- Strona pocz±tkowa
- L Warren Douglas The Veil of Years 3 Isle Beyond Time
- Beard Henry N., Kenney Douglas C. Nuda Pierscieni
- Wiggin_Kate_Douglas_ _Rebeka_ze_SĹ‚onecznego_Potoku
- Ian Douglas Inheritance Trilogy 1 Star Strike
- 059. Ash Rosalie Ślepa namiętność
- Doris Mortman Wichry namiętności
- Celmer Michelle Niebezpieczna namiętność
- 39 wskazówek 03 Złodziej miecza Lerangis Peter
- 126 Porter Jane Mć…śź z Hollywood
- Graham Heather Za wszelkć… cenć™ 01 Za wszelkć… cenć™
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sportingbet.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Joe lubił wyścigi konne, prawda? - zapytała Annie bardzo cicho.
Elizabeth poderwała się na nogi. -To kłamstwo!
- I odszedł od ciebie po tym, jak stracił wszystko - dodała Annie
spokojnie. - Zostawił cię na pastwę losu, a jedyną osobą, która ci
pomogła, był Matt Harper. Pojawił się jak rycerz w lśniącej zbroi.
Tylko że nie uratował cię. Dał ci szansę, byś uratowała się sama.
Wzięłaś jego serdeczność za romantyczne zainteresowanie tobą.
Wyobrażałaś sobie, że zostaniesz jego żoną. To zrozumiałe, Elizabeth.
Wiele przeszłaś i nic dziwnego, że pragnęłaś uczucia. Ale Matt nie
zdeklarował się. Nadal umawiał się z innymi kobietami.
RS
129
- Co on widzi w tobie? - zapytała nagle Elizabeth. Otarła oczy
wierzchem dłoni i sięgnęła do torebki, jak gdyby po chusteczkę.
Annie wiedziała, co nastąpi. Wstała i obeszła biurko.
- Elizabeth, pomyśl, zanim wykonasz jakiś gwałtowny ruch -
ostrzegła ją. - Jak dotąd napisałaś jedynie kilkanaście paskudnych
listów. Nie posuwaj się za daleko.
Elizabeth wyciągnęła pistolet i drżącym gestem wymierzyła go w
Annie.
- Dlaczego nie? Co za różnica?
- Różnica polega na tym, że możesz albo unicestwić się, albo
zrezygnować i zacząć wszystko od nowa.
- Zamierzam unicestwić Matta Harpera. I widziałam, jak na ciebie
patrzy. Ty jesteÅ› kluczem. ZraniÄ™ go najbardziej...
Drzwi otworzyły się. Annie w milczeniu zaklęła. Matt musiał
wcześniej skończyć spotkanie!" - pomyślała.
- Okay, Annie - zawołał radośnie. - Jestem już wolny. Co byś
powiedziała na to, byśmy... - Zamarł. - Annie - wy-, szeptał. - Nie,
dobry Boże, nie!
W jego umyśle przesuwał się kalejdoskop decyzji. Pierwszym
impulsem było chwycić Elizabeth na nadgarstek, ale był od niej zbyt
daleko. Mogła zdążyć pociągnąć za spust, a Annie była dokładnie na
linii strzału. Ale czy mógł stać i czekać bezradnie, licząc na to, że
Elizabeth opanuje się? Był pewien, iż nie wytrzyma. Przeląkł się.
Dlaczego spuściłem Annie z oczu? - pomyślał. - Dlaczego nie
sprzeciwiłem się stanowczo jej buntowniczej brawurze?"
- Oto twoja szansa, Elizabeth - powiedziała Annie spokojnie,
pragnąc, by Matt pozostał tam, gdzie jest. - Nie zranisz mnie. Nie
wierzysz w kłamstwa, które opowiedział ci Joe.
Elizabeth wpatrzyła się w nią.
- Skąd masz pewność?
Annie po prostu smutnie potrząsnęła głową.
- Cierpisz, ale jesteś dobrą kobietą... - Popatrzyła na pistolet i
wyciągnęła po niego dłoń. - Czy nie lepiej, żebym się nim zajęła, zanim
wyrzÄ…dzi jakÄ…Å› szkodÄ™?
Matt wstrzymał oddech. Jeżeli Annie przeżyje to - obiecał sobie -
zabiję ją osobiście. Kilka razy". Sekundy mijały z dręczącą
RS
130
powolnością. Zaczął ponownie rozważać możliwość uchwycenia
pistoletu.
Nagle Elizabeth upuściła broń na dywan i ukryła twarz w dłoniach.
- Nie mogę - zapłakała. - Po prostu nie potrafię. Matt był pełen
zdziwienia i podziwu, gdy Annie podeszła do niej i objęła ją.
- Oczywiście, że nie potrafisz, Elizabeth. Nigdy nie wierzyłam, że
mogłabyś to zrobić.
Matt żałował, że nie może tego powiedzieć o sobie.
- Powinienem przetrzepać ci skórę - wymruczał Matt, kiedy
zamknęli za sobą drzwi jego apartamentu po długim wieczorze z
policją, prawnikiem, którego wynajął dla Elizabeth, i psychiatrą, który
miał się nią zająć. - Pamiętam, że tato często mówił, iż powinien sprać
Victorię. To właśnie z tobą zrobię. Sprawię ci lanie.
