- Strona pocz±tkowa
- Chris Manby Sekretne Ĺźycie Lizzie Jordan
- Gardner Lisa Scott Alicia Cienie przeszlosci
- Mortimer_Carole_ _Zapomnij_o_przeszłości
- Grady Robyn Cień Przeszłości
- 060. Jordan Penny Francuskie wakacje
- Jordan Penny Serce w rozterce
- William R. Forstchen Wing Commander 03 Fleet Action
- Zachowania agresywne dzieci i młodzieży
- M131. Wood Carol Zdć…śźyć‡ przed jesienić…
- 67 Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i Zamek Czocha
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chciała iść dalej, ale Matt ją zatrzymał.
- Poczekajmy chwilę, aż przetoczy się pierwsza fala
gości.
Zdawało się, że szepcze jej prosto do ucha, a jego
ciepły oddech tuż przy jej skroni wywołał mnóstwo
doznań, na które nie miała wpływu. Pod cienkim
jedwabiem sukni nabrzmiały jej piersi, zesztywniały sutki,
wszystko w niej pulsowało. Zawładnęło nią przemożne
pragnienie oparcia siÄ™ o niego, wtulenia siÄ™, dotykania
ustami jego szyi, jego ust...
Przełykała ślinę, a z jej gardła dobył się cichy,
udręczony jęk. Skuliła się w sobie z poczucia winy i
121
wstrętu do siebie. Znowu nie mogła złapać oddechu, tętno
biło jak oszalałe, ale nie odważyła się ruszyć, nie była w
stanie, dopóki Matt nie odsunął się trochę i nie zwolnił
uścisku ramienia.
- Sądzę, że możemy już wejść.
Nie śmiała spojrzeć na niego, wyrównała z nim
krok, słysząc tylko kilka słów z tego, co do niej mówił... a
mówił coś o tym, że nie rozumie tego pędu tłoczących się
ludzi do stołów z darmowym poczęstunkiem. Jest to dość
żenujący i przykry widok.
Jako ostatni dotarli do wyznaczonego im stolika.
Nicoli serce zamarło, kiedy zobaczyła, że będzie przy nim
jedyną kobietą. Rozejrzała się wokół i zobaczyła, że przy
sąsiednich stolikach też siedzą sami mężczyzni. Sądząc po
śmiechu dochodzącym od innych stołów, siedzący przy
nich mężczyzni bawili się w najlepsze.
Nieraz mówiła sobie, że jest nieatrakcyjną kobietą, a
do tego zbyt staroświecką, ale kiedy Matt wysuwał dla niej
krzesło, żeby mogła usiąść, była zadowolona, że ma przy
sobie wspaniałego, dającego poczucie bezpieczeństwa
mężczyznę. Taki towarzysz podnosił jej wartość w oczach
innych mężczyzn.
Denerwująca cisza, jaka nastała po ich przybyciu,
kiedy mężczyzni odwrócili głowy, żeby popatrzeć na nią,
była niczym wobec szoku, jakiego doznała na dzwięk
znajomego głosu z wyraznie teksaskim akcentem:
- No, no, cóż za zbieg okoliczności. Matthew Hunt i
Nicola Linton znowu razem? Na stałe, czy tylko na jedną
noc? O ile dobrze pamiętam, Nicola była w tym dobra...
Prawda, Matt? Co za miłe spotkanie po tylu latach...
Jonathon... Jonathon Hendry tutaj... i co więcej - poznał ich
oboje! Nicola nie mogła w to uwierzyć.
122
Znowu powróciły mdłości, a wraz z nimi paląca
potrzeba ucieczki - i prżed nienasyconą ciekawością tych
wszystkich gapiących się par męskich oczu, i przed
Jonathonem, ale przede wszystkim przed Mattem.
Nigdy, nawet w najkoszmarniejszych snach, nie
wyobrażała sobie sceny konfrontacji z przeszłością w taki
właśnie sposób... nigdy nie przypuszczała, że to Jonathon ją
zdemaskuje.
Półprzytomna ze zdenerwowania odsunęła krzesło i
wstała. Gdzieś z oddali usłyszała głos Marta
wypowiadający jej imię. Był jedynym jasnym światełkiem
w bezmiernym morzu upokorzenia, od którego musiała
uciec.
Tymczasem kolejni uczestnicy szturmowali jadalniÄ™.
Poruszając się w pośpiechu, Nicola wpadła na kilku,
nieświadoma ciekawskich i zdumionych spojrzeń
towarzyszÄ…cych jej chaotycznym krokom.
Przy stole, który właśnie opuściła, Matt podniósł się
z miejsca i zamierzał pójść jej śladem. Jonathon wstał
również.
- Przykro mi, stary, ale nie wiedziałem, że
popełniam gafę.
Zamarł, kiedy Matt odwrócił głowę i z pogardą
spojrzał na niego.
