- Strona pocz±tkowa
- Milosc i wolnosc poza cialem D. Sugier
- Wieczna_wolnosc
- Daniken Erich Von Wszyscy Jesteśmy Dziećmi Bogów
- 02 Joanna Maitland NiezwykśÂ‚a pokojówka
- Kurt Vonnegut Kocia Kolyska
- Gwiezdne Wojny 152 Przeznaczenie Jedi I Wygnaniec
- Hans Hellmut Kirst Pies i jego pan
- 017. Greene Jennifer Slub po latach
- DeFee, Ann Bei dir kann ich nicht Nein sagen
- Loius L'Amour The Last of the Breed
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiem, kim jestes. Masz tylko jedno wyjscie. Zacznij opowiadac kawaly, smiej sie i
rozsmieszaj innych, tak by ubawieni twoimi dowcipami nie zwracali na ciebie uwagi.
Wdzieczny za te rade, Amerykanin zaczyna dowcipkowac i smiac sie. W koncu
dowcipkowanie to urasta do takich rozmiarow, ze budzi podejrzenia oficerow, a im bardziej
ich podejrzenia rosna, tym bardziej wymuszone wydaja sie jego dowcipy. Wreszcie
opanowuje go uczucie takiego przerazenia, ze dluzej nie wytrzymuje, zrywa sie nagle z
krzesla i wszyscy gonia za nim. Potem nastepuje zmiana scenerii, oto siedzi w tramwaju,
ktory zatrzymuje sie tuz przed jego domem. Ma na sobie zwykle ubranie do pracy i doznaje
uczucia ulgi na mysl, ze wojna juz sie skonczyla.
Przypuscmy, ze mamy nazajutrz moznosc zapytania tego mezczyzny o to, co kojarzy mu sie
z poszczegolnymi elementami snu. Odnotujmy tu tylko niektore skojarzenia, wybitnie
znaczace dla zrozumienia glownego watku naszych rozwazan. Oto mundur niemiecki
przypomina mu, ze jeden z gosci na wczorajszym przyjeciu mowil z wyraznie niemieckim
akcentem. Pamieta tez, ze gosc ow zirytowal go, nie zwrocil bowiem na niego specjalnej
uwagi, mimo ze opowiadajacy wychodzil z siebie, aby zrobic dobre wrazenie. Bladzac
myslami wokol tych incydentow, z kolei przypomina sobie, jak przez blysk sekundy doznal
na przyjeciu uczucia, ze czlowiek z niemnieckim akcentem kpil sobie z niego i na jakas jego
uwage usmiechnal sie impertynencko. Zastanawiajac sie nad komfortowym pomieszczeniem
kwatery glownej, widzi pewne jej podobienstwo do pokoju, w ktorym zeszlego wieczoru
siedzial na przyjeciu, ale okno tego pomieszczenia bardziej przypominalo mu pokoj, gdzie
raz odpadl przy egzaminie. Zaskoczony tym skojarzeniem, przypomnial sobie w dalszym
ciagu, ze wybierajac sie na przyjecie, zastanawial sie, jakie zrobi tam wrazenie, po czesci
dlatego, ze jeden z gosci byl bratem dziewczyny, ktora chcial soba zainteresowac, a po czesci
dlatego, ze pan domu mial duzy wplyw na pewna osobe, od ktorej opinii zalezalo jego
powodzenie zawodowe. Mowiac o tej wysoko postawionej osobistosci powiada, jak bardzo
jej nie lubi, jak bardzo czuje sie upokorzony, kiedy musi okazywac jej przyjazne uczucia;
dodaje, ze zywi takze pewna antypatie do gospodarza, chociaz dotad ledwie zdawal sobie z
tego sprawe. A oto jeszcze inne z jego skojarzem; mianowicie opowiadal jakas wesola
historyjke o mezczyznie z lysina, a potem sie z lekka zaniepokoil, czy nie urazil pana domu,
ktory akurat byl lysawy. Tramwaj zdziwil go, bo nie bylo sladu szyn. Mowiac o nim,
przypomina sobie tramwaj, ktorym jako chlopiec jezdzil do szkoly, a potem jeszcze jeden
szczegol, mianowicie, ze zajal w tramwaju miejsce motorniczego i pomyslal sobie, ze
prowadzenie wozu tramwajowego zdumiewajaco malo rozni sie od prowadzenia samochodu.
