- Strona pocz±tkowa
- Ficowski Jerzy Galazka z drzewa slonca baśnie cygnskie(1)
- Broszkiewicz Jerzy 01 Ci z Dziesiatego Tysiaca
- PS19 Pan Samochodzik I Złoto Inków t.2 Szumski Jerzy
- Andrzejewski Jerzy Popiół i diament
- Edigey Jerzy Najgorszy jest poniedzialek
- Ficowski Jerzy Cyganie w Polsce
- Większy niż nasze serca Kiechle Stefan
- Chiwn Stefan Złoty pelikan
- Grabiński Stefan Nowele
- RUS.Baszkirciewa.N. Dziurawiec zabĂłjca chorĂłb
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głosy z mieszkania na górze. O dziewiątej rano rozległ się dzwonek telefonu.
Proszę zachrypiał zaspany Olgierd. Co?! Zaraz tam będę!
Co się stało?! zawołała Alina.
Sąsiadka znalazła nieprzytomną ciocię na podłodze! Muszę lecieć!
Czekaj! IdÄ™ z tobÄ…!
W parę minut wybiegli. Usłyszałem ich dopiero po północy.
Ten wylew jest chyba nieodwracalny. Paraliż już nie ustąpi.
Czy ciotka nie zostawiła przypadkiem kluczy do mieszkania tej sąsiadce? zapytała Ali-
na.
To straszne! Pęka mała żyłka i człowiek zamienia się w masę bez czucia.
A nie boisz się, że ona może coś wynieść?
Przez pierwsze dwadzieścia lat ciotce sprzyjało szczęście, ale przez ostatnie pięćdziesiąt
żyła przeszłością. Pozostała jej tylko fotografia ukochanego. Czy można dochować komuś
wierności przez pięćdziesiąt lat?
A jeżeli sąsiadka wyniesie w nocy tego... Makowskiego?!
Bardzo żałowała, że się urodziła w przyzwoitej rodzinie. O ile jest łatwiej żyć dziejom
prostaków! wzdychała.
Olgierd, ty nie słyszysz, co do ciebie mówię?! krzyknęła Alina. W pięć minut można
z mieszkania cioci wynieść rzeczy warte tysiące dolarów!
Czy nie jesteś zbyt podejrzliwa, Alinko? Dlaczego sąsiadka ma być złodziejką?
Bo jest okazja.
To wystarczy?
Jedziesz do mieszkania ciotki czyja mam jechać?
Już jadę, Alinko.
A jutro rano trzeba tam zmienić zamki.
Myślałem, że po wyjściu Olgierda zapanuje cisza, ale zaraz Alina zabrała się do telefono-
wania. Dziwne, że dzwoniła do kogoś o pierwszej w nocy.
Chciałabym otworzyć galerię sztuki. Za duże ryzyko? My nie zbankrutujemy. Z wiedzą
Olgierda i moją energią galeria rozkwitnie jak kaktus. Parę dobrych obrazów, trochę sreber
rodzinnych, porcelana z osiemnastego wieku... Będziemy sprzedawać wszystko, byle było
artystyczne. Poszukasz nam lokalu i dasz forsę na otwarcie. Jeżeli dobrze pójdzie, to ci zwró-
cę. Prześpij to, dobranoc.
Mogłem zasnąć i ja, zgorszony postępkami Aliny. Muszę tu jednak przyznać, że powoli
wciągało mnie to obyczajowe słuchowisko, nadawane przez rurę. Czytającego te słowa nie
mam powodu oszukiwać: mogłem przecież sprowadzić murarzy, by załatali dziury, mogłem
poprosić dozorcę, żeby je prowizorycznie uszczelnił szmatami, mogłem wreszcie napchać do
uszu waty i oddać się lekturze, a nie podsłuchiwaniu cudzych rozmów. Nie zrobiłem tego.
36
Stary emeryt bez własnego życia z lubością gmera w życiu innych, młodych ludzi. Obrzydli-
stwo. A jednak, gardząc sobą, coraz pilniej nastawiałem ucha. Kto bez grzechu...
*
Przez cały następny dzień w mieszkaniu na górze panowała cisza i mogłem znowu przy-
wołać wnuczka. Obiecałem sobie, że tym razem łgarstwo nie wchodzi w rachubę.
Dlaczego, dziadziu, nie siedziałeś za Stalina w więzieniu? Czytałem ostatnio, że oni za-
mykali wszystkich przyzwoitych ludzi.
Wróciłem do Polski dwa lata po zakończeniu wojny i to mnie uratowało od więzienia.
Nie zdążyłem się przyłączyć do antysowieckiego podziemia.
A chciałeś się przyłączyć?
