- Strona pocz±tkowa
- A Strong Hand Catt Ford
- Translation, History, Culture; A Sourcebook ed. by A. Lefevre
- 0910. Roe Paula Dziewczyna z prowincji
- Zopa Rinpoche, Lama Virtue And Reality (Buddhanet 1998, Buddhism, English)
- Zane Grey The Spirit Of The Border
- Heather Graham Nawiedzony dom
- Ian Rankin [Jack Harvey 01] Witch Hunt (v4.0) (pdf)
- Laurie Marks Elemental Logic 01 Fire Logic
- Atrocitas Aqua Horrors of the Deep (Anthiology)
- Williams Bronwyn śźona dla marynarza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
brzegu, podgiąć swą suknię i głaskać rękami kolana... Tak! To jest prawda! Pozwoliła mu
bezczelnie patrzeć w swe oczy i sama długo w jego oczy patrzała. Tak! To jest prawda! Gdy
ją w drugim pokoju przygarnął rękoma, gotowa była na wszystko. Czy na wszystko? Alboż
wie?...
Pójdz! Wszystko ci powiem! szeptała w mrok, w jakimś kierunku, w kierunku to
drzwi, to okna. Nie masz potrzeby podpatrywać! Już tamte podstępy skończone. Sama ci
powiem wszystko. Bo przecie nie żyje już Teresa Neville... Czy ja zrobiłam co złego?...
Zapuściła i uwikłała palce we włosy. Kajała się;
Czy ja zrobiłam co złego?... Czy ja. zdradziłam?
Czuła, że popełniła to wszystko, co być mogło, w sercu swym, we krwi, w żyłach, w żą-
dzy. Broniła się:
Alboż nie miałam wtedy serca i żył pełnych krwi i żądzy? Odbiegł mię rozum... On mó-
wił, iż to są święte pieniądze ludu polskiego ... Na to wszyscy odpowiadali, że to jest
śmieszny sankiulotyzm i doktrynerstwo. Ciskałam w tamtym szynku święte pieniądze ludu
polskiego . Tak! To jest prawda!
Serce jej rozdarło się na dwie połowy. Głębokie jakoweś zapomnienie niweczyło myśli.
Zostawał w ciele tylko żal... %7łal pięknej młodości, blasku słońca, dolin tatrzańskich i ich
kwiatów fiołkowych...
116
Wtem zadrżała od strasznego zimna, jak tamto małe drzewko w ogrodzie. Zimno! Trwoga!
Szał!
Posłyszała, że Ryszard wszedł na schody. Dzwoni!
To Ryszard! wyszeptała nasłuchując w śmiertelnym wzruszeniu.
Rozwartymi oczyma patrzała w mrok. Widziała poprzez drzwi zamknięte. Skrwawiony
taszczy się po schodach, ciągnie za sobą rzekę krwi. Upadł pod progiem. Tłucze we drzwi
czołem i prosi się upływem krwi, żeby otworzyła i wyszła. Przycisnęła serce rękami i słucha-
ła. Czuła szczęście, szczęście miłości, jak wówczas w Paryżu, gdy go w Luksemburskim
Ogrodzie ujrzała, i jak tej nocy, gdy ją po imieniu z altany wywołał. Zgodziła się w szaleń-
stwie radosnym iść wszędzie, dokąd tylko będzie chciał, jak tam, gdy szli bawić się w wiel-
kim mieście. Wyciągnęła ręce. Nie mogła dostać go, podzwignąć z ziemi. Cóż tu czynić?
Zwlokła z posłania ciężkie nogi i jęła po omacku szukać w szufladce stolika. Znalazła srebrny
woreczek. Otwarła go drżącymi palcami. Zaprzeczenie! Dowód! Dokument! Pokazała mu, że
ma testament i że go nie uroniła. Wszystko wie i wszystko pamięta! Wie, co znaczy każda
litera i każda kreska! Sama jedna to wie. I nie przeminie, nie zginie ani jeden z tych znaków!
Na chwiejnych ze szczęścia nogach poszła do drzwi. Otuliła się futrem od zimna. Szła ku
niemu, ku niemu, ku niemu...
Po jakowychś ruchomych schodach, wciąż w dół pełen lodowatej ciemności...
Szukała go w mroku ciemności...
117
Nazajutrz rano znaleziono ją martwą pod progiem tego pokoju. W zamkniętej dłoni ści-
skała kurczowo arkusz papieru przytulony do serca. Wieczny sen, gdy ją tam pochwycił, nie
zdołał zniweczyć z jej oblicza uśmiechu, który do innego już należał świata. Ludzie, słudzy
śmierci, żywiący się pracą zamykania powiek, którzy przyszli zwłoki te ziemi oddać, musieli
przystanąć w zadumie, nim te zasunęli powieki, by westchnąć na widok czarodziejskich zre-
nic, pełnych radości do innego wysłanej świata.
Wyżnie Hagi, w lipcu 1914 roku.
118
[ Pobierz całość w formacie PDF ]