- Strona pocz±tkowa
- Antologia Bion. Wybór radzieckich opowiadań fantastyczno naukowych
- Asimov Isaac Opowiadania
- opowiadania, publicystyka zerowski
- Chróœcielewski Tadeusz Szkoła dwóch dziewczšt
- Tadeusz Boy Żeleński Słówka
- Diana Palmer Long tall Texans 06 MeksykaśÂ„ski śÂ›lub
- Anderson Kevin J. & Moesta Rebecca Najciemniejszy rycerz
- Zachowania agresywne dzieci i młodzieży
- John Norman Gor 08 Hunters of Gor
- Gordon Richard KapitaśÂ„ski stóśÂ‚
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czarnego kierownika od kursów, małego zasuszonego Adolfa, który przyjechał niedawno z
Dachau i jest nasiąkły aż po uszy kameradschaftem.36 Będzie podnosił zdrowotność obozu
przez kształcenie flegerów i obniżał śmiertelność przez nauczanie, co to jest system nerwowy.
Adolf jest niezwykle sympatyczny i nie z tego świata, ale jako Niemiec, nie zna proporcji
między rzeczami i zjawiskami i czepia się znaczenia słów, jakby one stanowiły rzeczywistość.
Mówi Kameraden 37 i myśli, że my istotnie jesteśmy Kamer aden, mówi zmniejszyć
cierpienie i myśli, że to jest możliwe. Na bramie obozu spleciono z żelaza litery: Praca
czyni wolnym . Oni chyba w to wierzą, ci esmani i ci więzniowie, którzy są Niemcami. Ci, co
się wychowali na Lutrze, Fichtem, Heglu, Nietzschem. Więc kursów na razie nie ma i włóczę
się po obozie, czyniąc wycieczki krajo- i psychoznawcze. Właściwe włóczymy się w paru:
Staszek, Witek i ja. Staszek kręci się zazwyczaj koło kuchni i magazynu, wyszukując tych,
którym kiedyś coś dał i którzy teraz jemu dać powinni. Jakoż wieczorem zaczyna się
procesja. Schodzą się jakieś typy, którym zle z oczu patrzy, uśmiechają się życzliwie
wygolonymi szczękami i wyciągają spod wciętych marynarek: ten kostkę margaryny, ów
biały chleb szpitalny, inny kiełbasę, tamten papierosy. Rzucają to wszystko na dolne łóżko i
znikają jak w filmie. Dzielimy łupy, uzupełniamy z paczek i gotujemy w piecu, który ma
kafle barwne i majolikowe.
Witek łazi za fortepianem. Stoi czarne pudło w sali muzycznej w bloku, tam gdzie i
puff, ale w arbeitszeicie38 grać nie wolno, a po apelu grają sobie muzycy, którzy poza tym dają
co niedziela koncerty symfoniczne. Koniecznie pójdę posłuchać.
Naprzeciw sali muzycznej znalezliśmy drzwi z napisem biblioteka , ale
wtajemniczeni twierdzą, że to tylko dla reichsdeutschów39 parę kryminalnych powieści. Nie
sprawdzałem, bo drzwi są zamknięte na amen.
Obok biblioteki w owym bloku kultury jest oddział polityczny, a koło niego - sala
muzeum. Są tam fotografie skonfiskowane z listów i ponoć nic więcej. A szkoda, mogliby
36 Kameradschaft (niem.) - koleżeństwo
37 Kameraden (niem.) - koledzy
38 W arbeitszeicie (z niem. Arbeitzeit) - w czasie pracy
39 Reichsdeutsch (niem.) - obywatel Rzeszy, rdzenny Niemiec
4
pomieścić tam ową nie dopieczoną wątrobę ludzką, za której nadjedzenie mój przyjaciel,
Grek, dostał dwadzieścia pięć na de.
Ale najważniejsza rzecz mieści się na piętrze. Jest to puff. Puffsą to okna, nawet w
zimie na wpół uchylone. W oknach - po apelu wychylają się główki kobiece o różnych
odcieniach, a spod niebieskich, różowych i seledynowych ( bardzo lubię ten kolor)
szlafroczków wynurzają się śnieżne jak piana morska ramiona. Główek jest, zdaje się,
piętnaście, a ramion - trzydzieści, jeśli nie liczymy starej Madame o potężnym, epickim,
legendarnym biuście, która czuwa nad główkami, szyjkami, ramionami etc... Madame oknem
się nie wychyla, ale za to urzęduje na piętrze jako cerber u wejścia do puffu.
Naokoło puffu stoi tłum prominencji lagrowej. Jeśli Julii jest dziesięć, to Romeów (i to
nie byle jakich) z tysiąc. Stąd przy każdej Julii tłok i konkurencja. Romeowie stoją w oknach
przeciwległych bloków, krzyczą, sygnalizują rękoma, wabią. Jest lageraltester40 i lagerkapo41,
są lekarze ze szpitala i kapowie z komand. Niejedna z Julii ma stałego adoratora i obok
zapewnień o wiecznej miłości, o szczęśliwym wspólnym życiu po obozie, obok wyrzutów i
przekomarzań się słychać bardziej konkretne dane dotyczące mydła, perfum, jedwabnych
majtek i papierosów.