- Nigdy cię nie lubiłem, Hendry. To dlatego
zrezygnowałem ze współpracy z twoją firmą - powiedział
spokojnie Matt. - Nie zaliczam siÄ™ do ludzi porywczych, a
przemoc fizyczną uważam za coś niegodnego, więc nie
prowokuj mnie, żebym nie musiał zmienić zdania.
Obecni przy stole mężczyzni poruszyli się
niespokojnie na swoich miejscach. Było dla nich
oczywiste, kto zostanie zwycięzcą w walce, która się
123
szykuje - czy będzie to walka słowna, intelektualna czy
fizyczna.
Twarz Jonathona zrobiła się purpurowa. Przestąpił z
nogi na nogę, roześmiał się głośno i próbował obrócić
wszystko w żart.
- To był tylko żart, stary... Nie miałem nic złego na
myśli. Przecież nie zdradziłem żadnego sekretu, bo nawet
gdyby Nicola chciała utrzymać w tajemnicy tę noc
spędzoną z tobą, nie dałaby rady. Nazajutrz w pracy była w
takim stanie, że gołym okiem było widać, co się wydarzyło.
Przyznaję, że byłem zdziwiony... Taka świętoszka, a tu ni z
tego, ni z owego podczas uroczystości urodzinowej mojego
oj-ca wychodzi z tobą! Co mnie zdumiało, to fakt, że nadal
jesteście razem. W końcu człowiek nie...
- Myślę, że już wystarczająco dużo powiedziałeś -
przerwał mu Matt i dodał zimnym tonem: - Nie wątpię,
panowie, że zrozumiecie, jeśli nie dołączę do was podczas
kolacji... Nagle straciłem apetyt.
Odchodził od stołu, siląc się na obojętny wyraz
twarzy.
A więc Nicola była tamtą dziewczyną sprzed lat...
tamtą drobniutką, niedojrzałą dziewczynką, która tak
beztrosko i tak ryzykownie - prawie desperacko - flirtowała
z nim, a potem...
Sunąc wolnym krokiem do głównego holu,
przypominał sobie, że już wtedy była kusząca i że - nie
tylko ze względu na siebie, ale i na nią - musiał z sobą
walczyć, by nie ulec pożądaniu, jakie w nim wzbudziła.
Tak naprawdę była jeszcze dzieckiem, przy całym tym
potwornym makijażu i dzikiej szopie włosów.
Przystanął, lekko zmrużył oczy i zanurzył się w
przeszłość. Oczywiście rozpoznała go, w przeciwieństwie
124
do niego, a sÄ…dzÄ…c po jej reakcji na szyderstwo Jonathona...
Zapatrzył się przed siebie i spochmurniał. Przypomniał
sobie, że chciał z nią wtedy porozmawiać, jakby była jedną
z jego sióstr, i ostrzec przed ryzykiem, na jakie się naraża,
ale musiał wtedy wyjechać ze Stanów, a potem nagle
wszystko się skomplikowało, kiedy poczuł, że jej pożąda.
Odwrócił się i poszedł do recepcji. Dziewczyna za
ladą popatrzyła na niego zdziwiona, ale bez słowa
komentarza podała mu klucz, o który prosił.
W pokoju na górze Nicola pakowała gorączkowo
swoje rzeczy, nie zastanawiając się, w jaki sposób wróci do
domu. Wiedziała tylko jedno - musi jak najszybciej stąd
uciec... z tego miejsca jej strasznego poniżenia i hańby.
Nie odważyła się spojrzeć Mattowi w oczy, kiedy
Jonathon mówił swoje złośliwe, okropne słowa, a potem
poczuła się tak zle, że jedyne, co mogła zrobić, to wybiec z
sali.
Jeszcze teraz, pakując się, trzęsła się i drżała jak
zaszczute zwierzę. Na myśl jej nie przyszło, że Jonathon
może uczestniczyć w konferencji i że ją rozpozna - ją i
Marta.
Mogła przecież... Co? Odmówić udziału w
konferencji? Sto razy bardziej wolałaby - nawet za cenę
wielkiego cierpienia - żeby Mart sam ją rozpoznał, niż
przejść przez piekło publicznego upokorzenia.
Najgorsze ze wszystkiego było dla niej to, co
pomyślał o niej Matt, dowiadując się, kim w rzeczywistości
jest... rozpoznając ją... Bo musiał ją rozpoznać i
przypomnieć sobie. Cicho jęknęła - jak zwierzę schwytane
w sidła.
Teraz jest już wszystko stracone. Nie ma mowy o
dalszej pracy u Marta. Nawet gdyby nie zrobiła z siebie
125
kompletnej idiotki, wypadając z jadalni w taki sposób, to
sam fakt, że jest tą dziewczyną, która...
Nie miała pojęcia, co powie rodzicom. Pewnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]