- Strona pocz±tkowa
- Matka i cĂłrka
- Csalogany Hedwig Courths Mahler
- Courths Mahler Jadwiga Szczęście czeka na drugim brzegu
- Courths Mahler_Jadwiga_ _Czarodziejskie_rece
- Courths Mahler Jadwiga Diana
- Courths Mahler Jadwiga Sinobrody
- Jadwiga Courths Mahler Zakładniczka
- Line of Duty 2 His Risk to Take
- Bohdan Arct Kamikaze
- Quinn Cari MiśÂ‚ośÂ›ć‡ jest konieczna 02 Romans nie jest konieczny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
od wczoraj zaszła w jej chlebodawczyni. Nie pojmowała, jak mogła po-
sądzać tę kobietę o niedyskrecję i brak taktu. Pani Steinbrecht gawędziła
z nią swobodnie, poruszając najrozmaitsze tematy, a Bryta nabierała
coraz większej otuchy.
41
TL R
Po śniadaniu młoda dziewczyna przez godzinę czytała na głos. Potem
obie panie udały się na przechadzkę do parku. Tam pani Steinbrecht
znowu skierowała rozmowę na osobę Bryty.
Czy pani jest muzykalna? spytała, gdy Bryta zachwycała się
głośno śpiewem ptasząt.
Tak, proszę pani. Gram dosyć biegle na fortepianie i przez pewien
czas uczyłam się śpiewu.
Zapewne posiada pani alt?
Właściwie mezzosopran, cokolwiek ciemniej zabarwiony, jak się
zwykł wyrażać mój profesor.
Lubię bardzo miękkie, dzwięczne głosy kobiece. Wolę muzykę do-
mową, niż wielkie koncerty, po których łatwo odczuwam zmęczenie. Może
mi pani dziś wieczorem zagra i zaśpiewa?
Bardzo chętnie, proszę pani.
Doszły obie do kasztanowej alei. Pani Steinbrecht spojrzała na zega-
rek.
Trzeba wracać, bo zamówiłam na dwunastą doktora Frensena
rzekła.
Powracały obie w milczeniu. Pani Klaudyna szła, pełna zadumy, i
zdawało się, że zapomniała zupełnie o obecności Bryty. Były to jednak
tylko pozory. W rzeczywistości doznawała błogiego uczucia, gdy kroczyła
przez park, wsparta na ramieniu młodej dziewczyny.
Kiedy znalazła się w przedsionku, rzekła:
Teraz może pani odpocząć. Za godzinę, gdy skończę konferencję z
doktorem Frensen, poproszÄ™ paniÄ… do siebie.
Tymi słowami pożegnała Brytę.
Fryderyk oznajmił, że doktor Frensen czeka już w gabinecie. Gdy pani
Klaudyna tam weszła, stary prawnik podniósł się z miejsca.
Dzień dobry, doktorze. Jest pan wzorem punktualności, a ja się
znowu spózniłam.
O, nie. Przyszedłem kilka minut temu. Jakże się pani czuje?
spytał, patrząc badawczo w jej pobladłą twarz.
Wskazała mu krzesło i sama zajęła miejsce naprzeciw niego.
42
TL R
Czuję się nieszczególnie, drogi doktorze. Miałam niedobrą noc. Nie
mówmy jednak o tym. Chciałabym zadać panu pewne pytanie...
Doktor Frensen pochylił głowę. Pani Klaudyna obrzuciła go przeni-
kliwym spojrzeniem, po czym spytała szybko:
Dlaczego nie wymienił mi pan nazwiska panny Lossen?
Doktor Frensen był przygotowany na to pytanie, toteż odparł spokoj-
nie:
Aatwo jest odpowiedzieć na to. Przede wszystkiem nie chciała pani
wiedzieć żadnych szczegółów, dotyczących tej młodej osoby, a po wtóre...
Ale należało mi zwrócić uwagę na jej nazwisko przerwała mu
porywczo.
Stary prawnik nie baczÄ…c na to, ciÄ…gnÄ…Å‚ z niezmÄ…conym spokojem.
