- Strona pocz±tkowa
- Douglas_Gail_ _Namiętności_39_ _Dama_w_Teksasie
- 059. Ash Rosalie Ślepa namiętność
- Doris Mortman Wichry namiętności
- Faber Michel Klejnoty dla Isabel
- Florianowicz_Dominik_ _Niebezpieczna_gra
- Celmer Michelle Miłosna gra(1)
- Carolyn Faulkner Heartsong (pdf)
- isaac asimov pozytronowy czlowiek
- 05. Thorpe Kay Uwodzicielka z Barbadosu
- 380. Harlequin Romance Hart Jessica śąona na jeden wieczór
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To nie twoja sprawa, tato.
Diabła tam, nie moja! Gdzie on się podziewał, kiedy byłaś w ciąży?
I pózniej, przez pierwszych dziewięć miesięcy życia Maxa? A może
okłamywałaś mnie i przez cały czas się z nim spotykałaś.
Nathan dowiedział się o Maksie dopiero przed kilkoma tygodniami.
Lecz teraz jest ze mnÄ….
Ale nie będzie. Mam chyba w tej kwestii coś do powiedzenia.
Walter Birch odwrócił się do Nathana. Podobno kandyduje pan na
stanowisko dyrektora generalnego Western Oil. Ciekawe, jak zarzÄ…d
koncernu zareaguje na wiadomość o pana powiązaniu z moją rodziną?
Nathan zesztywniał.
Pewnie wkrótce się przekonam odrzekł.
Wcale nie wtrąciła Ana bo mój ojciec nikomu o tym nie
powie. Gdyby to zrobił, już nigdy nie zobaczy swojego wnuka.
Walter Birch skrzywił się drwiąco.
Maxwell mnie uwielbia. Nigdy nie odważysz się nas rozdzielić.
Jeżeli zrujnujesz karierę mężczyzny, którego kocham, możesz być
cholernie pewien, że to zrobię.
Ojciec Any zamrugał powiekami.
Chyba nie mówisz serio?
Tak sÄ…dzisz? Przekonaj siÄ™.
W takim razie żądam testu DNA. Chcę mieć dowód, że on jest
biologicznym ojcem Maxa.
Nathan już otworzył usta, by posłać go do diabła, ale Ana odezwała się
pierwsza:
114
R
L
T
Ty żądasz dowodu? To nie twoja sprawa. Ta sytuacja dotyczy
wyłącznie mnie i Nathana. Nawiasem mówiąc, on nigdy nie poprosił mnie o
taki dowód. Ufa mi, w przeciwieństwie do mojego ojca, który najwyrazniej
uważa mnie za zdzirę sypiającą z kim się da.
Cóż, to nie byłby pierwszy raz, prawda?
Ana z sykiem wciągnęła powietrze. W Nathanie zawrzała dzika furia.
Gdyby nie to, że trzymał na rękach Maxa, walnąłby tego mężczyznę w
twarz. Jednak ze względu na synka pohamował gniew. Wyszedł przed Anę i
powiedział niezwykłe spokojnym głosem:
Mówi pan o kobiecie, którą kocham. Nigdy więcej nie odezwie się
pan do niej w ten sposób, zrozumiano?
Walter Birch chyba uświadomił sobie, że się zagalopował, gdyż
odrzekł ugodowo:
Ma pan rację, to było z mojej strony niedopuszczalne. Przepraszam,
wcale tak nie myślałem.
Ubiorę Maxa oświadczyła Ana, po czym wzięła go na ręce i
zostawiła Nathana sam na sam z ojcem.
Nathan wiedział, że Ana nie puści tak łatwo w niepamięć tej obrazy.
Miał wrażenie, że jej ojciec również zdał sobie z tego sprawę, gdyż na jego
twarzy odbiły się przygnębienie i smutek. Wprawdzie Nathan uważał, że ten
człowiek ma to, na co zasłużył, jednak też mu współczuł. Wiedział z
doświadczenia, jak to jest, gdy traci się nad sobą panowanie i mówi lub robi
rzeczy, których pózniej się żałuje. Różnica polegała na tym, że on, jak na
faceta przystało, nauczył się hamować gwałtowne wybuchy emocji. Być
może dla ojca Any ten incydent stanie się zbawiennym otrzezwieniem i
oboje będą mogli zacząć odbudowywać swoje zrujnowane rodzinne relacje.
Po chwili niezręcznego milczenia starszy mężczyzna powiedział:
115
R
L
T
Mam prezenty dla Maxa. MogÄ™?
