- Strona pocz±tkowa
- Celmer Michelle Miłosna gra(1)
- Celmer Michelle Niebezpieczna namiętność
- Darcy_Lilian_ _Isabelle_Isabelle
- 169. Mather Anne Sekretne miejsce
- Rob McGregor Indiana Jones i dziedzictwo jednorośźca
- Mniszkówna Helena Magnesy serc
- Basso Adrienne UwieśÂ›ć‡ aroganta
- Alan Dean Foster Interlopers
- Jack L. Chalker Dancing Gods 3 Vengance of the Dance
- Żeromski S. Zamieć
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kudnie, jakby oćwiczyła chorego kota.
%7ładen problem stwierdził pogodnie Leand-
ros. Można to naprawić w ciągu godziny.
Ależ oczywiście! ucieszyła się Silvia. Ma-
my dość czasu na zakupy. Najwyższa pora, żebyśmy
obie z Isabel sprawiły sobie coś nowego.
,,Nienawidzę cię , ?owiły wpatrzone w niego
oczy Isabel.
Co to za przyjęcie?
Leandros całą uwagę skupił na Silvii. Opowie-
dział jej o planowanym na przyszły tydzień ślubie
brata, o przyjęciu, które ma się odbyć w domu
teściów Nikosa, za miastem, przy drodze na Korynt.
Dlaczego mi to robisz? spytała po grecku
Isabel. Dobrze wiesz, że nie chcę tam jechać.
Co powiedziałaś? chciała wiedzieć Silvia.
Uważa, że nie powinienem wymagać od ciebie,
żebyś po całodziennych zakupach miała jeszcze siłę
108 MICHELLE REID
na przyjęcie skłamał gładko Leandros. Wobec
tego załatwimy to na sposób milionerów. Każę
przysłać do domu kolekcję sukien wieczorowych.
Obejrzycie je sobie spokojnie w wolnej chwili.
Isabel zwróciła oczy ku niebu. Wiedziała, że jest
bez szans. Naprawdę miała ochotę go zdzielić.
Tylko nie rób żadnych głupstw, bo ci oddam
ostrzegł ją po grecku Leandros.
Co on powiedział? zapytała Silvia.
Powiedział, żebym wybrała sobie jakąś wyzy-
wającą kreację skłamała Isabel.
Leandros wybuchnął śmiechem. Cóż innego
mógł zrobić? W końcu sam się o to prosił. Doszedł
do wniosku, że to bardzo miło, kiedy żona zna jego
ojczysty język.
Musiał wyjść. Za godzinę miał naprawdę ważne
spotkanie. Wstał, pożegnał się z Silvią i pocałował
Isabel w policzek. Wychodząc, wciąż czuł na ple-
cach jej mordercze spojrzenie.
Nie chcesz iść na to przyjęcie, Isabel? spytała
Silvia, widząc, jak córka patrzy na Leandrosa.
Silvia oczywiście słyszała o o problemach Isabel
zmężem, ale prawie nic nie wiedziała o jej relacjach
z rodzinÄ… Leandrosa.
DenerwujÄ™ siÄ™ przed ponownym spotkaniem
z tymi ludzmi powiedziała. To o wiele za szybko
jak dla mnie.
Jak siÄ™ spadnie z konia, trzeba natychmiast
KLEJNOTY DLA ISABEL 109
znów na niego wsiąść poradziła Silvia, wygodnie
pomijając fakt, że ponowne dosiadanie konia od-
bywa siÄ™ dopiero po trzech latach. Skoro ja widzÄ™,
jacy jesteście szczęśliwi razem, to niech inni też to
zobaczÄ….
Silvia rozsiadłasię na krześle, westchnęłauszczęś-
liwiona.
Czuję się jak nowo narodzona oznajmiła.
Aż chce mi się śpiewać z radości.
Spotkanie zakończyło się sukcesem, czas, jaki
zamierzał spędzić w biurze, dobiegł końca. Zadowo-
lony, że może wreszcie wrócić do domu, włożył do
bagażnika teczkę, zostawioną poprzedniego dnia
w biurze. Leżała tam jeszcze wczorajsza marynarka,
z kopertÄ… wystajÄ…cÄ… z kieszeni. Zamiast do domu
pojechał prosto do banku. Był bardzo ciekaw, co
Isabel nazywa ,,rodzinnymi klejnotami .
Siedziała po turecku na łóżku. Miała na sobie
jeden z jego bawełnianych podkoszulków i nic po-
nad to. Przed chwilą wyszła z kąpieli, bo starannie
rozczesywała grzebieniem mokre włosy.
Jeśli chcesz wziąć prysznic, to lepiej skorzystaj
z innej łazienki poradziła bo mogłabym cię
zamordować, takiego nagiego i bezbronnego.
