- Strona pocz±tkowa
- Harry Harrison Stalowy szczur 02 Stalowy Szczur
- Quinn Cari Miłość jest konieczna 02 Romans nie jest konieczny
- Mario Acevedo [Felix Gomez 02] X Rated Blood Suckers (v5.0) (pdf)
- Caitlin Ricci [Nichols Sisters 02] Give Me Fever [eXtasy] (pdf)
- Nancy Haddock [Oldest City 02] Last Vampire Standing (v5.0) (lit)
- Ian Rankin [Jack Harvey 02] Bleeding Hearts (v4.0) (pdf)
- Janrae Frank Journey Of Sacred King 02 Sins Of The Mother
- 02. Atkins Dawn Idealny układ Miłosny talk show
- Diana Palmer Big Spur,Texas 02 Passion Flower
- Cat Adams [Blood Singer 02] Siren Song (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sportingbet.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet tymczasowo się z nim zaręczać. Mówię poważnie. Dorosłam i wiem, czego chcę. Nie wracam teraz do domu.
Przykro mi, że cię rozczarowałam ale zaplanowałam parę rzeczy i chcę je doprowadzić do końca Pojadę do Nowego
Jorku na twoje spotkanie, ale po nim powrócę tu i pozostanę, aż ty odrzucisz propozycje Batesa Hibberda, a ja będę
mogła wrócić do domu bez narażenia się na awanturę.
- Diano, nalegam, żebyś natychmiast wróciła do domu.
- Nie, mamo, nie teraz.
- Diano, nie wiesz, co robisz.
- Mamo, teraz dopiero wiem, czego naprawdÄ™ pragnÄ™.
- Pożałujesz tego.
- Nie, mamo.
- Diano, nigdy ze mną nie rozmawiałaś w taki sposób.
- Oczywiście, mamo, i żałuję, że muszę to robić teraz. Przypuszczam, że gdybym zrobiła to wcześniej, dziś nie
doszłoby do tej rozmowy. Powinnam była opowiedzieć ci o tym, jak Bates uznał, że do niego należę. Wtedy
zrozumiałabyś, że go nigdy nie pokocham.
- Diano, nie mogę dłużej słuchać tych bredni przez telefon Musisz wrócić do domu natychmiast. Jeżeli sądzisz, że
jesteś dorosła, to zachowuj się jak dorosła. Czy dobrze wychowana panna tak postępuje ze swoją matką? Chcę, żebyś
wróciła do domu i wyjaśniła wszystko. Bardzo mnie boli, że są jakieś nieporozumienia między nami. Jestem bliska
załamania nerwowego i jeśli nie chcesz do tego dopuścić, to powinnaś tu przyjechac.
- Mamo, przykro mi, że nie mogę przybyć na takie wezwanie, ale obiecałam Beryl, że będę jej towarzyszyć. Ona
mnie potrzebuje. Jedziemy uczyć żołnierzy śpiewu chóralnego, a ja mam grać. Nikt inny tego nie potrafi.
- Wobec tego wybierzcie innÄ… piosenkÄ™.
- Za pózno, mamo, Beryl już wyjechała, a ja nie wiem, gdzie jej teraz szukać. Musiała pojechać wcześniej, żeby
dopilnować ustawienia krzeseł. Już czas na próbę, oni mają przyjść na godzinę drugą.
- Możesz wsiąść do pociągu, który odjeżdża o godzinie trzeciej.
- Mamo, po próbie jesteśmy umówieni na obiad. Ledwie mamy czas na przebranie się, kiedy wrócimy ze studia.
Mam zaplanowaną każdą minutę aż do następnego tygodnia. Nie mogę zmienić planów, bo byłoby to nieuprzejme
wobec państwa Sandersonów, którzy zamówili bilety na te wszystkie imprezy.
- Diano, nic z tego nie rozumiem. Dawniej zawsze spełniałaś moje prośby.
- Mamo, zawsze byłaś rozsądna. Jestem pewna, że cokolwiek chcesz powiedzieć o Batesie, może to poczekać, aż
przyjadę. Gdybym zjawiła się w domu teraz, otrzymałabyś taką samą odpowiedz. Nie jestem narzeczoną Batesa i
nigdy nią nie będę.
- Diano, bardzo mnie zasmucasz. Jestem pewna, że gdy to przemyślisz, zawstydzisz się i przyjedziesz dziś
wieczorem do domu.
- Mamo, wiesz, że tego nie zrobię. Do widzenia. Muszę już iść.
Diana odłożyła słuchawkę, złapała płaszcz i rękawiczki i popędziła po schodach w dół. Była prawie pewna, że
słyszała ponownie dzwonek telefonu, gdy była już na ulicy. Autobus zbliżał się do przystanku, a ona musiała do
niego dobiec.
Wsiadła do autobusu, zajęła miejsce i zaczęła się zastanawiać. Nie rozpoczęła chrześcijańskiego życia w dobry
sposób. Była nieposłuszna, prawie ordynarna wobec ukochanej matki. Sprzeciwiła się jej życzeniu, ale cóż innego
mogła zrobić? Gdyby teraz pojechała do domu, czekałoby ją wiele sprzeczek.
