milion dolary,
będzie dysponował mniej więcej czternastoma tysiącami dolarów.
Taki kapitał umożliwiał przetrwanie we Francji, Włoszech lub w
Berlinie Zachodnim do chwili znalezienia pracy. Liczył, że dobry
architekt wszędzie się urządzi. Chodziło tylko o to, by możliwie
jak najszybciej wymienić złotówki- na zielone-', jak to określił.
%7łony w swoich wyjazdowych planach nie brał w rachubę. Nie
miał jednak doświadczenia w transakcjach walutowych. Posiadane
w PKO dolary ,,'jzbierał", kupując je okazy mi e od znajomych,
część otrzymał za nadzór, część jako łapówki od klientów. W
zamian świadczył im usługi w postaci niezgodnych z przepisami
zezwoleń na budowy i organizował dostawy po
chodzących z nielegalnych , zródeł materiałów budowlanych. To
wszystko podczas kontroli mogło wyjść na jaw. Zagrożenie było
realne. Jak jednak zdobyć dolary? Postanowił dać ogłoszenie
kupię bony" i dogadać się ze sprzedawcami w mieszkaniu, z
którym nikt go nie łączył. Zdecydował się na Szpitalną. Lokalem
opiekowała się jego dobra znajoma, Jola Kurasiówna. Znajomość-
, nawiązana kiedyś okazjonalnie, przekształciła sie w atrakcyjną
dla niego przygodę i od paru lat spotykali się regularnie w różnych
miejscach. Od lutego, a więc od wyjazdu Babczaków, Jola
dysponowała ich mieszkaniem i tam się spotykali. Wiedział, że
dziewczyna wybiera się w Polskę między siódmym a czternastym
maja. Miał więc przez tydzień lokal do dyspozycji. Problem
polegał na tym, by ogłoszenie ukazało się właśnie w tym- czasie i
by na kwicie nie figurowało jego nazwisko. Joli nie chciał
wtajemniczać, wolał, by nie wiedziała o nim zbyt wiele. Nikogo
innego nie miał pod ręką.
Gdy Korcz zamilkł, by zaczerpnąć oddechu, Klepacz podjął
zaczęty przez kolegę wątek.
I wówczas właśnie nawin,ął się Szczutek rzucił z niewinną
miną. Ale Szczutek w swoich wyjaśnieniach nie powiedział
całej prawdy. Usłyszawszy o ogłoszeniowych kł-opo^ tach
kompana od alkoholu oświadczył, że może mu pomóc. Ma kolesia
w drukarni %7łycia Warszawy". On załatwi od ręki ogłoszenie w
dowolnym terminie. I gdy na dodatek okazało się, że Szczutek ma
telefon i może Anczaka umówić ze zgłaszającymi, ten skwapliwie
skorzystał z okazji. Dziesiątego maja, tak jak ustalili, Szczutek
umówił czterech sprzedawców. Anczak zgromadził wszystkie
swoje zasoby i z brązową teczką w ypchaną gotówką zjawił się na
Szpitalnej. . ?
? Co było dalej, niech powie sam Anczak. Korcz przerywa
Klepaczowi. Posłuchajmy taśmy z nagraniem. Już ją
puszczam...
Jakież było moje zdumienie i przerażenie, gdy usłyszałem
zgrzyt klucza w zamku odzywa się głos Anczaka. Jola?
Przemknęło mi przez myśl. Nie, to nie mogła być Jola. Przed
wyjazdem oddała mi swoje klucze. Miałem tu na nią czekać.
Babczak? Możliwe. Na pewno syn zostawił mu klucze od
mieszkania. Jak wytłumaczyć, co ja tu robię? On nic nie wie o
moich związkach z Jolą. Pomyśli, Bóg wie co. Pomyśli i
rozgada... Opowiadam o tym rozwlekle, a tak naprawdÄ™ wszystko
rozgrywało się w sekundach. Odgłos otwieranych drzwi i
błyskawiczna decyzja, schować się. Między sypialnią Babczaków
a gabinetowo urzÄ…dzonym pokojem z marmurowym kominkiem,
do którego wchodziło się wprost z hallu, wisiała, kryjąc łączące te
pokoje drzwi, gruba pluszowa portiera. Tam się schowałem i
patrzyłem przez szparę. Wszedł do pokoju wysoki, tęgi,
szpakowaty mężczyzna z czarnym
w Barwy strachu
241
praskim neseserem w ręku. Wszedł i "ruszył prosto do sypialni.
Drżałem, że mnie zauważy-ale nie zwracał na nic uwagi. Po
sposobie poJ ruszania widać było, że zna rozkład mieszka nia ?
czuje siÄ™ tu pewnie. Pizez szparÄ™ widziaj Å‚em ze podchodzi do
tapczanu i zdejmuje z ściany wiszący tam obraz. Pózniej oparł
g
0 stół, na stole położył neseser, otworzył gol
1 sięgnął po płótno. Coś przy nim pomajstroJ wał, nim włożył je
do neseseru. Znów podszedł do tapczanu, jakby chciał sprawdzić,
cz wszystko jest w porzÄ…dku, i wtedy dostrzegli mojÄ… teczkÄ™.
Otworzył ją i zobaczywszy pie-3 niądze zaczął je upychać po
kieszeniach. Po ciemniało mi w oczach Chwyciłem stojąc obok
drzwi gruby,-żelazny, kominkowy pogrze-j bacz. Walnąłem- z
całej siły. Gdy upadł, oprzy-J tomniałem, chciałem go ratować.
Ale już nie żył. W kredensie "był alkohol. Wypiłem. Nie wiem ile,
ale jakoś doszedłem do siebie pó tyrrf wstrząsie. Zacząłem
gorączkowo myśleć, co zro bić. Zabrałem się do przeszukiwania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]