- Strona pocz±tkowa
- GRD0907.Lovelace_Merline_Swieta_w_Salzburgu
- Characterization of the Pore Size of Molecular Sieves Using Molecular Probes
- James Fenimore Cooper Homeward Bound [txt]
- 134. Gina Wilkins Droga do szcz晜›cia
- Wojownik Trzech śÂšwiatów 04 Straśźnicy KośÂ›ciuszko Robert
- Wieczna_wolnosc
- Al Nahi Donya Bohaterka pustyni
- Swift Graham Kraina wód
- Arthur C. Clarke Miasto I Gwiazdy
- Charles Martin W pogoni za śÂ›wietlikami
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wyszedłem rano przejść się po pokładzie - zaczaj.
Okazało się, że było trochę za wcześnie.
Gdy ona ostrożnie ocierała jego poranioną twarz wilgot-
nym ręczniczkiem, zdał jej dokładne sprawozdanie z poran-
nych wydarzeń. Kiedy wspomniał o narkotykach i nieoczeki-
wanym pojawieniu się Eryka, Cari zbladła.
- Nic mu się nie stało - uspokoił ją Josh. - Poszedł do
siebie, zanim sprawy przybrały... gwałtowny obrót.
Ręka trzymająca ręczniczek zadrżała. Trudno, Josh nie
zamierzał ukrywać przed nią grozy ich sytuacji. Miała prawo
wiedzieć, na jakie niebezpieczeństwo jest wystawiona.
- Czy rzeczywiście macie zamiar trzymać nas w tej kabi
nie do końca rejsu? - zwróciła się gwałtownie do Enrique'a.
- Przez całe cztery dni? Przecież inni pasażerowie z pewno
ścią będą ciekawi, co się z nami dzieje.
Enrique wzruszył ramionami, unikając jej wzroku.
- Niekoniecznie cztery dni. Możecie zdecydować się opu
ścić jacht na wyspie Wielki Kajman.
ZDOBYCZ PIRATA
141
- Opuścić jacht? - powtórzyła za nim Cari.
- Żeby przedłużyć wasz miodowy miesiąc na tej pięknej
wyspie, nie? Rzucimy tam kotwicę dziś po południu. - Ma-
chnął bronią ponaglająco. - Kończ to karmienie. Mam waż-
niejsze sprawy na głowie, muszę iść.
- Bardzo mi przykro, Cari - odezwał się Josh. Poczuł
bolesny skurcz serca na widok wyrazu jej twarzy.
- Przecież to nie twoja wina.
- Nieprawda. Moja. To ja wciągnąłem cię w tę idiotyczną
zabawę w małżeństwo. Gdyby nie ja, nie brałabyś udziału
w tej cholernej podróży poślubnej... i w całej tej śmierdzącej
aferze.
Przerażenie w jej oczach znikło. Ku podziwowi Josha,
zdobyła się na słaby uśmiech.
- Przyznaję, że niekiedy działam zbyt pochopnie. Zdarzy-
ło mi się to raz czy dwa. I robię coś, czego potem żałuję. Ale
na pewno nie żałuję tego miodowego miesiąca z tobą.
Miał się odezwać, ale został uraczony kawałkiem rogalika,
który wepchnęła mu do ust. Przeżuł go starannie, połknął
i rzekł:
- Kocham cię, Cari
Jej twarz pojaśniała tak, że Josh stwierdził, iż do końca
życia tego nie zapomni,
- To dobrze - szepnęła. - Bo ja też cię kocham, Josh.
Uśmiechnął się, a ona wpakowała mu do ust kolejny ka
wałek rogalika.
Enrique znowu zostawił ich związanych starannie i przy-
twierdzonych do łóżka. Ledwo wyszedł, Josh zabrał się do
142
ZDOBYCZ PIRATA
uwalniania się z więzów. Ogarnęła go furia na myśl, że za-
mierzają skrzywdzić jego żonę. Sądził, że potrzymają ich
chociaż dzień lub dwa, dzięki czemu mieliby czas na wymy-
ślenie planu ucieczki. Ale sądząc z tego, co powiedział Enri-
que, ich los miał się rozstrzygnąć już po południu.