- Spróbuj tylko - odparła Annie życzliwie. Uważała, że Matt
cudownie postąpił z Elizabeth. Nie okazał urazy, a jedynie szczere
pragnienie pomocy i współczucie. Pomyślała, że odejście od niego
będzie dużo bardziej bolesne niż się spodziewała.
- Jesteś twarda - rzekł Matt, kładąc dłonie na jej ramionach. - Mam
nadzieję, że wystarczająco twarda, by być młodą wdową, bo
dzisiejszym wyczynem skróciłaś moje życie o dwadzieścia lat.
- Panie Harper, czy sądzi pan, że zamiast mózgu mam szwajcarski
ser? Jestem profesjonalistką! W momencie kiedy rzuciłam okiem na te
wydruki i zobaczyłam, że Elizabeth pisze szaleńczo na komputerze coś,
co nie wygląda na kolumny cyfr, wiedziałam, co się święci.
Zdecydowałam, co mam robić, i wykonałam to, chociaż zajęło mi
więcej czasu niż planowałam. Gdyby nie to, zjawiłbyś się już po
wszystkim... - Nagle urwała i przechyliła głowę na bok, bo dotarło do
niej coś, co powiedział Matt, a co ledwie zarejestrowała. Zastanawiała
się, czy dobrze usłyszała.
- Jak zdołałaś opróżnić magazynek jej pistoletu? - żądał wyjaśnień
Matt. - Skąd w ogóle wiedziałaś, że ma pistolet?
Annie była zbyt oszołomiona, by móc odpowiedzieć. Czy Matt
rzeczywiÅ›cie powiedziaÅ‚ sÅ‚owo »wdowa«? - myÅ›laÅ‚a. - Niemożliwe".
Przywołała się do porządku i odpowiedziała na pytanie.
- Wzięłam zapieczętowany list do szefa Elizabeth, zaniosłam do
recepcji na dole i poprosiłam recepcjonistkę, żeby zadzwoniła po nią za
RS
131
pięć minut. Kiedy odeszła, na paluszkach zbliżyłam się do jej biurka i
zajrzałam do torebki. Znalazłam list, który akurat napisała, i pistolet.
Wyjęłam naboje, włożyłam wszystko z powrotem, a potem wróciłam
do swojego gabinetu i przygotowałam się na jej przyjście.
- Po co była ta wielka dramatyczna scena z Elizabeth? Dlaczego po
prostu nie zdałaś raportu z tego, co znalazłaś?
- Ponieważ chciałam zdobyć jej zeznania, oczywiście. Nie
zamierzałam zdać się na wykrętnych prawników i drzemiących
sędziów. Poza tym chciałam, żeby Elizabeth zdała sobie sprawę z tego,
że nie byłaby w stanie wprowadzić w czyn swoich szalonych grózb. -
Annie wyprostowała się i powiedziała sobie, że szybkie zerwanie
będzie łatwiejsze. -Więc wszystko dobre, co się dobrze kończy. Sprawa
zamknięta. Od tej chwili skończyłam pracę. Zbiorę tylko swoje rzeczy...
- Ja też - rzekł Matt, chwytając ją w ramiona.
- Twoje rzeczy? - zapytała zduszonym głosem.
- Tak, skarbie. Moje.
- Do czego ta sugestia prowadzi? - zapytała Annie drżącym głosem.
- Wkrótce się dowiesz - nucił Matt w odpowiedzi. - Mamy sporo do
ustalenia, ty i ja.
Annie nie pozwoliła sobie zarzucić ramion na jego szyję. Nie
pozwoliła sobie na podekscytowanie. Nie pozwoliła, aby jej krew
rozgrzała się pragnieniem potężnej miłości.
- Nie próbuj mnie zastraszyć - ostrzegła z całą stanowczością, na
jaką mogła się zdobyć.
- Nie będę - rzekł Matt. - Zrobię to, co powinienem był zrobić po
południu. Już ci nie ulegnę. Możesz wysuwać ten swój śliczny
podbródek, ile chcesz, i przechwalać się, że bostońska arystokratka nie
przyjmuje od nikogo rozkazów. Przeraziłaś mnie dzisiaj śmiertelnie i to
przypieczętowało twój los, kochanie. Od tej pory będziesz mnie
słuchać. We wszystkim.
»Od tej pory - myÅ›laÅ‚a Annie. - I powiedziaÅ‚ »wdowa«?" UmieraÅ‚a
z chęci zapytania. Ale jeżeli nie powiedział tego - pomyślała - to takie
pytanie wprawi go w straszne zażenowanie".
- Matt, daj spokój - powiedziała zamiast tego. - I postaw mnie.
- Nie wydawaj rozkazów, Annie. Poproś.
- Tobie nie przeszkadza to, że wydajesz rozkazy - odpowiedziała.
RS
132
Jej serce zaczęło walić jak oszalałe, kiedy zdała sobie sprawę z tego,
że Matt niesie ją do sypialni., Jeżeli mnie tam zabierze - pomyślała -
będę zgubiona. Uwielbiam rzeczy, które działy się w tym pokoju. Jeżeli
znajdÄ™ siÄ™ w nim jeszcze raz, nigdy nie zechcÄ™ go opuÅ›cić. »Kochaj je i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]