- Strona pocz±tkowa
- Amerykańskie wakacje Rawlins Debbi
- Kosmiczne Wakacje Renata Opala
- Kimberly Lang Wakacje na Karaibach
- McMahon_Barbara_ _Wakacje_z_szejkiem
- Chris Manby Sekretne Ĺźycie Lizzie Jordan
- Jordan Penny Grzechy przeszlosci
- Jordan Penny Serce w rozterce
- Dostojewski Fiodor Wspomnienia z domu umarśÂ‚ych
- Charon Daria Siostrzenica markizy
- Anna Leigh Keaton [Serve & Protect 01] Five Alarm Neighbor (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cionek. Może uznasz mnie za szowinistę, ale my,
faceci, tacy już jesteśmy: lubimy się chwalić
swoją własnością. Zgodzisz się ze mną, Grant,
prawda?
Pocałowawszy Jennę w czubki palców, wrócił
do swojego stolika.
Nie wiedziałem, że masz narzeczonego
oznajmił chłodno Grant.
W jego zachowaniu dawało się zauważyć nie-
obecną wcześniej sztywność. Jenna pomyślała
sobie, że powinna być wdzięczna Simonowi, iż
wybawił ją z sytuacji, która mogła zakończyć się
nieprzyjemnie. Ale nie była wdzięczna; kipiała
z ƒsciekÅ‚oÅ›ci. Jak Å›miaÅ‚ udawać przed Grantem
jej narzeczonego? Jakim prawem twierdził, że są
zaręczeni? A gdyby chciała przespać się z Gran-
tem?
Próbując dotrwać do końca wieczoru, ponow-
nie wyciągnęła notatki Ricka. Tym razem Grant
nie starał się zmieniać tematu ani poruszać spraw
bardziej osobistych. Przypuszczalnie oboje siÄ™
ucieszyli, kiedy kolacja wreszcie dobiegła końca.
Jenna podziękowała za kieliszek likieru; nie mia-
ła ochoty na alkohol. Kiedy Grant wstał od
stolika, przepraszając, że musi iść, gdyż ma jutro
wczesny lot, Jenna również wstała. Nie zamierza-
ła przysiadać się do Simona, lecz wrócić taksów-
kÄ… do domu.
Simon natychmiast znalazł się u jej boku.
Obejmując ją lekko w pasie, wskazał głową swój
stolik. Nie miała wyboru, więc posłusznie ruszyła
we wskazanym kierunku.
Co za zbieg okoliczności syknęła przez
zaciśnięte zęby że oboje wybraliśmy się na
kolacjÄ™ w to samo miejsce.
%7ładen zbieg okoliczności przyznał cicho
Simon. Kiedy zadzwoniłem do twojego biura,
dowiedziałem się, że wyszłaś wcześniej, bo jesteś
umówiona z klientem na kolację. Nieopatrznie
zdradzono mi, że ów klient zatrzymał się w ,,Con-
naught . Pomyślałem, że na pewno zaprosi cię do
hotelowej restauracji. Stamtąd do pokoju będzie
miał dwa kroki...
Zesztywniała. Jej oczy ciskały płomienie gnie-
wu.
Jak śmiesz sugerować, że Grant chciał...
Zaciągnąć cię do łóżka? Nie mam cienia
wątpliwości. Sprawiał wrażenie szczerze roz-
bawionego. Aż mi się żal zrobiło biedaka, kiedy
zorientował się, że nic z tego nie wyjdzie.
Skoro wiedziałeś, jakie Grant ma zamiary,
to dlaczego do nas podszedłeś? Nie jestem twoją
własnością, Simonie. Nie powinieneś był...
Twój uśmiech zdawał się mówić: ,,Rany
boskie, w co ja się wpakowałam? Jeśli jednak go
zle odczytałem... zawiesił głos.
Z trudem się pohamowała, żeby go nie ude-
rzyć.
No dobrze, panie wszystkowiedzÄ…cy! Ale
nie mam ochoty dosiadać się do twoich znajo-
mych. Wracam do domu.
Jeszcze nie rzekł, prowadząc ją do stolika.
Kelner dostawił jeszcze jedno krzesło, następ-
nie przyjął zamówienia na drinki i kawę. Jenna
mogła albo urządzić scenę i zacząć wyrywać się
Simonowi, albo posłusznie usiąść. Wybrała dru-
gie rozwiÄ…zanie.
Ku jej zaskoczeniu Simon przedstawił ją jako
starą przyjaciółkę rodziny. Jego znajomi okazali
się niezwykle sympatyczni. I wszystko byłoby
dobrze, gdyby w pewnym momencie, korzystajÄ…c
z tego, że inni zajęci są rozmową, Simon nie
szepnÄ…Å‚ jej do ucha:
I co? Chyba nie żałujesz, że nie poszłaś do
łóżka ze swoim amerykańskim przyjacielem?
Zacisnęła gniewnie zęby, choć w głębi serca
absolutnie nie żałowała. Dlaczego Simon jest taki
nieznośny, taki pewny siebie, dlaczego patrzy na
nią z tak kpiącym uśmiechem, dlaczego wtrąca
się w jej życie? Nie zamierzała tego dłużej tolero-
wać. Ponieważ jednak nie mogła po prostu wstać
i wyjść, przesunęła kieliszek na brzeg stołu i nie-
chcący go potrąciła. Cała zawartość wylądowała
jej na kolanach.
