- Strona pocz±tkowa
- William R. Forstchen Wing Commander 03 Fleet Action
- William Mark Simmons Undead 1 One Foot in the Grave
- William Gibson Cykl Ciąg (1) Neuromancer
- Bernard Williams Shame and Necessity 1994
- Williams Bronwyn Ĺźona dla marynarza
- Golding William WieĹźa
- Catherine George Sekret milionera
- Małżeństwo z milionerem Mortimer Carole
- 05 Bracia Rinucci Gordon Lucy Włoski kaprys
- Jon Courtenay Grimwood Arabesk 3 Felaheen
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
piersi. I samo dotykanie ich nie wystarczało. Nie
wtedy, gdy mógł pochylić głowę i pieścić jedną,
a potem drugą językiem i wargami. A kiedy od-
powiedziała cichym jękiem, przesunął dłonią po jej
nodze, wzdłuż gładkiego uda, po czym zaczął delikat-
KAPRYSY MILIONERA 103
nie pieścić jej skórę, posuwając się coraz wyżej, aż
cichutko westchnęła z rozkoszy.
Z ociąganiem przesunął dłoń na jej brzuch.
A gdzie rozmowa? mruknÄ…Å‚, obsypujÄ…c drob-
nymi pocałunkami jej wargi i gładząc piersi.
Rozmawialiśmy? Nie pamiętam...
Objęła go za szyję. Liczyła, że uda się jej wykazać
nieco inicjatywy, lecz tępy ból w kostce ostudził jej
zapał. Wydawało się, że najlepsze, co może zrobić
teraz, to leżeć spokojnie, lecz wiele by dała za to, by
móc się do niego przytulić.
Mówiłem, że nie lubię łączyć spraw zawodo-
wych i prywatnych.
Mimo tej egzotycznej flory, jaką ozdabiałeś
swój gabinet przed moim przyjściem?
Kto ci powiedział, że jesteś mniej egzotyczna
od nich? spytał. Przez głowę przemknęła mu niepo-
kojąca myśl, że Tessa jest nie tylko egzotyczna, lecz
raczej niebezpieczna.
Lustro? Musnęła jego usta końcem języka.
Więc powinnaś kupić nowe szepnął bezgłoś-
nie.
Coś mu mówiło, że sytuacja wymyka się spod
kontroli. Zignorował przykre wrażenie i zaczął cało-
wać jej szyję.
Nie rozbierzesz się? spytała.
Ich spojrzenia spotkały się na moment.
Lekarz kazał ci leżeć spokojnie.
Obrócił się na plecy, oddychając ciężko i nie
bardzo wiedząc, co się z nim dzieje. Musiał sobie
104 CATHY WILLIAMS
przypomnieć, że opanowanie to nie wybór, lecz ko-
nieczność.
Tessa przytuliła się do niego i wolno położyła
nogę na jego nogach. Spojrzał na nią z mrocznym,
ledwo hamowanym pragnieniem.
Musiał iść. Coś ukrytego głęboko w jego duszy
podpowiadało, by uciekał, zanim... Zanim się okaże,
że nie może już opanować pożądania.
Na oślep pocałował jej uniesioną twarz, dłonią
pieszcząc jej pośladki. Poczuł, jak zadrżała, i reszta
rozsądku zniknęła. Ze stłumionym jękiem, gorącz-
kowo zaczął badać jej ciało, przyciskając jej ręce
do boków, tak aby mógł całą uwagę poświęcić pier-
siom.
Ich oczy się spotkały jej pociemniałe z prag-
nienia, jego oszołomione z potrzeby, by to pragnienie
zaspokoić.
Pieścił ją dalej, aż wreszcie osiągnęła szczyt i jej
ciało zadrżało spazmatycznie.
Niezupełnie o tym myślałam szepnęła, przy-
ciÄ…gajÄ…c go do siebie w sennym zadowoleniu ale
było... przyjemnie.
Skromność nie pozwoliła jej użyć bardziej szcze-
gółowych określeń i Curtis się uśmiechnął.
W miarę jak wracał do rzeczywistości, uświada-
miał sobie, że owo dręczące, niebezpieczne wrażenie
odżywa, choć nie potrafił określić jego przyczyny.
Powinienem iść... mruknął.
Czemu nie chce z nią zostać? Tessa poczuła się
naraz bardzo bezbronna. Pocieszyła się myślą, że jest
KAPRYSY MILIONERA 105
kobietą nowoczesną i nie widzi absolutnie nic złego
w zaspokajaniu swoich potrzeb, szczególnie z męż-
czyzną, którego kocha. Nawet jeśli ten mężczyzna
nie kocha jej.
Gdy Curtis wstał z łóżka, wrażenie bezbronności
stało się jeszcze silniejsze. Usiadła, opierając się
o zagłówek, i patrzyła, jak wkłada koszulę.
Nie wspomniałem, po co wróciłem do twojego
pokoju odezwał się szorstko. Chciałem spytać,
czy odwiedziłabyś nas z siostrą w święta. Anna
chciałaby się z tobą zobaczyć, a i tobie przyda się
rozrywka. Uśmiechnął się szelmowsko. Wyglądała
tak apetycznie, owinięta narzutą.