Zobowiązywała mnie do tego przysięga. Kazała walczyć o niepodległość Polski.
A ta przysięga powinna była chyba obowiązywać przez czterdzieści lat komunizmu?
No, w pewnej mierze...
Nie walczy się w pewnej mierze skarcił mnie wnuczek. Kiedy ją złamałeś?
Nie pamiętam.
To znaczy, że nie tylko ją złamałeś, ale o niej z latami zapomniałeś.
A czy przez czterdzieści lat można nieustannie walczyć?! oburzyłem się. Dawno bym
zginÄ…Å‚! Ty nic nie rozumiesz!
Czego nie rozumiem?
Kiedy po stalinowskim terrorze, w pięćdziesiątym szóstym, przyszła odwilż, wszyscy
odetchnęliśmy z ulgą i przez chwilę ustrój zaczął nam się nawet podobać.
Ojciec opowiadał mi często stary dowcip o %7łydzie, kozie i rabinie odparł wnuczek z
wyższością. Wpakowali cię do podłej, wilgotnej komórki, gdzie nie sposób żyć z braku
świeżego powietrza i ciasnoty, a pózniej wepchnęli ci tam kozę, która na dokładkę wszystko
zasmrodziła i zapaskudziła. Kiedy zabrali ci tę stalinowską kozę, poczułeś się w swojej ko-
mórce jak w raju. I wtedy złamałeś przysięgę.
JesteÅ› arogantem, jak wszyscy w twoim wieku!
Każdy, komu mówi się nieprzyjemną prawdę w oczy, wpada we wściekłość.
Czerpiesz wiedzę o ludziach z głupich filmów! Prawda jest bardziej skomplikowana niż
twoje czarno-białe spojrzenie na świat!
A ty jaki jesteÅ›? Szary?
Tak, jestem szary! Szlachetny i podły, odważny i bojazliwy...
Piękny i brzydki dokończył wnuczek. Mój tatuś też jest szary i chciałbym podziwiać
chociaż dziadzia.
Jak śmiesz pogardzać ojcem?! zawołałem, zadowolony, że zszedł ze mnie. Jest zdol-
nym naukowcem i w pocie czoła zarabia na twoje utrzymanie!
Eee tam! parsknął wnuczek. Cały czas chce coś wynalezć i nie może, aż mu spodnie
pękają w szwach od tego napięcia.
I ty tam gardzisz ciężką pracą?! oburzyłem się. Widocznie odezwało się w tobie coś
wschodnioeuropejskiego. Bardzo mi siÄ™ nie podoba taka kontestacja! JesteÅ› obrzydliwym
produktem pożałowania godnej epoki! zawołałem i oddaliłem wnuczka.
*
Przez cały dzień i następną noc nikt się nie pojawił w mieszkaniu na górze. Ciesząc się ci-
szą, oddałem się lekturze. Niestety, po południu usłyszałem Alinę i jej muzykę. Wkrótce ktoś
zadzwonił do drzwi, muzyka ucichła i odezwał się kobiecy głos.
Cześć, Alina! Sama jesteś? Wpadłam, bo załatwiałam sprawy obok...
Pewno chcesz do ubikacji?
37
Mogę się napić kawy? Gdzie twój chłopczyk?
Wyjechał służbowo.
Zabrał się do pracy? Coś podobnego... Gdzie go wsadziłaś?
Sam się wsadził. Jest ekspertem dzieł sztuki.
Dzieł sztuki... To pięknie brzmi. A jest z tego jakaś gotówka?
Jest i będzie. Chcemy założyć galerię.
Wy chcecie? Ty masz pojęcie o sztuce?
Coraz większe.
No tak... oglądasz albumy. Niech ci tam. To wszystko marność. Daj kawałek papieru.
Można na tym narysować? Ooo... Wiesz, co to jest?
Swastyka wpisana w sześcioramienną gwiazdę. Przystąpiłaś do neofaszystów?
Widzę, że cię jeszcze nikt nie wtajemniczył. To jest symbol nieskończoności. Ludzkość
wkroczyła w epokę Apokalipsy, czyli Objawienia.
A co to znowu za bełkot?
Dopiero teraz można wszystko zrozumieć. Szykujemy się do odlotu.
Zaczęłaś zażywać narkotyki?
Przylecą nasi stwórcy i zabiorą nas na swoją planetę.
Kaśka, ja nie mam czasu na głupoty! Idz z tym do przedszkola!
Każdy prostak wyśmiewa się z tego, czego nie jest w stanie pojąć swym kurzym mó-
zgiem. Nie chcesz wiedzieć, kto nas stworzył?
Mówią o tym w każdym kościele.
Zabobon! Ludzkość, nie znając odpowiedzi na to podstawowe pytanie, wymyśliła sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]