- Strona pocz±tkowa
- Anna Brzezińska Wilżyńska dolina 01 Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
- Holynski_Marek_ _E mailem_z_Doliny_Krzemowej
- Chemical Food Safety A Scientist`s Perspective Jim Riviere
- Droga do szcz晜›cia Wilkins Gina
- 646. Ferrarella Marie PocaśÂ‚unek pod jemiośÂ‚ć…
- Nora Roberts Niedowiarek
- Williams Cathy Kaprysy milionera
- 0925. Mann Catherine Hudsonowie z Hollywood 05 Utalentowana aktorka
- 7 krokow do udanej sprzedazy 7ksprz
- Joanna Rybak Klan NieśÂ›miertelnych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sportingbet.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
licz na dalsze ustępstwa.
Przyjmuję to do wiadomości. Chris jest webmasterem swojej strony i nieza-
leżnie od formalnych podległości muszę mu pozostawić prawo decyzji na jego
hobbistycznym terenie. W witrynie zamieścił również menu z podziałem na kra-
je. Najbardziej zabawna, choć przywołująca zapomniane fobie, jest podgrupa ro-
syjska. Oto propozycja z hotelu umiejscowionego naprzeciw greckokatolickiego
klasztoru:
" Zachęcamy do odwiedzin cmentarza, gdzie znani rosyjscy i radzieccy
kompozytorzy, artyści i pisarze są chowani codziennie z wyjątkiem czwart-
ków .
" Nadchodzi moskiewska wystawa sztuki prezentujÄ…ca 15 000 malarzy
i rzezbiarzy z byłych radzieckich republik. Oni zostali straceni w ciągu
ostatnich dwóch lat (Those were executed over the past two years).
Wywieszka na drzwiach innego hotelu: Jeśli przybywacie z pierwszą wizytą
do ZwiÄ…zku Radzieckiego, to witamy was gorÄ…co .
Patrz, co mi dzisiaj nadesłali (w czasie lunchu Chris ma zwyczaj pokazy-
wać mi wydruk z najnowszymi zdobyczami):
166
" Supermarket w Hongkongu: Dla państwa wygody, polecamy uprzejmą
i efektywną samoobsługę .
" Reklama z Maroka: Nasz nowy basen szybko nabiera kształtu, bo wyko-
nawcy wrzucili weń większość swoich pracowników .
" Ostrzeżenie ze Schwarzwaldu: Na naszym kempingu bezwarunkowo za-
brania się, aby osoby różnej płci, na przykład mężczyzna i kobieta, spędzali
czas pod jednym namiotem. To nie dotyczy osób pozostających w związku
małżeńskim zawartym dla tego celu .
" Konserwatywny pensjonat w Zurychu: Ze względu na niewłaściwość za-
spokajania gości odmiennej płci w sypialniach, sugerujemy, aby do tego
rodzaju działań wykorzystywać obszary wokół recepcji .
" Zoo w Budapeszcie: Prosimy nie karmić zwierząt. Jeśli posiadacie pań-
stwo odpowiednie jedzenie, należy nim zasilić strażnika .
" Lekarz w Rzymie: Specjalista od kobiet i innych dolegliwości .
" Bar ośrodka sportów wodnych w Acapulco: Kierownik osobiście dostar-
czył wszystkich serwowanych tutaj płynów . (Wczasowicze mogą pić bez
obawy tam bowiem po wypiciu wody z kranu dostaje siÄ™ biegunki).
" Biuro podróży na lotnisku w Kopenhadze: Zabieramy wasze bagaże i roz-
syłamy je we wszystkich możliwych kierunkach .
* * *
Musimy zwolnić kucharza, jako że ten odziedziczony po SGI luksus jest wy-
raznie sprzeczny z konwencjÄ… Netpower. Inne zmiany nie sÄ… konieczne. Oni i my
mamy identyczne cele. Zdecydowaliśmy się być dużymi rybami w małym stawie,
a nie płotkami mielonymi na mączkę rybną w trybach Microsoftu lub SGI. Ta-
ka sytuacja z nawiązką kompensuje bezbarwność inżynierskiej egzystencji, którą
pracownicy socjalni naszych byłych korporacji starali się ze wszelkich sił uroz-
maicić.