Odezwał się dzwonek do drzwi.
Twoja taksówka.
W momencie gdy Curtis wyszedł, w pokoju zrobi-
ło się chłodniej. Prawdę mówiąc, także łóżko wyzięb-
ło w chwili, gdy je opuścił, lecz nie było sensu ronić
nad tym Å‚ez.
Pragnęła go. Pragnęła czuć jego ciało tuż obok
swojego na samą myśl o tym przeszedł ją
dreszcz.
Ale była realistką, prawda? Czy naprawdę oczeki-
wała namiętnych zapewnień o miłości? Odsunęła od
siebie dręczącą niepewność.
Usłyszała jego zbliżające się kroki i napięcie w ca-
łym ciele wróciło.
To nie taksówka oznajmił, stając w drzwiach.
Zamknął je za sobą i podszedł bliżej. Zamówiłem
następną, ale nie spodziewam się jej szybko.
106 CATHY WILLIAMS
Więc kto to był?
Twoja siostra. Zdaje się, że doszła do wniosku,
iż całonocne picie to nie najlepszy pomysł.
Ach, tak.
Spojrzała uważnie na Curtisa, zastanawiając się,
jak ująć w słowa nieuniknione pytanie. On jednak
najwyrazniej odczytał jej myśli.
Powiedziałem, że skręciłaś sobie kostkę i przy-
wiozłem cię, jak przystało na dobrego pracodawcę.
I że właśnie wychodzę.
Czy ci się spodobała? chciała go spytać, lecz
opanowała pokusę. Zamiast tego stwierdziła:
Muszę do niej zejść.
Nie bądz śmieszna. Nie będziesz skakać po
schodach, by się upewnić, że z Lucy wszystko w po-
rzÄ…dku.
Podasz mi parę ubrań?
I zanim zdążył odpowiedzieć, już wskazywała
komodę, wymieniając potrzebne części garderoby:
bieliznę, podkoszulek z długimi rękawami i najwy-
godniejsze dresy. Gdy była gotowa, stanowczym
tonem kazała się znieść na dół.
To rozkaz? spytał rozbawiony.
Zawsze mogę zejść sama.
Cofam to, co powiedziałem. To nie był rozkaz,
tylko szantaż emocjonalny.
Następnie wziął ją na ręce i zniósł na parter,
ignorując jej próżne wyrzuty, co Lucy powie na taki
widok.
Lucy, jak się okazało, przez kilka sekund nie
KAPRYSY MILIONERA 107
powiedziała nic, patrzyła tylko, jak Curtis układa
TessÄ™ na sofie.
Widzę, że kompletnie ścięło cię z nóg, siostro!
skomentowała, rzucając mężczyznie aprobujące
spojrzenie.
Tego rodzaju spojrzenie, jakie budzi zazdrość
innych kobiet. Tessa nigdy w życiu nie była zazdros-
na o Lucy. Szczerze podziwiała seksowną dziew-
czynę, jaka wyrosła z jej małej siostrzyczki. Długie,
proste blond włosy, idealne rysy twarzy, duże błękit-
ne oczy i figura domagająca się bardzo obcisłych
strojów. Miała w sobie coś uroczo szelmowskiego,
dla czego mężczyzni tracili głowę.
Tessa przywykła kryć się w cieniu i podziwiać
wrażenie, jakie robi jej piękna siostra. Nie teraz jednak.
Próbowała sobie tłumaczyć, że ten mężczyzna
przed paroma chwilami ją pieścił... lecz cichy, złośli-
wy głosik przypomniał, że Curtis nie wspomniał
o miłości, prawda? Ani nawet o fascynacji. I właściwie
się z nią nie kochał... Sprawił jej tylko przyjemność.
Lucy rozsiadła się na krześle. Potrafiła zmienić
brąz w niezwykle seksowny kolor: brązowe dżinsy,
brązowy dopasowany kardigan odsłaniający jedwab-
ny brązowy podkoszulek. Nic więcej żadnej biżute-
rii, czysta prostota.
Tessa otrząsnęła się z rozmyślań na tyle, by opo-
wiedzieć o tym, gdzie upadła, jak i dlaczego, oraz
zgodzić się, że miała wielkie szczęście, że na miejscu
był jej szef, gotów wkroczyć do akcji i uratować ją
przed stratowaniem.
108 CATHY WILLIAMS
Lucy nieudolnie próbowała opowiedzieć dowcip
o świętach, indykach i zakupowiczach, trzy razy
zapominajÄ…c puentÄ™, lecz mimo to Curtis wybuchnÄ…Å‚
szczerym śmiechem. Zmiech Tessy był nieco bar-
dziej wymuszony.
Wydajesz się dość trzezwa, Lucy zauważyła,
zmieniajÄ…c temat.
Za wcześnie zaczęłam wyjaśniła siostra. Już
w okolicach lunchu. Wpadłam na jednego... wiesz,
jak to jest. Musiałam zrobić zakupy, więc zostawiłam
na chwilę pozostałych, by ich dogonić pózniej. Tylko
po powrocie okazało się, że ja jedna jestem trzezwa,
a oni tarzają się pod stołem.
Przykra sytuacja zauważył Curtis ze współ-
czuciem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]