- Strona pocz±tkowa
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Graham Heather Za wszelką cenę 01 Za wszelką cenę
- Beverley Jo Malżeństwo z rozsądku 01 Malżeństwo z rozsądku
- LE Modesitt Recluce 01 The Magic of Recluce (v1.5)
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Laurie Marks Elemental Logic 01 Fire Logic
- Morris Quincy Supernatural Investigation 01 Gustainis Justin Black Magic Woman
- Ian Rankin [Jack Harvey 01] Witch Hunt (v4.0) (pdf)
- Child Maureen Skandale w wyższych sferach 01 Rok z Juliš
- M131. Wood Carol Zdć…śźyć‡ przed jesienić…
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawodzie szkolił i przyuczał. I który za plecami matki pieniądze im kradł, kiedy już między
innych chłopów poszły. A jak się któraś kłócić próbowała, albo do miejskich pachołków ze
skargą poszła, wraz ją potem z fosy wyławiano. Ileż to już lat będzie, Rufian? wyszczerzyła
zęby.
Grabarz nie odpowiedział ni jednym słowem. Patrzył tylko spode łba na wiedzmę, ale takim
wzrokiem, że Gronostaj głębiej wcisnęła się w kąt.
Z pół tuzina albo i lepiej odpowiedziała sobie Babunia. Lecą latka, lecą, a pamięć
coraz gorsza. Ale przecie pomnę bardzo dobrze, jaka tam była zabawa, kiedy się wreszcie matuli
dobrodziejce z tego świata zeszło i kiedy Rufian na gospodarstwie nastał. Ho, ho! zacmokała.
Złaziło się tałatajstwo z całej Spichrzy i połowa grasantów z Gór %7łmijowych dla towarzystwa,
i sute były pohulanki, należyte. A że się przy okazji jakiejś dziwce pysk pocięło czy oko
wyłupiło, któż by dbał, skoro sam gospodarz harcom przewodził i do coraz większych sprośności
kompanów zachęcał? Czasem która baba chciała precz uciekać, ale pan baraśnik skumał się z
pachołkami, co na bramie stali. I kiedy zbiegłą nazad do zamtuza przywiedli, zaraz ją Rufian
kazał w komórce zawrzeć, za żelaznym zamkiem, skąd rzadko która na boże światło wychynęła
bez pomieszania zmysłów.
Ażesz, babo! wycedził Rufian. Wszystko u mnie miały wikt, opierunek, zapłatę
godziwą i od wszelkich napaści bezpieczeństwo. I nikt im odejść nie bronił, byle mi wcześniej po
sprawiedliwości odpłaciły, co moje było!
Tyle że się wasza sprawiedliwość dziwkom nie widziała. A skoro od pachołków pomocy
nijakiej nie miały, ani od książęcej straży, co z wami po gospodach piła, inny sposób znalazły.
Starszy i bardziej przemożny. Wiedzmę. Uśmiechnęła się po wilczemu. Pomnisz to jeszcze,
czyli się pamięć wraz z profesją skończyła?
Rufian nic odpowiedział, ale z całej jego postawy biły nienawiść i odraza.
Ech, piękne czasy... Babunia uśmiechnęła się z rozrzewnieniem. Rajcowie byli
ludzie zacni, figliki rozumiejący. Jak im doniesiono, że dziwki na własnym chlebodawcy mają
używanie, wiedzmi war mu zadawszy, wnet im przeszkadzać wzbronili. A baraśnik z zamtuza z
gołym zadkiem wypadł i po placach hasał, wrzeszcząc, że mu wiedzma przyrodzenie odjęła.
Wielka między ludzmi wesołość powstała. %7łaki go jeszcze bardziej szczuły, że owo przyrodzenie
wiedzmy w książęcych ogrodach wieszać zwykły, na drzewie jednym, co popod samymi oknami
księżnej jaśnie pani pięknie wyrosło, a wszystko po to, żeby we wdowieństwie swoim miała
należyte pocieszenie. I zda mi się, że dałby radę na to drzewo wylezć, choć słuszna stała topola, a
i gołemu trudniej wspinaczka przychodzi. Ale nie trza było wrzeszczeć łysnęła złośliwie
ślepiami że nie będzie się księżna jaśnie pani twym przyrodzeniem pasła, bo jedna rzecz jest
pijaństwo i urok pocieszny, a insza zgoła zdrada i przeciwko zwierzchności szczekanie. I tego już
pachołkowie ścierpieć nie mogli...
Będziesz ty, babo, na stosie skwierczeć za twoje niegodziwości! Będą cię jeszcze kołem
łamać i końmi włóczyć! dawał upust swej wściekłości Rufian.
Nie zdaje mi się odparła lekko Babunia. Na pewno nie za przyczyną rajfura, który
dał się zmamić trzema kroplami naparu tak straszliwie, że jeszcze trzy zimy pózniej bał się gacie
przed niewiastą opuścić, bo mu się wciąż zdawało, że jego kuśka pod okienkiem księżnej jaśnie
pani na topoli zawieszona. Choć po prawdzie, to i wcześniej nie bardzo było czym się babom
chwalić...
Rufian posiniał na gębie, nozdrza mu chodziły jako chrapy siwkowi władyki.
Alem na czas rozumu nabrał i więcej się waszych omamów nie zlęknę! Sięgnął po
grabarską łopatę, z którą nigdy się na dłużej nie rozstawał i która stała nieopodal, oparta o ścianę.
Nie pomógł kordyał zacny, może żelazo szczere pomoże.
Tym razem nie na omamy mnie przysłano. Wiedzma przekrzywiła głowę i przyglądała
mu się z namysłem. I inną monetą zapłacono, nie srebrem.
Ona? Rufian wypatrzył skuloną w kącie Gronostaj i mimo strachu zarechotał sprośnie.
Nie wiem, co wam w głowę nakładła i naobiecywała, ale ona nic nie ma. Ani garści słomy, co
na niej sypia. Pole, świnie, chałupa wszystko z woli władyki moje, moje co do joty!
Krwią mi zapłacono. Babunia uśmiechnęła się niemal tkliwie. Krwią, śliną i
obietnicą. I taka będzie zapłata. Chodz do mnie! Kiwnęła palcem, na którego czubku pojawiła
siÄ™ drobna, czerwona iskierka.
Grabarz szarpnął się w tył, przerażony, jego ręce z całej mocy zacisnęły się na krawędzi
stołu. Ale palec Babuni znów poruszył się nagląco i Gronostaj spostrzegła, jak dłonie Rufiana się
rozginają się, a nogi zaczynają z wolna sunąć po klepisku. Szedł z mozołem, jakby każdy krok
okupował jakimś potwornym cierpieniem, i w mrocznej izbie dziewczyna widziała w jego twarzy
grozę i niezrozumienie. Patrzyła jednak bez żalu, zanurzywszy ręce w zmierzwione futro kocura,
i zastanawiała się, co też jeszcze wymyśli Babunia Jagódka dla pokarania grabarza. Ogarek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]