- Strona pocz±tkowa
- Rardin Jennifer Jaz Parks 03 Biting the Bullet
- Jennifer Estep Elemental Assassin 02 Web of Lies
- Jennifer Blake Hiszpańska serenada
- Lewis Jennifer Cenniejsze niż złoto
- Jennifer Quiles MÄ‚Ä„s que Amigas
- Blake Jennifer Z dala od zgiełku
- M287. Taylor Jennifer Przebudzenie
- 021. Jennifer Greene Kobieta z wyspy
- Gregory Benford The Sunborn
- Hot Nights 3 Make Me, Take Me Amanda Usen
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
musiała już więcej dreptać. Zupełnie nie spodziewał się, że będzie miał z tego
taką frajdę. Głównie i niespodziewanie - z powodu własnej byłej żony.
Siedziała sztywno na kanapie, jakby za chwilę miała podejmować herbatą
angielską królową, ale niesforne pasemko włosów, które wymknęło się z
grubego węzła na karku, kusząco wiło się po policzku, a lekki szal doskonale
dopasowany do rdzawych wełnianych spodni interesująco się rozchylał.
Zdecydowanie Stephanie była najpiękniejszym znanym mu handlowcem!
Gdyby nie był zupełnie odporny na jej wdzięki... Ale w drodze do Bostonu i z
powrotem dokładnie przypomniał sobie, dlaczego był odporny. Stephanie była
niebezpieczna, kiedy przestawała kontrolować swoje zachowanie i pokazywała
praw-
RS
dziwę oblicze. Mogła na przykład wyznać miłość, nie mając do człowieka cienia
zaufania. Ta kobieta kiedyś zawładnęła jego uczuciami, porwała je na strzępy i
odłożyła, żeby sobie przeschły.
A jednak stare animozje i gorycz minęły. Zdał sobie z tego sprawę, kiedy
targowała się o Boardwalk. Była w tym jakaś ironia losu - mieszkała przecież na
Park Lane. Pasowało to do niej jak ulał. Zastanawiał się teraz, jak kiedyś mógł
mieć nadzieję, że będzie mogła żyć w tanim mieszkanku nad garażem tylko z
powodu takiej drobnostki jak miłość. Cóż, tak czy inaczej - miał to już z głowy.
Może pozostała w nim szczypta dawnej niechęci. Nie myślał teraz o miłości -
obserwował tylko, jak z determinacją broni wszystkiego, co posiada.
Stephanie odchrząknęła dyskretnie, świadoma iż Jeff spodziewa się, że będzie
równie zabawna w targach z Alexem.
- Mam zamiar złożyć ci propozycję nie od odrzucenia - zaczęła.
- SÅ‚ucham.
- Po pierwsze - te nieprzyzwoicie lukratywne koleje, które dopiero co zdobyłam
dla ciebie od Jeffa - rzuciła mu kuszące spojrzenie spod rzęs. - I... darmowe
przejazdy przez Boardwalk.
- Darmowy przejazd?
- To znaczy - wtrącił się Jeff - że możesz zatrzymać się na Boardwalk bez
płacenia czynszu.
- Za każdym razem i tak tu lądujesz - powiedziała Stephanie tonem łagodnej
perswazji.
Tak jakby za każdym razem miał się nabierać na zwodnicze błękitne oczy! Alex
musiał ratować skórę.
- Wolałbym gotówkę.
- Sprzedam ci jeszcze prawo realizowania karty Jail Free plus dwieście dolarów.
- SÅ‚ucham dalej.
- I specjalnie pójdę na dół po piwo dla ciebie. Oto moja ostateczna oferta.
RS
- Uważaj, tato. - Jeff zachichotał. - Zdziwisz się, czym ona potrafi handlować,
jak robi się krótko z forsą - wynoszenie śmieci, sprzątanie, kolacja u
McDonalda...
Pocałunki? Alex był myślami nieobecny. Do licha, dlaczego nie mógł przestać o
niej rozmyślać. Była marionetką ojca. Tego jej nie zapomniał. Kłopot miał tylko
z własnymi reakcjami na te nieposłuszne kosmyki włosów, niedbały szal i
błękitne cienie pod oczami.
