- Strona pocz±tkowa
- Douglas_Gail_ _Namiętności_39_ _Dama_w_Teksasie
- 059. Ash Rosalie Ślepa namiętność
- Celmer Michelle Niebezpieczna namiętność
- Colin Kapp BrośÂ„ Chaosu
- Anna Leigh Keaton Time and Again (pdf)
- Jeff Head Dragon's Fury 1 Dragon's Breath
- Matka i córka
- SwietśÂ‚ana Aleksijewicz Cynkowi chśÂ‚opcy
- Chris Manby Sekretne śźycie Lizzie Jordan
- 04. Oakley Natasha Królewski rod Ksiezniczka i magnat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- powiedziała Jennifer. W rzeczywistości, Celeste wyglądała
kiepsko. Miała zmęczone oczy i żółtą skórę.
- Dziękuje ci, kochanie. Ty też wyglądasz świetnie. Sądzę, że
nigdy cię w tym nie widziałam. - Celeste powiedziała to miłym
głosem, chociaż z dozą dezaprobaty.
Na początku Jennifer nie zrozumiała. Potem przypomniała sobie, że
jest ubrana w jedną z kreacji pomysłu Elyse. Celeste nigdy nie
widziała Jennifer w spodniach. Były plisowane, zwężały się przy
kostkach. Malinowy sweter z angory z tweedowymi rękawami i
szerokie ramiona nie musiały się Celeste podobać.
- Odkryłam nową, wspaniałą projektantkę, Elyse de Marco. -
Dlaczego tak się tłumaczy przed teściową? - Widzę, że ty też byłaś
na zakupach. - Jennifer wskazała na torby od Saksa z Piątej Alei
stojące obok Celeste. Przez sekundę myślała, że się pomyliła co do
celu jej wizyty. Może była to tylko wizyta, ot tak sobie.
- Byłaś u Bloomingdale'a? - spytała gadatliwym, dziewczęcym
głosem. - Mają świetny butik na V piętrze. Jest zaopatrzony w
najlepsze...
- Rozmawiałam z Charlesem dziś rano - ucięła Celeste. - Dzwonił,
żeby mi powiedzieć, że nie będziesz u nas na świątecznym obiedzie.
Czy mogę spytać dlaczego?
Jennifer nie wiedziała, czy władczy ton Celeste wynikał ze złości,
czy ze zmartwienia. Złość w niej zawrzała. Jak Charles śmiał
postawić ją w takiej sytuacji? Jak śmiał pozostawić jej
wyjaśnienia?
- Co Charles powiedział?
- Powiedział mi, że zdecydowałaś się na separację. Czy to prawda?
W pierwszym odruchu Jennifer chciała się roześmiać. Celeste
powiedziała to takim tonem, jakby separacja wynikała z rozsądnej
rozmowy między dwojgiem rozsądnych ludzi. "To nie tak - chciała
krzyczeć - znalazłam go w łóżku z mężczyzną".
- Tak, to prawda. - Jennifer przełknęła swoje myśli, krzywiąc się
od niesmaku, jaki pozostawiły jej w ustach.
- Czy to Charles zawinił?
Oddech Jennifer zamarł w gardle. Czy mogła wiedzieć coś o
Charlesie? Nie. Nawet jeśli coś podejrzewała, to wolała żyć w
niewiedzy. Jennifer nie mogła pogodzić się z tym, że broni
Charlesa. Myślała też, żeby roztrzaskać iluzje Celeste o jej
kochanym syneczku. Ale nie mogła.
- To nie była czyjakolwiek wina - powiedziała patrząc w bok.
- Czy to ja zrobiłam jakiś błąd?
Pytanie zaszokowało Jennifer. Przez tygodnie była opętana
poczuciem winy. Czuła, że największa część winy spoczywała na
Charlesie, jednak Celeste w pewien sposób też była odpowiedzialna.
Uważała także, że Wyatt przyczynił się do homoseksualizmu
Charlesa.
- Zawsze byłaś dla mnie cudowna, Celeste. To nie ma z tobą nic
wspólnego. - Jennifer poczuła ból w kręgosłupie i gdy sięgnęła po
kolejnego papierosa, skręciła się z bólu.
- Miło, że tak mówisz, lecz wiem, że nie zawsze było łatwo być
panią Cranshaw. Wyatt nie zawsze był taktowny, a i moi synowie też
cię strasznie zranili. Nic nie mogę na to poradzić, lecz wydaje mi
się, że powinnam była coś z tym zrobić.
- Po prostu, nie było nam z Charlesem dobrze. - "Czy kiedykolwiek
było nam ze sobą dobrze?" - pomyślała.
- Jest jakiś inny mężczyzna?
"O ironio losu" - pomyślała Jennifer.
- Nie. - Jennifer znów ujrzała Charlesa w ich sypialni. Usłyszała
odmowÄ™ Josha. - Nie ma nikogo innego.
- Może gdyby były dzieci - powiedziała Celeste na wpół do siebie.
- Dzieci nie trzymajÄ… ludzi razem.
- Czasami tak.
Jennifer była coraz bardziej skrępowana. Celeste była zdecydowana
znalezć powody i odpowiedzi. Jennifer mogła ich dostarczyć, lecz
cały czas trzymała język za zębami. Dalej ukrywała prawdę. Nie po
to, żeby chronić siebie albo Charlesa, ale żeby chronić Celeste.
Prawda najbardziej zraniłaby ją.
- Być może - powiedziała. - Ale w naszym przypadku to już bez
znaczenia. Nie ma dzieci.
Celeste kiwnęła głową i poszperała w torbie. Jennifer przesunęła
się na krześle, próbując znalezć pozycję, która sprawiłaby jej
ulgÄ™.
- Czy nie lepiej byłoby to jakoś rozwiązać? Charles jest rozsądny,
ty jesteś inteligentna. Chyba można dojść do porozumienia?
- Chyba nie.
- Ale w takim razie zostaniesz sama - powiedziała szeptem. - Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]