San Jose Mercury News podał właśnie, że liczba milionerów w Dolinie
Krzemowej przekroczyła 200 tysięcy, a miliarderów jest podobno kilkunastu.
Przyjemnie myśleć, że oto mamy szansę znalezć się w tym gronie. Większe czy
mniejsze, to rzecz bez znaczenia; ważne, że nadzieja ładuje nas adrenaliną.
Wiemy, że nie wszyscy odnoszą sukces. W Dolinie Krzemowej zawsze jest
około 3000 startup-ów, statystycznie przetrwa 500; cztery na pięć zniknie bez
167
śladu. Ale brak sukcesu nie oznacza porażki. Startuje się jeszcze raz i jeszcze raz.
Jest wiele przykładów na to, że można odnieść tryumf po długiej serii nieudanych
prób. Prawie każda z solidnie prosperujących dzisiaj firm popełniła w przeszłości
kardynalne błędy.
Nie bójcie się pomyłek poucza nas Daniel. Wszyscy je popełniają.
Sedno w tym, żeby się ich nie wypierać dla ambicji, ale przyznać się do potknięć
i je naprawić. Częściowa porażka jest niezbędną składową ostatecznego sukcesu.
Venture capital o tym wie. Mają najlepszych analityków i nanoszą każdy wasz
ruch na programy w swoich komputerach, które symulują reakcje rynku.
Dziwicie się? Przecież w 1998 roku władowali w takie przedsięwzięcia pra-
wie 15 miliardów dolarów. Pomagają nawet uruchamiać je w krajach Trzeciego
Zwiata. Nie komputerowe, tylko wytwarzające koszyki, piecyki na węgiel drzew-
ny i sandały ze starych opon samochodowych. Zdają sobie sprawę, że jedno czy
dwa bankructwa nie powinny zamykać drogi do następnych kredytów. W tym cały
wdzięk Doliny.
Ale my będziemy tymi, którym powiedzie się za pierwszym podejściem. To
tylko kwestia poprawnie zdefiniowanego produktu i jakości włożonej weń pracy
oraz energii, zdeterminowania i wiary w siebie. No to do dzieła!
Talerz zupy na głowę
Gdy w latach osiemdziesiątych pracowałem na uczelni, szeroką falą napływa-
ły właśnie na rynek komputery osobiste. Na Uniwersytecie Bostońskim prowa-
dziłem co semestr wstępny wykład z informatyki dla około 300 studentów to
próbka wystarczająco reprezentatywna, żeby można było na jej podstawie uogól-
niać.
Każdego roku umiejętności pierwszoroczniaków były o parę kresek wyższe.
Skutkowały lata obcowania z komputerami w szkole średniej, a potem nawet
w podstawowej. U schyłku dekady świeżo przyjęci słuchacze wiedzieli więcej
o maszynach cyfrowych niż ja wówczas, gdy kończyłem tę specjalizację na Wy-
dziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej.
Jednocześnie malały ich zdolności komunikowania się z otoczeniem. Odzy-
wali się coraz rzadziej, mówili krótkimi zdaniami przypominającymi rozkazy pro-
gramu. Używali skrótów z oznaczeń plików: na dokument mówili dok , na apli-
kacjÄ™ ap .
Jeśli nie otrzymywali odpowiedzi w parę sekund, tracili zainteresowanie roz-
mówcą, jak przestarzałym, powolnym interfejsem. Nie mieli przyjaciół, dziew-
czyn, nie chodzili do kina ani na dyskotekę. Podczas wydziałowych przyjęć opy-
chali siÄ™ marchewkÄ… i selerem, pili wodÄ™ mineralnÄ… i zerkali, jak by siÄ™ tu wy-
mknąć do komputera, nie obrażając dziekana.
Do swego harmonogramu dodałem zatem niedzielne wizyty w laboratorium.
Przyjeżdżałem rano, aby bezceremonialnie wyrzucić półprzytomne cienie, koczu-
jące tam przez weekend. Dzięki poparciu uczelnianej administracji miałem kie-
szenie pełne biletów na koncerty, wejściówek do teatru, darmowych kart na lek-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]