Czyżby prosił Nathana o pozwolenie? Może sądził, że z nim pójdzie
mu łatwiej niż córką. Nathan uważał, że jeśli ojciec Any nie skrzywdzi
Maxa, on nie ma prawa stawać pomiędzy nim a jego wnukiem.
Naturalnie odrzekł.
Walter Birch otworzył drzwi i gestem zaprosił do środka człowieka,
który z rękami pełnymi paczek czekał na ganku. To szofer, domyślił się
Nathan, widząc rolls royce a zaparkowanego przy krawężniku.
Kierowca musiał trzy razy kursować do bagażnika samochodu i z
powrotem, by wnieść prezenty. Obydwaj mężczyzni przyglądali się temu w
milczeniu. Nathan zdecydowanie inaczej wyobrażał sobie spędzenie
Gwiazdki. Rodziny mają zabawny nawyk rujnowania najlepszych planów.
A więc odezwał się ojciec Any, gdy szofer wniósł ostatnie pudła
czy zamierza pan poślubić moją córkę?
Nathan spodziewał się tego pytania, a mimo to trochę go zaskoczyło.
Rozważam taką możliwość przyznał.
Pewnie nie mogę oczekiwać, że poprosi mnie pan o zgodę?
Czy on żartuje? W obecnej sytuacji powinien być zadowolony, jeśli w
ogóle dostanie zaproszenie na ślub.
W rzeczy samej, nie może pan odrzekł Nathan.
Sądzę też, że liczy pan na posadę w mojej firmie i luksusowo
wyposażony gabinet ciągnął ojciec.
Czyż to nie szczyt arogancji? pomyślał Nathan. Czy ten facet myśli,
że cały świat kręci się wokół niego?
Mam już pracę odparł chłodno.
Starszy mężczyzna zmarszczył brwi.
Nie jestem pewien, czy akceptuję to, że mój zięć będzie pracował w
116
R
L
T
firmie, która rywalizuje z moją.
Nathan miał gdzieś, czy tamtemu coś się podoba, czy nie. Poza tym nie
chciałby pracować dla kogoś takiego jak ojciec Any, zwłaszcza jeśli się
okaże, że to on odpowiada za sabotaż w rafinerii Western Oil. Zresztą,
jeszcze nie oświadczył się Anie i nie zamierzał tego szybko robić.
Ana zjawiła się w holu, trzymając na rękach synka w świątecznym
stroju.
Jadłeś już? zapytała ojca.
Nie.
Chciałbyś zostać na obiedzie?
Mężczyzna popatrzył na Nathana.
O ile to nie sprawi kłopotu.
Czy nagle zaczął go uważać za pana domu, czy tylko obawiał się
zrobić fałszywy krok?
Może zajmij się Maxem, podczas gdy ja dokończę przygotowywać
obiad, a Nathan wezmie prysznic zaproponowała ojcu Ana.
Zdjął płaszcz, a potem odebrał od niej chłopczyka i zaniósł go do
salonu. Ana skinęła na Nathana. Poszedł za nią do jej pokoju. Zamknęła
drzwi, przywarła do niego, objęła go w pasie i przytuliła twarz do jego
piersi.
Dobrze się czujesz? zapytał, gładząc ją po plecach.
Po tym, co mi powiedział, jestem szalona, zapraszając go na obiad.
Sądzę, że naprawdę tego nie myślał. Pewnie poczuł się zagrożony i
zaatakował cię bez zastanowienia. Ludzie tacy jak on przywykli zawsze
panować nad sytuacją. Jeżeli tracą nad nią kontrolę, zaczynają robić
głupstwa.
Pewnie masz rację. Podniosła głowę i spojrzała na niego.
117
R
L
T
Dziękuję, że stanąłeś w mojej obronie.
Najpierw ty mnie broniłaś. Czy naprawdę myślisz to, co
powiedziałaś?
Co takiego?
%7łe jestem mężczyzną, którego kochasz?
Tak, mówiłam serio. Wspięła się na palce, by go pocałować, i
szepnęła: Kocham cię, Nathanie.
Te trzy słowa uratowały dla niego całe święta. To był najwspanialszy
prezent gwiazdkowy. Wcześniej inne kobiety mówiły to Nathanowi, lecz
nigdy nie znaczyło to dla niego nawet w połowie tyle, co teraz, kiedy
usłyszał to wyznanie z ust Any. Nikt nigdy nie znał go ani nie rozumiał tak
jak ona.
Ja też cię kocham oświadczył.
Uśmiechnęła się.
Lepiej wrócę do kuchni, zanim przypalę obiad.
Za chwilę przyjdę ci pomóc obiecał.
Pocałowała go szybko i odeszła. Kiedy brał prysznic, mógłby przysiąc,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]