- Strona pocz±tkowa
- Bingham Lisa Intryga i miłość 25 Kiedy nadciąga noc
- Lisa J Smith Vampire Diaries 4 Dark Reunion (v1.0)
- Kleypas Lisa Gamblers 3 Against The Odds (Where's My Hero)
- Hovirag es a titkos legyezo Lisa See
- Dark Space by Lisa Henry
- Lisa Marie Rice M
- Jordan Penny Grzechy przeszlosci
- Mortimer_Carole_ _Zapomnij_o_przeszłości
- Grady Robyn Cień Przeszłości
- James Alan Gardner [League Of Peoples 05] Ascending
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bandażowali klatkę piersiową. Patty miała mniej szczęścia. Od
bijając się od żeber, pocisk spowodował poważne wewnętrzne
obrażenia i utkwił w kręgosłupie. Stan pacjentki określono jako
krytyczny, a szanse przeżycia - uznano za znikome. Dwie go
dziny pózniej Patty zmarła, trzymana za rękę przez swojego
ojca.
Podczas wymiany strzałów senator został trafiony w ra
mię. Rana była powierzchowna, lecz skutki wydarzenia oka-
zały się katastrofalne dla kandydata na prezydenta. Z samego
rana szeryf Brody zwołał konferencję prasową i oznajmił, że
wszczyna oficjalne śledztwo w sprawie roli, jaką senator Bren-
nan odegrał w tragicznym wypadku drogowym. Natomiast C.J.
dyskretnie przekazał dziennikarzom kopię listu Patty do sena
tora.
Po apelu prokuratora okręgowego na policję zgłosił się pry
watny detektyw, który oświadczył, że dziesięć lat temu senator
George Brennan zlecił mu śledzenie Tamary Allistair. Przez
dziewięć i pół roku detektyw co sześć miesięcy sporządzał krót
ki raport i inkasował gotówkę. Pózniej obiekt zainteresowania
przyjechał do Sedony i detektyw musiał zdawać sprawę co
dziennie wieczorem. Podkreślił z naciskiem, że jego obowiązki
ograniczały się wyłącznie do obserwacji Tamary Allistair. Sena
tor życzył sobie tylko tego.
Najbardziej obciążającym dowodem był list Patty oraz jej
śmierć. Prokurator zapowiedział, że osobiście dopilnuje, aby
senatora oskarżono o popełnienie morderstwa pierwszego stop
nia.
C.J. i Tamara zostawili tę sprawę w rękach urzędników. Obo
je mieli za sobą ciężkie chwile. Nadeszła pora, aby zaleczyć rany
i zająć się sobą.
Tuż przed piątą Tamarę wypisano ze szpitala. Pielęgniarka
wywiozła ją na wózku do holu, gdzie już czekał C.J. Z rękami
w tylnych kieszeniach dżinsów stał oparty plecami o ścianę,
a jego jasne, falujące włosy opadały na czoło dokładnie tak jak
trzeba. Na widok Tamary uśmiechnął się radośnie, a w kącikach
niebieskich oczu pojawiły się drobne zmarszczki.
- O rany - z rozmarzeniem westchnęła pielęgniarka. - Cóż
za wspaniały egzemplarz.
Tamara zgodziła się z nią całym sercem. Bez słowa wyciąg
nęła ręce, a on zabrał ją do domu.
Na tydzień kompletnie odcięli się od świata. Spali, jedli i się
kochali. Opowiadali sobie głupawe dowcipy oraz zarywali noce,
oglądając wypożyczone filmy i opychając się prażoną kukury
dzą. Raz zaprosili Gus i Sheilę na kolację. Szczęśliwi jak para
dzieciaków bawili się w dom.
C.J. nigdy nie napomykał o przyszłości. Tamara czasem łapa
ła go na tym, jak obserwował ją z przeciwległego końca pokoju.
Bywał wtedy poważny i zamyślony. Kilka razy zdarzyło się
Tamarze zbudzić w środku nocy i zobaczyć, że C.J. leży podpar
ty na Å‚okciu i siÄ™ jej przyglÄ…da.
Nigdy nie zadał wprost pytań, które subtelnie przewijały
się we wszystkim, co robili i mówili. Zostaniesz w Sedonie
czy wrócisz do Nowego Jorku? Będziesz zawsze mnie ko
chać?
Tamara nie znała odpowiedzi. Aż do tej nocy, gdy sama
oparła się na łokciu, aby popatrzeć na śpiącego C.J. Aż do tego
popołudnia, gdy przyłapała się na tym, że z drugiego końca
pokoju w zamyśleniu obserwuje krzątającego się mężczyznę. Aż
do tej chwili, gdy pochyliła się nad nim i go pocałowała, bo po
prostu musiała.
W poniedziałek przed godziną otwarcia baru podała C.J. jego
kurtkę i wzięła kluczyki do jego auta. Potem w milczeniu za
wiozła go do kaplicy Zwiętego Krzyża. I po raz pierwszy od
dziesięciu lat weszła do domu bożego.
Usiedli w pierwszej Å‚awce. Za Å‚ukowatym oknem niebo mia
ło szary odcień. Dzisiaj słońce nie wyszło zza chmur. Nawet
w Arizonie nie każdy z trzystu sześćdziesięciu dni w roku bywa
piękny.
Po chwili oparła głowę na ramieniu C.J. Wokoło panowała
niczym niezmÄ…cona cisza.
Tamara w dzieciństwie chodziła do tego kościoła. Siedziała
obok swoich rodziców, wstawała razem z nimi, modliła się tak
jak oni. A teraz niemal widziała zamglony wizerunek matki
śpiewającej alleluja i ojca, który tylko porusza wargami. Oboje
odwrócili się do niej i uśmiechnęli.
A w głębi jej duszy nagle coś się otworzyło, pozwoliło wrócić
wspomnieniom - zarówno dobrym, jak i złym. Tamara odniosła
wrażenie, że tu, w tym kościele, są teraz jej utraceni bliscy oraz
te wszystkie wartości, które wyznawali, wszystkie zwyczaje,
które jej przekazali. Gdyby tylko zamknęła oczy i wyciągnęła
rękę, pewnie mogłaby dotknąć swoich rodziców.
Nie uniosła ręki, ale pozwoliła swoim myślom cofnąć się
w tamtą przeszłość. To już nie raniło. Nie było bolesne. Koloro
we obrazy kolejno wypełniały każdą lukę i działały kojąco jak
leczniczy balsam na udręczoną duszę. Człowiek nigdy nie wie,
jak daleko odszedł, dopóki znów nie wróci do domu.
Tamara spojrzała na C.J.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]