Jest wśród ludzi duże koleżeństwo: nie konkurują nielojalnie. Kobiety z okien są
bardzo czułe i ponętne, ale jak złote ryby w akwarium niedosiężne.
Tak wygląda puff z zewnątrz. Do środka można się dostać jedynie przez szrajbsztubę
za karteczką, która stanowi nagrodę za dobrą i pilną pracę. Wprawdzie my, jako goście z
Birkenau, i tu mamy pierwszeństwo, ale odmówiliśmy, mamy czerwone winkle, a niech
kryminaliści korzystają z tego, co dla nich. Dlatego żałuj, ale ten opis będzie tylko pośredni,
choć oparty na tak dobrych świadkach i tak starych numerach, jak fleger (co prawda już
honorowy) M... z naszego bloku, który ma numer prawie trzy razy mniejszy niż dwie ostatnie
cyfry mojego. Rozumiesz - członek założyciel! Dlatego kołysze się jak kaczka i ma szerokie
spodnie z klinami, spięte z przodu agrafkami. Wieczorem wraca podniecony i wesoły. Oto
idzie do szrajbsztuby i gdy czytajÄ… numery tych dopuszczonych , czyha na nieobecnego;
krzyczy wtedy hier42, Å‚apie przepustkÄ™ i gna do Madame. Wsuwa jej w Å‚apÄ™ parÄ™ paczek
papierosów, ona czyni koło niego szereg zabiegów natury higienicznej i wyszprycowany
fleger gna wielkimi susami na górę. Po korytarzyku przechadzają się owe Julie z okna, w
szlafroczkach niedbale owiniętych dookoła ciała. Czasem któraś przejdzie obok flegera i
40 Lageraltester (niem.) - starszy obozu, funkcja w samorządzie więzniów
41 Lagerkapo (niem.) - więzień koordynator składu i porządku komand roboczych w obrębie ścisłego
obozu
42 Hier (niem.) - tutaj
5
zapyta od niechcenia:
- Który pan ma numer?
- Osiem - odpowie fleger, dla pewności patrząc na karteczkę.
- A to nie do mnie, to do tej Inny, blondyneczki - mruknie rozczarowana i
powłóczystym krokiem odejdzie ku oknu.
Wtedy fleger wchodzi pod ósemkę. Na drzwiach czyta jeszcze, że takich a takich
zdrożności uskuteczniać nie wolno, bo bunkier, że dozwolone tylko to a to (szczegółowy
wykaz) i tylko na tyle a tyle minut, wzdycha w kierunku judasza, przez który czasem
zaglÄ…dajÄ… koleżanki, czasem Madame, czasem komandoführer od puffu, a czasem nawet sam
komendant obozu, kładzie na stole paczkę papierosów i... aha, jeszcze dostrzega, że na
szafeczce leżą dwie paczki angielskich. Wtedy dopiero jest to i..., po którym fleger wychodzi,
przez roztargnienie wsadzając do kieszeni owe dwie paczki angielskich papierosów. Podlega
znów dezynfekcji i wesół i szczęśliwy opowiada nam o tym wszystkim.
Ale dezynfekcja czasami zawodzi, w związku z czym wybuchła onegdaj w puffie
zaraza. Puff zamknięto, po numerach sprawdzano, kto był, wezwano ich urzędowo i
zaaplikowano kurację. Ponieważ handel przepustkami jest szeroko uprawiany, wykurowano
nie tych, co trzeba. Ha, takie jest życie. Kobiety z puffu czyniły również wycieczki na lager.
W nocy wychodziły po drabinie w męskich ubraniach na pijatyki i orgie. Ale nie podobało się
to postowi z pobliskiej budki i wszystko się urwało.
Są i gdzie indziej kobiety: blok dziesiąty, doświadczalny. Tam się je sztucznie
zapładnia (jak powiadają), szczepi się tyfus, malarię, robi się zabiegi chirurgiczne. Przelotnie
widziałem tego, który tę robotę prowadzi: w zielonym myśliwskim ubraniu, w tyrolskim
kapelusiku z natkanymi odznakami sportowymi, o twarzy dobrotliwego satyra. Podobno
profesor uniwersytetu.
Kobiety te bronione są kratami i deskami, ale często gęsto włamują się i tam i
zapładniają je zgoła niesztucznie. Musi się wściekać stary profesor.
Zrozum: to nie są ludzie zboczeni, którzy to czynią. Cały obóz, jak się naje i wyśpi,
mówi o kobietach, cały obóz marzy o kobietach, cały obóz dobiera się do nich. Lageraltester
wyleciał w karny transport za to, że właził nagminnie przez okno do puffu. Dziewiętnastoletni
esman złapał w ambulansie kapelmistrza, grubego, poważnego jegomościa, oraz kilku lekarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]