- Strona pocz±tkowa
- Andrzej Lisowski MÄ‚Å‚j pierwszy pies [PL] [pdf]
- Artur Conan Doyle Pies BaskervillĂłw
- GR582. (Duo) Banks Leanne Jego Wysokość pan doktor
- Kirst Hans Helmut Noc generalow
- Harry Adam Knight Fungus
- Edna Buchanan You Only Die Twice (pdf)
- Dale_Ruth_Jean_Warto_bylo_marzyc
- Heinlein Robert Kawaleria Kosmosu
- Frances Kermeen Ghostly Encounters (v4.0) (pdf)
- Sri Swami Sivananda Lord Siva and His Worship
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sportingbet.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mężczyzny nie trzeba było dwa razy o to prosić, tym bardziej że Mukiel jakby
rozumiejÄ…c o co
chodzi - podniósł się natychmiast ze swego dywanika i stanął przy drzwiach pełen
oczekiwania.
Gdy znalezli się już na korytarzu, pies odciągnął swego pana, który trzymał
go na smyczy, od
windy w stronę schodów. Chcąc nie chcąc podążył za nim - pięć pięter w dół!
Będąc już na dole, pies jak szalony pobiegł do najbliższego drzewa i uniósł
nogÄ™; w chwilÄ™ po-
tem zatrzymał się przy następnym; tak bardzo potrzebował wyjść.
Mężczyzna tymczasem, wciąż trzymając go na długiej smyczy, usiadł na małym
murku okalajÄ…-
cym trawnik przed hotelem. Po chwili pies przycupnÄ…Å‚ przed nim. Oddawali siÄ™
przyjemnemu, poran-
nemu odpoczynkowi.
W pewnej chwili mężczyzna odezwał się do psa: - A widzisz, mój mały, dobrze
ci teraz, prawda?
Chętnie wstałem dla ciebie, mimo że mógłbym sobie jeszcze wygodnie poleżeć w
łóżku. Ale zrobiłem
to dla ciebie, Mukielku. Widzisz, nawet przyjemnie jest o tej porze na dworze. A
twoją panią też trze-
ba czasem trochę odciążyć.
Mukiel przez cały czas wpatrywał się w swego pana, jakby rozumiejąc, co do
niego mówi. Po
chwili znów się oddalił, korzystając z długiej smyczy, by odwiedzić pobliskie
drzewa. Wreszcie po-
ciągnął mężczyznę w stronę fontanny i obaj napili się z niej zimnej, czystej
wody.
Pies wydawał się zadowolony i niezmiernie wdzięczny. Aby dać wyraz tym
uczuciom, zacho-
wywał się w charakterystyczny dla siebie sposób. Nie lizał po rękach swego
opiekuna, jak to czyni
wiele psów, ale łasił się do niego, ocierając się delikatnie głową o nogi pana.
W takich chwilach mężczyzna jednego był pewien: Wprawdzie dość kłopotliwe
było zabieranie
psa ze sobą na urlop, ale tego rodzaju sytuacje pozwalały bardzo szybko o tym
zapomnieć. Poza tym
każde wyjście z Muklem na dwór umożliwiało mu załatwienie jego potrzeb, służyło
zdrowiu psa i po
prostu przedłużało mu życie.
Niewątpliwie Mukiel doceniał to, że odtąd już stale rano wychodził ze swoim
panem na spacer.
Jeszcze na krótko przed swoją śmiercią, gdy już nie mógł chodzić, nie
pozwolił sobie na to, by
załatwić się w domu. Kazał się wynieść do ogrodu, mimo mrozu i zamieci śnieżnej.
Wtedy w Aix, tego upalnego lata, większość czasu spędzali na słońcu,
rozleniwieni i szczęśliwi.
Podziwiali piękno przyrody, jadali w cieniu drzew oliwnych i sycili oczy
krajobrazem, który przywo-
dziÅ‚ na myÅ›l obrazy Cézanne'a. Pies zdawaÅ‚ siÄ™ dzielić z nimi tÄ™ radość.