Z zaciekłością starał się rozluźnić pęta, nie bacząc na otar-
te, krwawiące nadgarstki. Nagłe zauważył, jak Cari unosi
oswobodzone ręce i uwalnia się od knebla. Przyglądał się
zupełnie ogłupiały, jak przysuwa się do niego. Kiedy usunęła
mu knebel z ust, wykrzyknął:
- Jak ci się to udało?
- Odpowiednio złożyłam i zgięłam nadgarstki, gdy Enri-
que mi je wiązał - wyjaśniała, walcząc zaciekle z krępujący-
mi go sznurami.
- Złożyłaś nadgarstki?
- No, tak. A potem je wyprostowałam i wysunęłam dłonie
z pętli. Och, Josh, tak mocno cię związał. Ty krwawisz!
- Przeżyję. Skąd znasz tę sztuczkę?
- Jaką sztuczkę? Z ustawieniem nadgarstków? Z pamięt-
nika kapitana Gilesa Pettibone' a. Złapali go piraci. Wiązali go
na noc, ale w końcu udało mu się uciec... Nareszcie ten węzeł
się rozluźnił.
Josh nie mógł powstrzymać śmiechu. Można liczyć na to,
że Cari znajdzie sposób na wszystko w historycznych doku-
mentach.
- Daj mi do przeczytania pamiętnik Pettibone'a, gdy już
będziemy w domu. - Ujął jej twarz w dłonie. - Chciałbym się
dowiedzieć, jakie to inne sztuczki poznałaś.
Nie miał pojęcia, czy uda się im wrócić do domu. Ale bez
ZDOBYCZ PIRATA
143
względu na to, jak się ta afera miała zakończyć, musiał teraz
wyznać jej to, do czego doszedł w ciągu ostatnich godzin.
- Potwierdzam wszystko, co powiedziałem niedawno -
rzekł z naciskiem. - Kocham cię. Kocham cię bardziej, niż
wydawało mi się to możliwe.- Ja też cię kocham.
- Nie chcę żadnego rozwodu.
- I ja też nie - oświadczyła.
- Niewiele ci teraz mogę dać. Nie mam pojęcia, czy w naj-
bliższym czasie mogę liczyć na jakiś dochód.
- Nic mnie to nie obchodzi. Zawsze mogę zarobić przy-
najmniej na pizzę i warzywa. Jakoś przeżyjemy do czasu, aż
odzyskasz formę i wrócisz do golfa.
Josha uderzyła myśl, że określenie „niewiele mogę
dać" może być różnie odbierane. Dla niego znaczyło to, że
w tej chwili nie mógłby zapewnić jej życia na tym pozio-
mie, do jakiego przywykł jako zdobywca najwyższych na-
gród. Dla niej znaczyło po prostu zaspokojenie podstawo-
wych potrzeb.
- Możliwe, że nigdy nie odzyskam formy - wyznał szcze-
rze. - Mój Boże! Mój wzrok zawiódł mnie rano, gdy zamie-
rzałem uderzyć Paxtona. A stał zaledwie kilka kroków ode
mnie.
- Josh, posłuchaj! - Ujęła jego ręce. - Rozumiem, że
znajdujesz się w krytycznym momencie swojego życia. Że nie
jest pewne, czy znów będziesz mistrzem golfa. Z całego serca
chciałabym wydobyć cię z kłopotów, ale nie dam rady. Mogę
cię jedynie zapewnić, że cię kocham. Cokolwiek się zdarzy,
stawimy temu czoło we dwoje.
144
ZDOBYCZ PIRATA
- Nie chodzi tylko o moje losy. Sama jesteś w krytycznym
momencie swojego życia.
Josh dostrzegł na jej wrażliwej twarzy kłębowisko Uczuć,
które nią targały. Były tam i gniew, i rezygnacja, i w końcu
determinacja.
- Nie odstąpiłam od zamiaru zrobienia doktoratu -
oświadczyła, nie spuszczając z niego oczu. - Jeżeli zabierze
mi to pięć, siedem, nawet dziesięć lat więcej, zgadzam się.
Pod warunkiem, że spędzę te lata z tobą.
Powiedziała to z takim uporem, z takim przejęciem, że
Josh nie mógł się powstrzymać.
- Tylko pomyśl o tych wszystkich kostiumach, które mo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]