- Strona pocz±tkowa
- Linda Farstein AC 07 Entombed
- Cajio_Linda_Jak_czysty_jedwab_RPP38
- Goodnight_Linda_ _Tajemniczy_ksiaze
- Linda Cajio Jak czysty jedwab
- Howard Robert E Conan ryzykant
- Howard Robert E. Conan z Cimmerii
- C Howard Robert Conan Kull
- Howard Linda Mackenzie 04 Sunny
- Ebook Rzeczpospolita Poetow Netpress Digital
- Forsythe_Patricia_ _Ksiezniczka_i_ochroniarz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sportingbet.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chciałabym wywoływać żadnego zamieszania wokół
mojej osoby i wykorzystywać mojej pozycji.
Hearst kiwnął tylko głową, zainkasował należność
i zaniósł półki do samochodu.
A tak na marginesie, Pamela to pańska córka,
nieprawdaż?
Tak Hearst spojrzał na nią zaniepokojony.
Pamela była jego najmłodszą córką, jego oczkiem
w głowie.
To wspaniała dziewczyna, bardzo mądra i in-
teligentna.
Na twarzy Hearsta pojawił się uśmiech, tym razem
szczery, niekłamany.
Od razu rzuciło mi się to w oczy i myślałam, że
sprawię panu tym przyjemność, wiem, że ojcowie są
bardzo dumni ze swoich córek, a pan ma ku temu
prawdziwy powód.
Jeszcze gdy odjeżdżała, stał i wciąż się uśmiechał.
Wolf zatrzymał się zaraz za rogiem. Odczekał, aż
Mary wyjdzie ze sklepu i ruszy w kierunku domu.
Musiał nią potrząsnąć, musiał nią tak potrząsnąć, żeby
Naznaczeni 61
to sobie zapamiętała na zawsze. A przecież ją ostrzegał,
przecież uprzedzał... Może sądziła, że to jakieś żarty, że
to zabawa?
Znowu nie było jej widać zza tych olbrzymich
rogowych okularów i znowu zaczesała sobie włosy
w kok, pomyślał. Przed oczami stanęła mu całkiem
inna Mary... Mary z rozpuszczonymi włosami, ciep-
łymi niebieskimi oczami, w jasnych dżinsach, które
podkreślały jej zgrabne uda i biodra. Dobrze pamiętał
pożądanie w jej oczach i miękkość jej ust. Gdyby miał
tylko odrobinę zdrowego rozsądku, czym prędzej od-
jechałby stąd, nie czekałby tu na nią. Ale jak ona
poradzi sobie z tym ogromnym pudłem? Przy okazji
powie jej, co o tym myśli. I tak już pół miasteczka
wezmie ich na języki... Do diabła, dlaczego po prostu
nie przyzna się, że chce poczuć ją blisko siebie?
Powoli, zachowując dystans, ruszył w ślad za nią.
Musiała się po drodze zorientować, ale nie dała mu
żadnego znaku, nic. Zaparkowała pod domem, jak
zwykle, i wysiadła z samochodu.
Kiedy wyskoczył ze swojej furgonetki, szeroko się
do niego uśmiechnęła.
Czyżby nie pamiętała, co jej powiedział o sobie?
W końcu siedział za gwałt! Nie zrobiło to na niej
w ogóle żadnego wrażenia?
Kobieto, co ty wyprawiasz? Nie słuchałaś, co do
ciebie wczoraj mówiłem?
Spojrzała na niego szybko i znowu uśmiechnęła się
niewinnie.
62 Linda Howard
Skoro już pan tutaj jest, czy mógłby mi pan
pomóc zanieść do domu ten pakunek?
Po to tu przyjechałem mruknął pod nosem.
Wiedziałem, że sobie pani z tym nie poradzi.
Mary zdawała się nie zauważać jego szorstkiego,
wręcz nieprzyjemnego tonu.
Otworzyła drzwi i weszła do środka. Obtupał
buty i wszedł za nią. Pierwszą rzeczą, która go
uderzyła to zapach, taki miły, świeży, lekko słod-
kawy, zupełnie nie pasujący do tego starego, mało
przytulnego domu.
Jaki miły zapach, taki wiosenny... powiedział,
unosząc do góry głowę.
Zapach? Ach, to pewnie te saszetki z liliami, które
porozkładałam w szufladach i na półkach. Prawda, że
ładny? Lilie są zawsze piękne i pięknie pachną dodała
z zachwytem.
Przyszło mu nagle do głowy, że także jej bielizna
i pościel pachniały liliami, otulając jej miękkie, drobne
ciało. Znowu ogarnęła go fala emocji, nad którą trudno
było mu zapanować.
Zaklął pod nosem, stawiając pudło na podłodze. Na
czoło wystąpił mu kroplisty pot, mimo że w domu i na
zewnątrz panował przecież chłód.
