- Strona pocz±tkowa
- Offutt Andrew Conan i miecz skelos
- Howard Robert E Conan ryzykant
- Howard Robert E. Conan z Cimmerii
- C Howard Robert Conan Kull
- Andrzej Lisowski MÄ‚Å‚j pierwszy pies [PL] [pdf]
- Hans Hellmut Kirst Pies i jego pan
- Doyle Arthur C. Swiat zaginiony
- 48. Conan nieokiełznany (Conan the Savage) 1992
- Carpenter Leonard Conan Tom 35 Conan SobowtĂłr
- 380. Harlequin Romance Hart Jessica śąona na jeden wieczór
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tym razem mamy godnego nas przeciwnika. Zaszachował mnie zupełnie w Londynie. %7łyczę ci
więcej szczęścia w Devonshire. Ale wcale nie jestem spokojny.
O co?
O ciebie. To paskudna historia. Paskudna, Watsonie i niebezpieczna, a im lepiej jÄ… poznajÄ™, tym
bardziej mi się nie podoba. Tak, mój drogi, śmiej się ze mnie, ale daję ci słowo, że bardzo się
ucieszę, gdy cię znów ujrzę zdrowego i całego tu w tym pokoju.
Baskerville Hall
Sir Henryk Baskerville i doktor Mortimer umówionego dnia punktualnie przybyli na
dworzec i zgodnie z umową, pojechaliśmy do Devonshire. Sherlock Holmes odprowadził mnie i
po drodze dawał ostatnie zalecenia.
Nie będę ci zwracał głowy wykładaniem swoich teorii ani zwierzaniem się ze swoich podejrzeń
mówił chcę tylko, żebyś pisał o wszystkim z najdrobniejszymi szczegółami, a mnie
pozostawił wyciąganie wniosków.
Co cię interesuje? spytałem.
Wszystko, co może mieć jakikolwiek, choćby pośredni, związek z tą sprawą. Zwłaszcza zaś
pisz mi, jak ułożą się kontakty młodego Baskervilla z sąsiadami i wszystko, co tylko będziesz
mógł się jeszcze dowiedzieć nowego o śmierci sir Karola. W ostatnich dniach przeprowadziłem
sam małe śledztwo, niestety, bez rezultatu. Tylko jedna rzecz wydaje mi się pewna pan Jakub
Desmond, najbliższy spadkobierca, jest starszy i nie ma z tym nic wspólnego. Sądzę, że możemy
wyłączyć go zupełnie z kręgu podejrzanych. Pozostają wiec tylko te osoby, które stanowić będą
bezpośrednie otoczenie sir Henryka.
Czy nie byłoby dobrze pozbyć się przede wszystkim małżeństwa Barrymore?
W żadnym wypadku! Popełniłbyś największy błąd. Jeśli są niewinni, byłoby to bardzo
niesprawiedliwe, a jeśli są winni, stracilibyśmy jakąkolwiek możliwość udowodnienia im tego. Nie,
nie, zachowamy ich na liście podejrzanych. Oprócz nich jest w zaniku, jeśli się nie mylę, stangret, a
ponadto na bagnistej równinie mieszka dwóch dzierżawców. W bezpośrednim sąsiedztwie
mieszka nasz przyjaciel, doktor Mortimer, który, moim zdaniem, jest z gruntu uczciwy i jego
żona, o której nic nie wiemy. Dalej mieszka przyrodnik Stapleton i jego siostra, podobno bardzo
piękna. Jest pan Frankland z Latter Hall, człowiek nam również nieznany, i jeszcze dwóch czy
trzech sąsiadów. Tych wszystkich ludzi musisz mieć na oku.
Zrobię, co tylko będzie w mojej mocy.
Zabrałeś broń?
Zabrałem. Sądzę, że może mi się przydać.
Niewątpliwie. Pamiętaj, żebyś dniem i nocą miał rewolwer pod ręką, i ani na chwilę nie
zapominaj o wszystkich środkach ostrożności.
Nasi przyjaciele zajęli już przedział pierwszej klasy i czekali na nas na peronie.
Nie, nie mamy żadnych nowych wiadomości dla pana odparł doktor Mortimer na pytanie
Sherlocka Holmesa. Mogę tylko pana najuroczyściej zapewnić, że przez ostatnie dwa dni nikt
nas nie śledził. Ilekroć wychodziliśmy, rozglądaliśmy się uważnie i na pewno zauważylibyśmy
szpiega.
Przypuszczam, że byli panowie cały czas razem.
Z wyjątkiem wczorajszego popołudnia. Podczas każdego pobytu w mieście poświęcam jeden
dzień wyłącznie na rozrywki, tym razem byłem w muzeum Akademii Chirurgicznej.
A ja poszedłem do Hyde Parku popatrzeć na elegancki świat rzekł sir Baskerville Ale nic
się nie wydarzyło, nie mieliśmy żadnej nadzwyczajnej przygody.
