- Strona pocz±tkowa
- Juliusz Verne Cykl Robur (1) Robur Zdobywca (KrĂłl przestworzy)
- Baccalario P. (Moore Ulysses) Wrota czasu 06 Pierwszy klucz
- Harry Turtledove War Between the Provinces 01 Sentry Peak
- James Patterson Alex Cross 06 Roses Are Red
- James_Grippando_ _Jack_Swyteck_06_ _When_Darkness_Falls
- Diana Palmer Long tall Texans 06 Meksykański ślub
- Lensman 06 Smith, E E 'Doc' Children of the Lens
- Olivia Cunning One Night with Sole Regret 06 Tell me
- 06.Sanderson_Gil_PrzebudzenieZatoka goracych serc
- Harry Turtledove & L. Sprague De Camp Down In The Bottomlands
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie poszło tak łatwo.
Kome powiedział. . .
Kome tu nie ma, Kome się myli. Rozkazuję ci po raz ostatni: opuść broń!
nauczyciel zawahał się i Hanasu zwrócił się do mnie: Zastrzel go!
Oczywiście nie miałem nic przeciwko i gość rozciągnął się na podłodze z igłą
w barku. Igła była nasączona środkiem nasennym, ale chłopcy o tym nie wiedzieli,
i nie sądzę, żeby dla Hanasu stanowiło to jakąś różnicę.
Daj mi broń polecił najbliższemu. I zwołaj natychmiast zbiórkę całej
szkoły.
Po kolei i bez wahania oddawali mu broń i znikali jeden po drugim.
Położyłem nauczyciela obok jego podopiecznych, Hanasu zaś, pogrążony
w rozmyślaniach, zamknął drzwi.
Zrobimy tak oznajmił po chwili. Wyjaśnię im wszystkim różnicę
w kwestiach interpretacji Filozofii Moralnej. Dotąd mieli kłopoty ze zrozumie-
niem, o co w ogóle chodzi. Teraz problem mamy rozwiązany. Gdy zrozumieją,
pojedziemy na kosmodrom. Tam jest Kome i jego poplecznicy. Wyjaśnię im to
samo i przyłączą się do nas. Wtedy będziesz mógł kazać lądować swoim jednost-
kom i zabierzemy siÄ™ za ciÄ…g dalszy programu.
Brzmi to niezle. A co będzie, jeśli się nie zgodzą?
Będą musieli, gdyż nie zgadzając się ze mną, nie popadliby w konflikt
z Filozofią Moralną. Gdy tylko zrozumieją tę kwestię, z pewnością będą posłusz-
ni; rzecz nie polega na wyborze, tylko na posłuszeństwie sprawiał wrażenie
pewnego siebie i mogłem jedynie mieć nadzieję, że wie, co robi.
Może powinienem iść z tobą? W razie gdyby były jakieś problemy. . .
111
Poczekaj tutaj. Jakby co, to przyślę po ciebie.
Uparł się przy swoim, więc pozwoliłem mu iść. Przebywanie w towarzystwie
nieprzytomnych tubylców wpływało dość deprymująco na moje samopoczucie,
toteż włączyłem radio i poinformowałem oczekującą na orbicie kawalerię o do-
tychczasowym przebiegu wypadków. Słysząc pukanie do drzwi przerwałem połą-
czenie.
Chodz! polecił mi obojętnie wyglądający nastolatek.
* * *
Hanasu czekał wraz z uczniami i kadrą przed budynkiem.
Udajemy się na kosmodrom oznajmił. Będziemy tam przed świtem.
%7ładnych problemów?
Skądże, mógłbym nawet powiedzieć, że odczuwają ulgę, gdyż przestał ich
dręczyć problem interpretacji zasad Filozofii Moralnej. Moi ludzie są silni, ale
siłę czerpią z posłuszeństwa. Teraz są silniejsi niż dotąd.
* * *
Hanasu kierował jedynym pojazdem w okolicy, toteż byłem zadowolony, mo-
gąc trząść się obok niego. Reszta kadry i uczniowie podążali na nartach. Fakt,
że godzinę temu wszyscy smacznie spali, nie miał żadnego znaczenia; to tyle na
temat dyscypliny.
Choć podróż była wolniejsza z uwagi na narciarzy (dzięki czemu trzęsło o wie-
le mniej), mimo to byłem szczęśliwy, gdy o świcie przybyliśmy pod bramę portu
kosmicznego.
Z pobliskiego budynku wyszło dwóch strażników, spoglądając na całą pro-
cesję tak spokojnie, jakby całe to zgromadzenie było czymś całkiem normalnym
i zdarzało się codziennie.
Powiedz Kome, że chcę się z nim widzieć polecił Hanasu jednemu ze
strażników.
Nikt nie ma pozwolenia na wejście, tak rozkazał Kome. Wszyscy wrogowie
mają być zabici. W twoim wozie jest wróg. Zabij go.
Czternasta zasada posłuszeństwa głosi, że każdy musi słuchać poleceń ko-
goś z Dziesięciu głos Hanasu był lodowato autorytatywny. Wydałem ci
polecenie. Nie ma żadnej zasady, która głosi, że należy zabijać wrogów. Odsuń
siÄ™!
Twarz strażnika przez mgnienie oka prawie wyrażała ślad emocji, po czym
zamarła, a jej właściciel zrobił dwa kroki w tył.
Wchodzcie. PoinformujÄ™ Kome.
112
Uszeregowane w dwie równe kolumny siły inwazyjne przemierzyły teren ko-
smodromu. Obsługa dział przeciwlotniczych i wyrzutni rakiet obserwowała nas
spokojnie, nie próbując nawet interweniować.
Hanasu zatrzymał wóz przed wejściem do budynku administracyjnego i zdą-
żył wysiąść, gdy drzwi otworzyły się, ukazując Kome i tuzin innych, wszystkich
z bronią w ręku. Na wszelki wypadek pozostałem w pojezdzie udając, że wcale
mnie tu nie ma.
Mróz musiał przytępić moje procesy myślowe, gdyż dopiero teraz dotarło do
mnie, że jestem jedynym z całej wycieczki, który ma broń.
Wracaj do szkoły, Hanasu, nie jesteś tu potrzebny! oznajmił Kome.
Hanasu zignorował go całkowicie, podchodząc tak blisko, aż stanął z nim twa-
rzÄ… w twarz.
Nakazuję wam odłożyć broń, gdyż to, co robicie, jest sprzeczne z zasa-
dami Filozofii Moralnej odezwał się tak głośno, że wszyscy wokół doskonale
go słyszeli. Zgodnie z nimi musimy pomagać słabszym rasom. Nie wolno nam
popełniać samobójstwa, walcząc z tymi, którzy nas przewyższają milion do jedne-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]