Jednocześnie jednak obawiali się nieco powrotu z Muklem do swej bawarskiej
miejscowości,
gdyż tam, jak im to niedawno doniesiono w liście, mogły czekać Mukla przykrości;
wprawdzie już nie
ze strony tego owczarka, który mu dotąd ciągle zagrażał, gdyż ten właśnie
zdechł, ale ze strony jego
potomka, podobno jeszcze bardziej ostrego niż jego ojciec. Od jakiegoś czasu
stanowił zagrożenie dla
wszystkich mniejszych od niego psów mieszkających w pobliżu, do których także
należał Mukiel.
- Trzeba będzie koniecznie poczynić jakieś kroki, aby Mukiel nie był narażony
na tego rodzaju
niebezpieczeństwo - oświadczyła pewnego dnia żona.
- A może to mocno przesadzone z tym owczarkiem? - odpowiedział mężczyzna z
wahaniem.
- Przesadzone, czy nie - nie chcę jednak w żadnym wypadku narażać naszego
Mukla na jakieÅ›
przykre spotkanie z nim. Trzeba będzie koniecznie temu zaradzić, nie uważasz?
Wierzę, że się ze mną
zgadzasz.
7. Marzenia czasami się spełniają.
Rodzina postanowiła jeszcze jakiś czas pozostać na południu, ale jednocześnie
poszukać sobie
innego miejsca do wypoczynku. Szukano takiego, gdzie można by było spędzać
każdego roku kilka
tygodni - w ciszy, spokoju, bez skrępowania, ciesząc się jedynie pięknem
przyrody; w towarzystwie
przyjaciół i oczywiście z Muklem.
Okazało się przy tym, że do Prowansji nie można było, niestety, dojechać w
ciÄ…gu jednego dnia.
Odległość była zbyt duża, aby pokonać całą trasę bez odpoczynku. Widzieli tu
wprawdzie wspaniały
dom, położony w pięknej okolicy, nad samym morzem, ale był jednym z tych marzeń,
na które i tak
nie mogliby sobie pozwolić ze względów finansowych. Z kolei dom upatrzony w
Jugosławii też nie
mógł być przez nich wynajęty z uwagi na jakieś problemy prawne.
We wszystkich tych podróżach i poszukiwaniach uczestniczył oczywiście również
Mukiel.
Zabierano go nie tylko dlatego, że cieszył się szczególnymi względami swej
pani i wszędzie jej
towarzyszył, ale również dlatego, że z czasem stał się on na tyle ważnym
członkiem rodziny, iż to
głównie ze względu na niego starano się dobierać odpowiednie miejsca wypoczynku.
Choć jemu pod-
obało się wszędzie. Najważniejsze, że mógł przebywać wśród swoich ukochanych
ludzi; to było dla
niego zawsze najistotniejsze.
Udało im się wreszcie znalezć takie miejsce w Szwajcarii, w kantonie Tessin.
Mówiono tu po
włosku, a nie po niemiecku, co rodzinie nie przeszkadzało, ale Muklowi miało
przysporzyć pewnych
problemów. W każdym razie zdecydowali się na wynajęcie tego domu i to nawet na
bardzo korzyst-
nych warunkach.
Z początku traktowano go wyłącznie jako miejsce letniego wypoczynku. Położony
był w prze-
pięknej okolicy nad jeziorem Lugano, w pobliżu wsi Caslano tuż przy przejściu
granicznym Ponte Tre-
sa. Tutaj, z dala od głównej ulicy, Mukiel czuł się jak w raju. Stąd też zaczęły
prowadzić drogi jego
nowych długich spacerów.
Ale i tutaj trzeba było uważać, żeby psa nie narazić na niebezpieczeństwo ze
strony kierowców
samochodów. Sporo osób bowiem dojeżdżało nimi codziennie do domów.
Niebezpieczeństwem dla
niego mogła być między innymi duża śmieciarka, która codziennie przyjeżdżała po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]