Niemniej postąpiliście panowie bardzo nierozsądnie powiedział poważnym tonem Holmes,
kręcąc głową. Bardzo pana proszę, sir Henryku, aby nie chodził pan nigdzie sam, jeśli nic chce
się pan narazić na wielkie nieszczęście. Czy znalazł pan drugi but?
Nie, przepadł na wieki.
Doprawdy? To ciekawe. No, to do widzenia! dodał, gdy pociąg zaczął powoli ruszać.
Sir Henryku, niech pan zapamięta sobie dobrze to zdanie z ponurej, starej legendy, która
przeczytał nam doktor Mortimer, nakazujące unikać moczarów w nocy, kiedy panuje moc złego
ducha. Wyjrzałem przez, okno wagonu na peron, od którego oddaliliśmy się szybko i dostrzegłem
wysoką, imponująca postać Holmesa, stojącego nieruchomo i patrzącego na odjeżdżający pociąg.
Podróż minęła szybko i przyjemnie. Poznałem bliżej moich towarzyszy podróży, a także wyżła
doktora Mortimera. Po kilku godzinach jazdy kolor ziemi zmienił się zupełnie - z brunatnej stała
się czerwona, granit zastąpił glinę. Rudawe krowy pasły się na bujnych łąkach, świadczących o
żyzniejszej, choć wilgotniejszej glebie.
Młody Baskerville z zainteresowaniem patrzył przez okno i wydawał okrzyki zachwytu na widok
znanych krajobrazów.
Od wyjazdu z Anglii zwiedziłem kawał świata, ale niech mi pan wierzy, doktorze Watson
zwrócił się do mnie nigdzie nie widziałem nic równie pięknego.
Nie zdarzyło mi się spotkać mieszkańca Devonshire, który nie byłby zakochany w swoim
hrabstwie.
To zależy zarówno od pochodzenia danej osoby, jak i od hrabstwa rzekł doktor Mortimer.
Jeden rzut oka wystarczy, by poznać u naszego przyjaciela zaokrągloną celtycką czaszkę z
silnie rozwiniętymi znamionami entuzjazmu i przywiązania do ziemi. Biedny sir Karol miał czaszkę
bardzo rzadkiego typu, na wpół galijskiego, na wpół irlandzkiego. Pan, sir Henryku, gdy widział
ostatni raz Baskerville Hall, był chyba jeszcze bardzo młody?
Miałem niewiele więcej niż trzynaście lat, gdy umarł mój ojciec, a w zamku nigdy nie byłem,
ponieważ mieszkaliśmy w niewielkiej willi na południowym wybrzeżu Anglii. Stamtąd pojechałem
prosto do przyjaciela w Ameryce. Zapewniam pana, że, podobnie jak dla doktora Watsona, ta
okolica jest dla mnie równie nieznana i bardzo chciałbym zobaczyć tę bagnistą równinę.
Naprawdę? Nie będzie pan długo na to czekał, bo widać. Już jej początek odrzekł doktor
Mortimer wskazujÄ…c przez okno.
W dali, nad zielonymi polami i skrajem nisko położonego lasu wznosiło się szare, melancholijne
wzgórze, z dziwacznie poszczerbionym szczytem, rysującym się niewyraznie. Jak we śnie. Sir
Baskerville milczał, wpatrując się w krajobraz, a na jego ruchliwej twarzy widziałem jak silne
wrażenie wywierał na nim widok tej ziemi, na której jego przodkowie panowali od wieków i
pozostawili po sobie niezatarte ślady.
Siedział na wprost mnie, wtulony w kąt zwykłego wagonu kolejowego, ubrany w popielaty
garnitur, mówił z silnym amerykańskim akcentem, a jednak, gdy spoglądałem na jego energiczną i
wyrazistą twarz, czułem bardziej niż ktokolwiek inny, że jest potomkiem potężnego rodu. Duma,
waleczność i siła malowały się na gęstych brwiach, ruchliwym nosie i wielkich, piwnych oczach.
Jeżeli na tej dzikiej, bagnistej równinie czekały nas jakieś niebezpieczne i ciężkie przejścia,
mogliśmy być pewni, że dla sir Henryka warto się narażać, bo on nawet w najtrudniejszej sytuacji
nie zawiedzie.
Wysiedliśmy na małej stacyjce. Z drugiej strony toru, za niską. białą barierą, czekał na nas powóz.
Nasz przyjazd byt widocznie ważnym wydarzeniem, gdyż zawiadowca stacji i inni pracownicy
kolei podbiegli i zanieśli nasz, bagaż do powozu. Wychodząc z budynku stacji ze zdumieniem
spostrzegłem stojących przy drzwiach dwóch żołnierzy, którzy oparci na karabinach przyglądali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]