Przepraszam, pójdę tylko włączyć ogrzewanie.
A może da się pan zaprosić na kubek herbaty? zapyta-
Å‚a, wychodzÄ…c z pokoju.
Kiedy wróciła, rzuciła mu krótkie badawcze spoj-
rzenie i poprawiła się:
Naznaczeni 63
Dam panu raczej kawy, nie wyglÄ…da pan na
kogoś, kto chętnie sączy popołudniową herbatkę.
Zdjął rękawice i rozpiął kurtkę.
Czy zdaje sobie pani sprawę, że teraz wszyscy
będą plotkować na pani temat? Spojrzał na nią
z wyrzutem. Zadała się pani z byłym skazańcem,
więc...
Mary, mam na imię Mary powiedziała i uśmiech-
nęła się do niego.
SÅ‚ucham?
Mam na imię Mary, a właściwie Mary Elizabeth
powtórzyła z naciskiem. Jesteś pewien, że nie
chcesz kawy? Bo ja muszę koniecznie coś wypić, żeby
się rozgrzać.
Zdjął czapkę, przeczesał włosy i powiedział:
W porzÄ…dku, poproszÄ™ kawÄ™.
Czym prędzej odwróciła się, by nie dostrzegł ru-
mieńca, który nagle pojawił się na jej twarzy. Boże, te
jego włosy, do tej pory jakoś ich nie zauważyła, bo
zafascynowana podziwiała jego oczy. A teraz, nagle,
jakby ją oświeciło. Były długie aż do ramion, takie
grube i lśniące. Wyglądał zniewalająco, jak człowiek
z buszu. Wyobraziła sobie, że jego muskularne ciało
pokryte jest skórami dzikich zwierząt i przeszył ją
dreszcz. Zrobiło się jej jakoś strasznie głupio, nigdy
wcześniej nie myślała w ten sposób o mężczyznach,
nie przyglądała się im i nie fantazjowała. Próbowała
ukryć jakoś swoje zmieszanie.
Co ty właściwie robisz? usłyszała jego niski,
64 Linda Howard
nieco szorstki głos. Wpuszczasz mnie do domu,
zapraszasz na kawÄ™?
A dlaczego niby nie powinnam?
Kobieto...
Spojrzała na niego wymownie.
Mary, postradałaś rozum, czy co? Jestem przecież
skazańcem.
A, o to ci chodzi? machnęła lekceważąco ręką.
Gdyby to była prawda, to jasne, ale tak, nie ma się
czym przejmować. Poza tym, gdybyś był prawdziwym
kryminalistą, nie dawałbyś mi tylu dobrych rad...
Nie żartuj sobie, nie masz żadnej pewności...
Mam, bo tak mi podpowiada intuicja ucięła
krótko. A po chwili zastanowienia dodała: Nie
wyobrażam sobie, żeby kryminaliście chciało się roz-
cierać czyjeś zmarznięte ręce i stopy. Poza tym jesteś
taki czuły i delikatny... mówiąc to, oblała się rumień-
cem. Szybko przysłoniła policzki dłońmi.
Jest niezwykła, niesamowita, bezgranicznie naiw-
na, całkowicie niewinna, pomyślał Wolf. Coś takiego
jeszcze nigdy mu się nie przytrafiło. Ale przecież była
biała, nie mogła należeć do niego.
Tak mnie oceniłaś na podstawie tych kilku chwil
spędzonych ze mną i paru pocałunków? zapytał
oschle. Od dawna jestem sam i...
Nie odrywała od niego oczu, tych swoich cudnych,
błękitnych oczu. Nie mógł tak dłużej stać. Podszedł do
niej i objął ją w talii. Jak cudownie było poczuć znowu
jej ciepło, jej drobne, delikatne ciało.
Naznaczeni 65
Wierz mi, że nie możesz mieszkać w Ruth,
pracować w tutejszej szkole i spotykać się ze mną. To
nierealne. Najlepiej byłoby, gdybyś traktowała mnie
jak trędowatego, inaczej stracisz pracę.
A komu miałoby to przeszkadzać? Co to w ogóle
kogo obchodzi?
Może jeszcze o tym nie wiesz, ale gdyby tylko
mieszkańcy Ruth coś zwęszyli, twoje życie zamieniło-
by siÄ™ w koszmar, nie daliby ci spokoju. Nawet nasza
przyjazń kułaby ich w oczy, a co dopiero prawdziwy
zwiÄ…zek...
Ale ja nie mówiłam nic o sypianiu z tobą...
Poczuł, jak zesztywniała i lekko odsunęła się od
niego. Jej policzki znowu zaczęły płonąć. Może i tego
tak nie powiedziała, ale przecież dobrze wiedział, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]