- Strona pocz±tkowa
- C.S. Lewis Opowiesci z Narnii 6 Siostrzeniec Czarodzieja
- Csalogany Hedwig Courths Mahler
- Courths Mahler Jadwiga Szczęście czeka na drugim brzegu
- Courths Mahler Jadwiga Przybrana cĂłrka
- Courths Mahler Jadwiga Diana
- Courths Mahler Jadwiga Sinobrody
- Jadwiga Courths Mahler Zakładniczka
- 169. Mather Anne Sekretne miejsce
- Loius L'Amour The_Walking_Drum_v1.0_(BD)
- Clive Barker Ksiega Krwi 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nadto, i że z moich okien mogę Heidehof oglądać.
Czarodziejka zarumieniła się a w sercu jej rozbrzmiewała radość, sądziła bo-
wiem, że go zrozumiała. Ale zapanowała nad sobą i powiedziała pół żartem pół
serio: Myślę, że będzie dobrze, jeśli wyjdziemy. Judyta i pan Wernher dosta-
tecznie już pomilczeli we wszystkich językach świata.
R
L
T
Mówi pani tak znacząco, łaskawa panienko. Czy dobrze panią zro-
zumiałem?
Spojrzała na niego z poważnym wyrazem twarzy. Tak, panie Walberg.
Tych dwoje na werandzie pobłądziło i, jak mi się wydaje, nie potrafią odnalezć
właściwej drogi.
Spojrzał w ich stronę.
Pani także przypuszcza, że między Judytą i doktorem Wernherem rozgry-
wa się coś szczególnego? spytał kierując na nią znowu swój wzrok.
Felicja napełniła pozostałe filiżanki.
Panu mogę powiedzieć, panie Walberg, nie tylko przypuszczam, lecz
wiem to na pewno!
Zaskoczyła go.
Czy nie zechciałaby mnie pani wtajemniczyć?
Zaprzeczyła ruchem głowy. Mogę panu tylko tyle powiedzieć, że dwoje
ludzi mogłoby być bardzo szczęśliwych, gdyby nie zbudowało między sobą za-
pory ze zranionej dumy. I mam nadzieję, że pomoże mi pan zburzyć tę zaporę.
PrzytaknÄ…Å‚ z ochotÄ….
Nie zaniecham żadnej sposobności, aby wspierać panią w tym względzie.
Chodzmy więc, panie Walberg. To milczenie na werandzie jest przygnę-
biające. Położyła filiżanki z kawą na tacy i wyszła na werandę, Rolf postąpił
za niÄ….
Judyta milczała, wsparta o balustradę. Gdy Ryszard podszedł do niej i cicho
wyszeptał jej imię, drgnęła, ale szybko się opanowując odwróciła ku niemu po-
bladłą twarz. Spoglądała na niego dumnie i chłodno.
Panie doktorze, ja jestem panna Walberg.
Nie powiedziała nic więcej. Ale tych kilka słów było jak uderzenie, wiec za-
milkł. Ukłonił się i odszedł.
R
L
T
Zwieża mokka, drodzy państwo, wspaniały zapach, świeża mokka! Proszę
się częstować! Głos Rolfa Walberga wtargnął na pozór naturalnie w napiętą
atmosferę. Wspomagany przez Felicję, zdołał wprowadzić na powrót dobry na-
strój.
Czy wiesz, Ryszardzie, że już od dawna jesteś mi dłużny wizytę! Czy mo-
głaby ona nastąpić w najbliższą niedzielę? zapytał nagle.
Jeśli nie będzie to zbyt wielkim ciężarem dla twej siostry, przyjdę chętnie.
Odparł spoglądając w stronę Judyty.
Goście mojego brata nigdy nie są dla mnie ciężarem, panie doktorze
powiedziała dość chłodno.
Rolf i Czarodziejka wymienili ukradkiem spojrzenia. Odczuli oboje, że tylko
jakiś szczególny powód skłonił Judytę do tego, aby w taki prawie nieuprzejmy
sposób podtrzymać zaproszenie swego brata.
A więc do najbliższej niedzieli! Oczekujemy cię, Ryszardzie! Panno
Rogga, pani, naturalnie, także przyjdzie, abyśmy mogli tak jak dzisiaj odbyć
sympatyczną, małą biesiadę.
Czarodziejka uśmiechnęła się do Rolfa. Przyjdę bardzo chętnie, niedziela
będzie w przyszłości moim jedynym wolnym dniem.
Ryszard zwrócił się do gospodyni: Czy rzeczywiście ma pani mocne po-
stanowienie założyć tutaj w przyszłości przetwórnię mleka, panno Felicjo?
Tak, panie doktorze, gdyż nie wiem, jak inaczej mogłabym wyżyć z tego
majÄ…teczku.
Nie zdołasz, Ryszardzie, przekonać panny Rogga do innego życia. Ona ob-
staje uporczywie przy swoim powiedział Rolf.
Ryszard milczał przez chwilę, potem odezwał się stanowczym głosem: A
ja nie będę ustawał w poszukiwaniu testamentu, panno Felicjo. I jeśli moi rodzi-
ce, czego się obawiam, nie powstrzymają się przed objęciem spadku i przeniosą
się do domu wuja Karola, to ja przestąpię wówczas próg tego domu jedynie w
nadziei, że znajdę tam testament.
R
L
T
Felicja potrząsnęła głową.
Niech pan sobie zaoszczędzi daremnego trudu, panie doktorze! Testament
dawno został zniszczony. Jestem tego całkowicie pewna! I zręcznie poprowa-
dziła rozmowę na inny temat, a po półgodzinie ożywionej pogawędki jej goście
pożegnali ją i odjechali.
X
Bogaty fabrykant Durrkopp nie dopuszczał myśli, że mógłby od pięknej Judy-
ty Walberg otrzymać kosza, gdy swoim wytwornym autem pojechał nazajutrz do
Neulinden.
Ale tak się stało. Judyta bez zmrużenia powiek odrzuciła jego rękę a wraz z
tym bogactwo, które chciał złożyć u jej stóp. Jej brat również wzruszył tylko ra-
mionami i pomyślał, że siostra jest panią swego losu i on mógłby jedynie nie-
szczęsnemu Durrkoppowi powiedzieć, aby z godnością przyjął tę nieodwołalną
decyzjÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]