A po wtóre usłyszałem to nazwisko dopiero wtedy, gdy przyjechała
na miejsce. Całą korespondencję załatwiał mój pomocnik. Wszystkie
oferty były numerowane, a ja wiedziałem tylko, że pani wybrała numer
drugi. Gdy panna Lossen stawiła się u mnie, usłyszałem jak się nazywa.
Nie przykładałem do tego jednak wielkiej wagi. Nazwisko to jest dość
pospolite, a ponieważ pani od dawna go już nie używa, więc przypusz-
czałem, że ta drobna okoliczność nie może mieć żadnego znaczenia.
Sądzi pan? spytała pani Klaudyna, wymawiając te słowa ze
szczególnym naciskiem.
Doktor Frensen spojrzał na nią z powagą.
Nie zamierza pani chyba zwolnić tej młodej osoby, tylko dlatego, że
nosi to nazwisko? Byłoby mi bardzo przykro, gdyż mam wrażenie, że tym
razem uczyniłem doskonały wybór. Małżonka moja jest zachwycona tą
panienkÄ…...
Mnie również ona bardzo się podoba oświadczyła pani Klaudyna
krótko.
O, to mnie bardzo cieszy. A nazwisko nie ma chyba nic do rzeczy.
Pani Klaudyna mocno zacisnęła dłonie.
Czy pan wie, kim jest Bryta Lossen? spytała głosem drżącym ze
wzruszenia.
Spojrzał na nią zaskoczony.
Kim jest? powtórzył, ogarnięty jakimś niejasnym przeczuciem.
43
TL R
Pani Steinbrecht powstała z miejsca i zbliżyła się do niego.
To jego córka... córka Henryka Lossena z drugiego małżeństwa
szepnęła niemal niedosłyszalnie.
Teraz i Frensen zerwał się z krzesła.
Niepodobna! zawołał przerażony.
Przez chwilÄ™ stali naprzeciw siebie, patrzÄ…c sobie milczÄ…co w oczy.
Potem pani Klaudyna, wyczerpana, osunęła się na fotel.
Podniósł rękę, jakby składając przysięgę.
Ależ droga pani, gdybym wiedział, nie byłbym za nic w świecie
sprowadzał do pani domu tej młodej panienki.
Skinęła głową.
Byłam o tym przekonana. Przypadek płata nam nieraz dziwne figle.
A może to wcale nie był przypadek?
Co pani chce przez to powiedzieć?
Gdym wczoraj po raz pierwszy usłyszała nazwisko panny Lossen,
przyszło mi na myśl, że może umyślnie zjawiła się u mnie?
Wykluczone! odparł stanowczo Frensen ani w ogłoszeniu, ani w
listach nie zostało wymienione pani nazwisko. Zawiadomiono jedynie, że
jest wolna posada u samotnej osoby i że bliższe szczegóły kandydatka
pozna na miejscu. Nazwisko pani usłyszała po raz pierwszy w moim
mieszkaniu. Nie znała go zupełnie, a nawet po drodze zapytała mnie, czy
brzmi ono Steinbrecht czy Stembriick , gdyż nie zwróciła na to uwagi.
Pani Klaudyna skinęła głową.
Podejrzenie moje rychło pierzchło. Chciałam się jednak upewnić i
dlatego wezwałam pana. Bo, krótko mówiąc, mam zamiar mimo wszystko
zatrzymać u siebie tę młodą osobę.
Frensen spojrzał na nią zdumiony.
To znowu dowód pani wielkiej szlachetności powiedział z podzi-
wem.
Usta jej lekko drgnęły.
Być może, iż pobudki, które mnie skłaniają do zatrzymania córki
Henryka Lossena w moim domu i zapewnienia jej bytu...sÄ… raczej natury
bardzo niskiej...
44
TL R
Aha! Znamy się na tym! Te same niskie pobudki skłoniły panią
zapewne w swoim czasie do kupna obrazów Henryka Lossena, za które
płaciła pani wyższe ceny od wymienionych przez malarza.
Kupowałam obrazy, bo mi się podobały. A płaciłam wyższe ceny,
bo... Boże drogi, twórca sam nie doceniał wartości swoich dzieł. Nie
chciałam go krzywdzić, korzystając z jego nieświadomości. Nie mówmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]