PrzyglÄ…daÅ‚ jej siÄ™ z úsmiechem. PrawdÄ™ mówiÄ…c,
był zaskoczony. Spodziewał się, że po tym jak
podstępem zmusił ją do udziału w przyjęciu, w ra-
110 MICHELLE REID
mach protestu będzie się trzymała jak najdalej od
jego pokoju, ale się pomylił.
Nie boję się odparł. Uważasz, że szybka
śmierć to dla mnie zbyt wielka łaska.
Nie licz na to.
Mimo to zaryzykujÄ™.
Podszedł do komody, włożył do górnej szuflady
dwa pudełka na biżuterię. Zdjął marynarkę i krawat,
jakby nikogo poza nim nie było w pokoju. Skoro
Isabel ignorowała jego, on postanowił zrobić to sa-
mo. Do czasu.
Tak jak się spodziewał, poszła za nim do łazienki.
Zielone oczy lśniły, usta drżały. Zarzuciła mu ręce
na szyję, przytuliła się do niego.
Nie chcę dziś nigdzie iść! zawołała żałośnie.
Doskonale wybrała broń. Z wybuchem złości
poradziłby sobie bez trudu, ale łzy to co innego...
Nie płacz, agape mou, proszę.
Nie moglibyśmy odczekać kilka dni, zanim
znów rzucisz mnie wilkom na pożarcie? błagała.
Jeśli ktoś krzywo na ciebie spojrzy, to pożałuje
zapewnił.
Ale i tak będą sobie myśleli o mnie to co
zwykle. Nie każ mi tam iść, Andros.
Andros! Tylko ona jedna tak go nazywała. A kie-
dy to robiła, budziły się wszystkie jego zmysły.
Wziął ją na ręce, położył na łóżku, wyciągnął się
obok niej.
Myślisz, że tylko my dwoje żałujemy tego, co
KLEJNOTY DLA ISABEL 111
się stało? spytał. Moja matka musiała bezradnie
patrzeć, jak strasznie cierpię. A potem wyjechałem
z Aten. Tylko z rzadka wpadałem, a i to na krótko.
Musieli sobie radzić beze mnie.
Gdzie byłeś? Udało mu się odwrócić jej
uwagÄ™.
W Hiszpanii odparł. W San Esteban.
Trzeba było do mnie przyjechać!
Przyjeżdżałem westchnął. Co noc, we śnie.
To za mało.
Za to teraz mamy dość czasu, żeby nadrobić
stracone lata.
Kochali się szybko i namiętnie, jak zwykle po
sprzeczce. A kiedy było po wszystkim, kiedy Leand-
rosowi wróciły siły, wstał z Isabel wciąż w niego
wtulonÄ… i razem poszli pod prysznic, gdzie wszystko
zaczęło się od nowa.
Niełatwo przygotować się do wyjścia, kiedy czło-
wiek ma ochotę na drzemkę. Na szczęście Isabel
uciekła do drugiej sypialni i niebezpieczeństwo zre-
zygnowania z przyjęcia i pozostania z nią w łóżku
zostało zażegnane.
Leandros wyjął z szuflady pudełka z biżuterią
i poszedł szukać swej prześlicznej rudowłosej żony.
ROZDZIAA ÓSMY
Zapukał do drzwi, wszedł do pokoju. Isabel spog-
lądała w lustro z taką miną, jakby nie bardzo podo-
bało jej się to, co zobaczyła. Nerwowo wygładzała
krótką dopasowaną sukienkę ze szmaragdowej kre-
py. Zrobiła sobie delikatny, bardzo naturalny maki-
jaż, ale najwyrazniej nie była pewna, czy mimo
wszystko nie przypomina trochę dawnej Isabel, któ-
ra z rozmysłem sprzeciwiała się greckiemu wyob-
rażeniu dobrego smaku.
No i jak? spytała z nadzieją wgłosie. Pożało-
wała, że nie rozpuściła włosów. Zawsze korzystała
z nich jak z zasłony, za którą można się schować. Te-
raz, z włosami upiętymi wysoko, czuła się jak naga.
Spojrzała na Leandrosa. Miał na sobie białą ma-
rynarkÄ™, spodnie z czarnego jedwabiu i czarnÄ… musz-
kę. Wyglądał wspaniale i tak pociągająco, że drobne
mięśnie w jej brzuchu, które wciąż jeszcze pul-
sowały od niedawnej stymulacji, na nowo podjęły
akcję. Patrzył na nią tak, jakby chciał powiedzieć, że
z nim dzieje się to samo. Och, jak dobrze znała to
spojrzenie...
KLEJNOTY DLA ISABEL 113
Fantastycznie pochwalił. Wprost rewelacja!
Dopiero teraz zauważyła czarne pudełka. Od razu
je poznała.
A więc jednak je wziąłeś wyjąkała.
Klejnoty rodzinne? Uśmiechnął się do niej.
Jak widzisz.
Otworzył jedno z pudełek, pozwolił jej przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]