- Strona pocz±tkowa
- Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 10 Pożegnanie księżniczki
- Cabot Meg Ally radzi dziewczynom 01 Przeprowadzka
- 152. Leigh Allison Uwierz mi, kochanie
- Morton JÄ‚Å‚zef Wielkie kochanie
- 19.Daniels_B_J_Przyjaciel_czy_wrog
- Alexander Meg RozwaĹźni i romantyczni
- Glen Cook Black Company 07 Bleak Season
- A. MacLean Ostatnia granica
- Hohlbein, Wolfgang Die Saga Von Garth Und Torian 04 Die Strasse Der Ungeheuer
- Anderman Janusz Gra na zwloke
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oświadczynom Dana brakowało pasji. Był zniecierpliwiony jej oporem, lecz ani myślał wziąć ją w
ramiona. Nie zamknął jej ust pocałunkami, gdy mnożyła przeszkody.
Zamiast czynem dowieść, jak bardzo ją kocha, przekonywał, że zachowała się niczym ostania
idiotka, przyjmując oświadczyny Charlesa Truscotta. Ta myśl była kroplą goryczy, która przepełniła
czarę. Judith wyciągnęła rękę i zadzwoniła na Bessie.
- Bardzo proszę, żebyś jak najszybciej spakowała moje rzeczy.
- Jeszcze dziś, panienko? - Bessie nie kryła zdumienia.
- DziÅ› albo z samego rana. Jutro wracamy do domu.
- Wydawało mi się, że panienka chce tu zostać nieco dłużej. Po co ten pośpiech? Lady Wentworth
na pewno uzna, że to jakieś dziwactwo.
- Nie dyskutuj ze mną, Bessie! Jej lordowska mość nie będzie zdziwiona, bo wie, że wkrótce
wychodzę za mąż. Mam teraz na głowie mnóstwo spraw.
Bessie prychnęła, wyrażając swoje niezadowolenie.
- Jutro rano spakujÄ™ wszystkie rzeczy panienki.
Gdy pomagała Judith zdjąć suknię, monologowała półgłosem, nie ukrywając, co o tym
wszystkim myśli, ale znużona panienka nie zwracała uwagi na jej mamrotanie.
Judith nieodwołalnie postanowiła wrócić do domu pani Aveton. Prudence będzie nieco
zawiedziona, ale wizyta przyjaciółki z wiadomych względów miała być krótka, toteż nie ma mowy o
zaskoczeniu albo przykrej niespodziance. Judith żywiła nadzieję, że nim opuści dom Wentworthów, nie
będzie musiała znowu stanąć twarzą w twarz z Danem ani się z nim żegnać. Liczyła na to, że
następnym razem spotka się z nim jako stateczna mężatka. Zlubna obrączka będzie jedyną skuteczną
zaporą dla siły jego perswazji. Wyczuwała intuicyjnie, że nie może sobie pozwolić na kolejną bolesną
konfrontacjÄ™ z ukochanym.
Wentworthowie uszanowali jej życzenie. Sebastian przewidział, że miły gość uzna za stosowne
opuścić jego dom. Aby oszczędzić Judith przykrości, wysłał Dana w krótką podróż, polecając mu
załatwienie kilku ważnych spraw. Uprzedził także żonę, by nie próbowała zatrzymać Judith, i zamiast
się boczyć, okazała wiele życzliwości.
Prudence usłuchała, choć uczyniła to wbrew sobie. Wyciągnęła ramiona do przyjaciółki i długo
tuliła ją w objęciach.
- Kochana moja, daruj, że nie będę na twoim ślubie - szepnęła. - Chciałabym, żeby Sebastian
poprowadził cię do ołtarza. Zgadzasz się? Pani Aveton także wspomniała o takiej możliwości, gdy mój
drogi mąż po ciebie przyjechał.
Judith poczuła, że ogarnia ją panika. Ta sugestia uświadomiła jej, że do ślubu pozostało zaledwie
parÄ™ dni.
- Będę zaszczycona. Bardzo to zacnie z twojej strony, że o tym pomyślałaś. Nie mam żadnych
krewnych.
- Uczynię to z radością. - Sebastian ukłonił się z kurtuazją. Musiał skłamać, bo wcale nie miał
ochoty prowadzić Judith do ołtarza, przy którym będzie czekał Charles Truscott. Sebastian nadal żywił
nadzieję, że uda się zdemaskować nikczemnika. Gnębiły go złe przeczucia, ale nie zdradzał się z tym,
żeby nie martwić Judith. Pomógł jej wsiąść do powozu i zatroszczył się o wszelkie wygody.
Wzruszenie ścisnęło ją za gardło, kiedy elegancki wehikuł odjechał sprzed domu na Mount
Street. Zawsze cierpiała, rozstając się z przyjaciółmi, tym razem jednak paraliżowała ją świadomość, że
kiedy ich znowu ujrzy, będzie stateczną pastorową, żoną wielebnego Charlesa Truscotta.
Gdy pani Aveton wezwała pasierbicę przed swoje oblicze, nie omieszkała wspomnieć o
powinnościach, jakie czekają ją po ślubie. Jako żona kaznodziei, powinna świecić przykładem. Tutaj
macocha pozwoliła sobie wyrazić nadzwyczaj krytyczną opinię na temat zachowania Judith, jej manier i
poczucia przyzwoitości.
- Ty krętaczko! Nie znam gorszej kłamczuchy niż ty! - wydzierała się na całe gardło. - Liczyłaś na
to, że nie dowiem się o twoim haniebnym zachowaniu?
- Czym się zhańbiłam? Szczerze mówiąc, nic mi o tym nie wiadomo.
- A jak nazwać twoje postępowanie? Moim zdaniem, to hańba! Chyba nie zaprzeczysz, że cały
dzień spędziłaś sam na sam z tym... nędzarzem!
- Nie byliśmy sami. Towarzyszyli nam trzej chłopcy. A poza tym taka wyprawa byłaby
niestosowna dla mężatki. Pannom należy się większa swoboda.
- Jeśli pan Truscott usłyszy o waszej eskapadzie, wątpię, żeby chciał ci włożyć na palec ślubną
obrączkę. Zastanawiam się, jak zareaguje, gdy wyobrazi sobie, że jego narzeczona i jej dawny wielbiciel
szeptali po kątach i robili do siebie słodkie oczy.
- Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do ciebie nie będzie doszukiwał się w naszej wycieczce
podobnych zdrożności, bo zamiast słuchać plotek, myśli o rzeczach szlachetnych i wzniosłych.
- Jak śmiesz odpowiadać mi tak zuchwale, ty podła impertynentko! - Na policzkach pani Aveton
[ Pobierz całość w formacie PDF ]