Poderwała się z krzesła, ignorując wyciągnięte
w jej stronę ręce z chusteczkami.
Nie, dziękuję, wycieranie nic nie da. Boże,
jaka za mnie niezdara! Simon może to potwier-
dzić... Lepiej pojadę do domu, zanim znów coś
zbrojÄ™.
Na szczęście białe wino nie zostawia śladów
pocieszyła ją jedna z kobiet.
No właśnie szepnął do ucha Jenny Simon.
Ciekawe, co byś zrobiła, gdyby w kieliszku było
czerwone? Następnie zwrócił się do towarzy-
stwa przy stole: Państwo wybaczą, ale odwiozę
tę młodą damę do domu, bo jeszcze wpadnie pod
koła taksówki...
Wszyscy roześmiali się wesoło i nie starali się
go zatrzymać.
Nie musisz zaprotestowała Jenna w drodze
do drzwi. NaprawdÄ™ sama sobie poradzÄ™.
Ależ, kochanie, jestem twoim narzeczonym.
Jak by to wyglądało, gdybym puścił cię do domu
samą? Pomyśl, co by powiedziała moja mama?
Albo twoja babcia?
Nie jesteśmy zaręczeni! syknęła przez
zaciśnięte zęby.
Nie słuchał jej; mówił coś do portiera. Po
chwili, zanim zdołała uwolnić rękę, pod drzwi
restauracji zajechał należący do Simona aston
martin.
Wsiadaj.
Nienawidzę apodyktycznych tyranów, pomyś-
lała, posłusznie zajmując miejsce dla pasażera.
Wiedziała, że nigdy takiego nie poślubi. Na męża
wybierze sobie człowieka, który będzie traktował
ją jak partnera, zawsze będzie szanował jej opinię
oraz... Nagle przed oczami stanÄ…Å‚ jej wymocz-
kowaty, przygarbiony okularnik o spojrzeniu zbi-
tego psa.
Otrząsnęła się. Nie, wszystko jest kwestią wy-
chowania, przyzwyczajeń... Zaczęła się plątać we
własnych myślach. Wyobraznia podsunęła jej
pod oczy kolejny obraz, tym razem Simona. Bez
sensu, bo akurat jemu daleko było do jej ideału
mężczyzny. Drażnił ją, irytował. Budził jej nie-
chęć. Nie cierpiała takich facetów.
No dobra, wysiadka!
Stali przed niskim budynkiem w dzielnicy
Chelsea, w której mieszkał Simon. Jenna rozej-
rzała się wkoło, nie kryjąc zdziwienia.
>owiłeś, że odwieziesz mnie do domu.
Odwiozę. Tózniej. Kiedy wyschnie ci su-
kienka. Zresztą musimy sobie wyjaśnić parę rze-
czy.
Jakich? spytała podejrzliwie.
Porozmawiamy w domu. Tam jest więcej
miejsca, bym mógł uskoczyć w bok, jeśli nagle
zechcesz we mnie czymś rzucić. Idziemy, Ruda.
Ruda? Dawne przezwisko rzucone drwiÄ…cym
tonem sprawiło, że zapłonęła gniewem. Zanim
zdążyła pomyśleć, co robi, szarpnęła drzwiczki
i wysiadła z wozu, po czym ruszyła po schodkach
do wejścia.
Nikt się do niej tak nie zwracał od czasów
podstawówki! Nienawidziła tego przezwiska.
A także najprzeróżniejszych aluzji do tempera-
mentu osób o rudych włosach.
Co, rozgrzewasz się do walki? spytał
Simon. To dobrze. Szybciej ci sukienka wy-
schnie.
Boże, jak bardzo chciała go trzepnąć! Nie, nie
trzepnąć, rzucić w niego czymś dużym, ciężkim,
najlepiej drogim i tłukliwym. Rozejrzała się po
niedużym salonie. Jej wzrok padł na parę zabyt-
kowych porcelanowych figurek, uznała jednak,
że są zbyt cenne i zbyt piękne, aby je niszczyć.
Idz na górę i zdejmij tę mokrą kieckę. Zaraz
znajdÄ™ ci coÅ› do ubrania.
Znała rozkład tego domu, ponieważ bywała tu
nieraz z Susie. Na piętrze znajdowały się dwie
sypialnie, każda z własną łazienką. Skierowała
się do pokoju, który zawsze służył za gościnny.
Od czasu jej ostatniej wizyty wystrój uległ
zmianie. DelikatnÄ… tapetÄ™ w pastelowe kwiatki
zastąpiły granatowo-bordowe paski, przez co po-
kój nabrał zdecydowanie bardziej męskiego cha-
rakteru.
Zciągnęła wilgotną sukienkę, która lepiła się
jej do skóry. Ciekawe, o czym Simon tak bardzo
chce z nią rozmawiać, że aż porwał ją do domu.
No cóż, będzie musiał cierpliwie poczekać. Prze-
szła do łazienki, w której też wprowadzono wiele
zmian, na przykład zamontowano ogromną wan-
nę, śmiało mogącą pomieścić dwie osoby. Zdjąw-
szy rajstopy, Jenna postanowiła spłukać wino
z ńog. Przetarła gąbką kolana i uda. Ubrana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]