Zawsze, kiedy była zmęczona, wyglądała tak krucho i delikatnie. Kiedyś
wierzył, że zawsze będzie potrzebowała jego objęć, miłości, ochrony w
trudnych chwilach. Już jako dzieciak wiedział, że nie ma wystarczających
pieniędzy, ale łudził się, że miał dla niej coś ważniejszego. Myślał, że Stephanie
potrzebuje kogoś, kto nauczyłby ją kochać i okazywać uczucia. Bzdura. Ta
kobieta była z kamienia. Każdy, kto miał czelność używać w interesach takich
argumentów, jak ona przed chwilą, był w stanie znieść wszystkie przeciwności.
- No więc? - przynagliła. - Co powiesz?
- Myślę - powiedział wolno - że twoja oferta nie jest warta funta kłaków.
Gdybyś natomiast zeszła na dół i zrobiła mi boston coolera...
Nie powiedział tego, żeby jej zrobić na złość, ale zauważył w jej spojrzeniu
pewną zmianę. Boston Cooler... drink z ciemnego piwa i lodów. Oczywiście to
nie oni go wymyślili, ale kiedyś tak im się wydawało.
Oczy Stephanie nagle nabrały odcienia wysokiego nieba. Oboje powrócili
pamięcią do najsłodszych, najbardziej intymnych chwil. Stephanie otworzyła
usta, żeby mu odpowiedzieć, ale przez dłuższą chwilę nie mówiła nic.
- Mama też uwielbia boston coolera - wykrzyknął zachwycony Jeff.
Stephanie ocknęła się i spojrzała na syna. - Jesteś zmęczony, złotko? To widać.
Uprzątnięcie gry zajęło jej parę sekund. Alex poszedł z Jeffem do łazienki na
wypadek, gdyby chodzenie o kulach dalej było trudne. Rozmawiali, a ona
RS
sprzątała szklanki. Mimo że nie mogła ich podsłuchiwać, rozmowa urwała się,
kiedy położył się do łóżka.
- Dobranoc, stary.
- Dobranoc, tato.
- Jeżeli będziesz czegoś potrzebował... w ostatniej chwili Stephanie odwróciła
siÄ™.
- Wszystko będzie dobrze, mamuś. Idz na dół z tatą. Jeff? pomyślała. Czy to
kolejna z twoich subtelnych
aluzji?
Alex czekał na nią w kuchni. Jedną rękę trzymał w kieszeni, drugą nerwowo
przeczesywał włosy. Wkładając naczynia do zmywarki, czekała na jego słowa.
W końcu odwróciła się.
- To nie może być aż tak trudne do wyrażenia...
- Jest parę rzeczy, o których chciałbym z tobą pomówić.
- Domyśliłam się - odwróciła się plecami. - Chcesz boston coolera?
- Nie. A ty chcesz chwilę posiedzieć na ganku?
- Dobra - chwyciła w locie żakiet i prześliznęła się pod jego ramieniem
przytrzymujÄ…cym drzwi.
Zwiatło księżyca spływało jasnym, srebrnym strumieniem i połyskiwało w
mokrej od rosy trawie. Stephanie usiadła na najwyższym stopniu schodów i
obserwowała biały ogon królika znikający w ogrodzie sąsiadów. Alex przysiadł
obok niej, opierając łokcie na kolanach. Patrzył przed siebie.
- Na pewno zle to odbierzesz - zaczÄ…Å‚.
Nie byłoby to nic nowego, ale z niewiadomych przyczyn Stephanie uspokoiła
się. Może dlatego, że Alex był zdenerwowany. On się przecież nigdy nie
denerwował. Alex patrzył życiu prosto w oczy tak odważnie, prawie
brawurowo, był uczciwy aż do bólu i nigdy nie owijał niczego w bawełnę. Teraz
najwyrazniej też miał taki zamiar.
RS
- Steph, jakieś dwa lata temu doszliśmy do wniosku, że czas porozmawiać z
Jeffem o pewnych sprawach. Zabrałaś się do tego pierwsza, jak rozumiem, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]