Bates ciągle by się pojawiał i wprowadzał coraz większy zamęt. Dlatego musiała uciec od żądania matki. Nie mogła
poślubić Batesa.
Przez dalszą drogę Diana siedziała z zamkniętymi oczami i modliła się cicho:
Panie Boże, pokaż mi, co mam uczynić. Pomóż mi dotrzymać zobowiązań, a jednocześnie nie ranić matki. Teraz
proszę, pomóż mi o tym zapomnieć i wykonać moje obowiązki właściwie. Pokaż mi, co jest słuszne.
Trwała próba. Diana zapomniała na moment o swoich kłopotach. Zaczęła grać, a żołnierze śpiewali. Po ostatniej
pieśni dzwiękowiec powiedział:
- Wspaniale! Jeśli zaśpiewacie tak dobrze dziś po południu, to odniesiecie wielki sukces.
Przez resztę dnia Diana nie miała czasu myśleć o własnych problemach. Postanowiła od nich odpocząć.
Razem z Beryl powróciła do domu Sandersonów na obiad i w tej samej chwili zadzwonił telefon. Pokojówka
odezwała się:
- Panno Winters, telefon do pani. Pani matka starała się z panią skontaktować przez całe popołudnie.
Diana poczuła, jak na jej barki spada przytłaczający ciężar. Podeszła do telefonu, wzięła słuchawkę drżącymi rękami
i pomodliła się cicho:
Ojcze Niebieski, proszę, pomóż mi. Pokaż mi, co mam uczynić.
Usłyszała głos matki, łagodny i przepraszający.
- Diano, czy to ty? Nareszcie przyszłaś. Od dwóch godzin starałam się dodzwonić do ciebie. Muszę natychmiast wy-
jechać. Jedziemy z ojcem do Kalifornii. Odłóż, proszę, przyjazd do domu na kilka tygodni. Rozmawiałam z
Batesem. Otrzymał rozkaz natychmiastowego powrotu do wojska. Ustalimy wasze sprawy po jego powrocie. Wobec
tego możesz pozostać z przyjaciółmi i proszę cię, przemyśl sprawę twoich zaręczyn. Mam nadzieję, że wszystko
ułoży się pomyślnie. Napiszę do ciebie i podam swój adres. Baw się dobrze, kochanie, i szykuj się na wielkie
przyjęcie po naszym powrocie. Do widzenia, najdroższa. Muszę już iść. Ojciec mnie woła.
Diana odłożyła słuchawkę. Na jej twarzy malowała się radość.
- Co się stało? - zapytała Beryl. - Wyglądasz, jakbyś pozbyła się jakiegoś ciężaru.
- Tak, bałam się, że będę musiała wrócić natychmiast do domu i ominie mnie tyle przyjemności - uśmiechnęła się. -
Teraz plany się zmieniły i mogę tu zostać dłużej.
- Wspaniale! - wykrzyknęła Beryl. - Ale chyba jest coś więcej niż zadowolenie z miło spędzonego czasu?
- Tak - stwierdziła Diana - zastanawiałam się, czy Bóg stawia cię w kłopotliwej sytuacji, a gdy prosisz Go o pomoc,
to ciÄ™ z niej wyprowadza.
Beryl nagle spoważniała.
- Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale sądzę, że to jest możliwe. Zapytaj chłopców, oni będą
wiedzieć.
- Zapytam. Jestem wdzięczna Bogu, że mi pomógł. Wyobraz sobie, jakie ciężkie chwile musiałabym przeżyć w
domu. Czekałyby mnie kłótnie z mamą i spotkania ze starym znajomym, który chce mnie poślubić wbrew mej woli.
Okropność.
- Moja droga, uspokój się - pocieszała ją Beryl. - Wiem, że nie kochasz tego mężczyzny. Słuchaj, spędzimy cudowne
chwile w Waszyngtonie.
- O, tak - odrzekła Diana. - Cieszę się, że mama się na mnie nie gniewa. Zawsze chciała, żebym postępowała tak, jak
ona sobie tego życzy. Kocham ją bardzo i nie chcę się z nią kłócić.
- Rozumiem ciÄ™.
- Beryl, jesteś wspaniałą przyjaciółką. Cenię cię tak, jak mojego ojca. On zawsze wie, czego ja chcę i ma podobne
poglÄ…dy na wiele spraw.
- Mój też - powiedziała Beryl. - A i mama również jest wyrozumiała.
- O, tak, to wspaniała kobieta.
- Na pewno - potwierdziła Beryl - tylko czasami zbytnio się o mnie boi.
- To dlatego, że cię kocha i chce cię zawsze chronić.
- Tak - powiedziała Beryl - ale jeśli się zastanowisz, to dojdziesz do wniosku, że twoja mama chce tego samego dla
ciebie.
Diana popatrzyła z powagą na przyjaciółkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]