Jest oczywiste, ze tramwaj oznacza jego wlasny woz, ktorym jechal do domu, i ze powrot do
domu przypomnial mu powroty do domu ze szkoly.
Kazdemu, kto przyzwyczajony jest rozumiec znaczenie marzen sennych, wnioski plynace z
tego snu oraz towarzyszacych mu skojarzen wydadza sie teraz jasne, chociaz przytoczylismy
tylko czesc skojarzen i nic wlasciwie nie powiedzielismy o strukturze osobowosci, o
przeszlosci i obecnej sytuacji tego czlowieka. Sen odslania prawdziwe uczucia, jakich
doznawal na przyjeciu ubieglego wieczoru. Byl zaniepokojony, obawial sie, ze nie uda mu
sie zrobic dobrego wrazenia, jak tego pragnal; zly byl na kilka osob, ktore go oniesmielaly i
ktorym nie bardzo sie spodobal. Sen ukazuje, ze swoja wesoloscia staral sie pokryc lek i
zlosc, a jednoczesnie zjednac sobie ludzi, ktorzy go irytowali. Cala jego wesolosc byla tylko
maska; nie zrodzila sie w nim, lecz zakrywala to, co rzeczywiscie czul: lek i gniew. To z
kolei sprawilo, ze pozycja jego byla tak niepewna, ze czul sie jak szpieg w nieprzyjacielskim
obozie, ktorego w kazdej chwili moga zdemaskowac. Przelotny wyraz smutku i rozpaczy,
ktory uchwycilismy, kiedy wychodzil, znajduje teraz uzasadnienie i wytlumaczenie : w
momencie tym twarz jego wyrazala to, co on rzeczywiscie czul, chociaz bylo to uczucie, z
ktorego on nie zdawal sobie sprawy. Sen wyrazil uczucie w sposob dramatyczny i dobitny,
chociaz nie odniosl go otwarcie do okreslonych osob.
Czlowiek ten nie jest ani neurotykiem, ani nie znajdowal sie w hipnotycznym transie; jest to
osobnik raczej normalny, a jego leki i potrzeba uznania sa typowe dla wspolczesnego
czlowieka. Przywyklszy odczuwac to, co powinien w okreslonej sytuacji odczuwac, nie
zdawal sobie sprawy, ze jego wesolosc nie jest jego; bylby to raczej wyjatek niz regula,
gdyby sobie uswiadomil, ze cos tu jest dziwnego.
To, co powiedzielismy o mysleniu i odczuwaniu, odnosi sie rowniez do aktow woli.
Wiekszosc ludzi jest przekonana, ze poki nie sa jawnie zmuszeni przez jakas zewnetrzna sile
do zrobienia czegos, ich decyzje naleza do nich; jesli chca czegos, to oni sa tymi, ktorzy tego
chca. Jest to jednak jedno z wielkich zludzen, jakie zywimy w odniesieniu do nas samych.
Wiele naszych decyzji w rzeczywistosci nie jest naszymi decyzjami, lecz sugestiami z
zewnatrz; udalo sie nam przekonac siebie samych, ze to my podjelismy decyzje, kiedy
faktycznie, powodowani strachem przed izolacja, a bardziej jeszcze bezposrednim
zagrozeniem naszego zycia, wolnosci i wygody - spelniamy tylko oczekiwania innych.
Kiedy dzieci zapytane, czy chca codziennie chodzic do szkoly, odpowiadaja:
Naturalnie, ze chcemy,
czy odpowiedz ta jest szczera? Na pewno w wielu wypadkach nie. Dziecko czesto moze
chciec isc do szkoly, o wiele czesciej jednak wolaloby sie bawic albo zajac sie czyms innym.
Jesli odczuwa:
Chce codziennie chodzic do szkoly
- tlumi tym, byc moze, swoja niechec do regularnych zajec szkolnych. Dziecko czuje, ze sie
od niego oczekuje checi codziennego uczeszczania do szkoly, i presja ta jest dostatecznie
mocna, by stlumic uczucie, ze jesli chodzi tak czesto do szkoly, to tylko dlatego, ze musi.
Dziecko poczuloby sie o wiele szczesliwsze, gdyby moglo sobie uswiadomic, ze czasem chce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]