- Strona pocz±tkowa
- Anderson Poul StraĹź Czasu Tom 1 StraĹźnicy Czasu
- 295. Anderson Caroline Nie tylko w œwięta
- Anders Karen Naga prawda
- Anderson, Poul Three Worlds to Conquer
- Anderson & Dickson Hokas Pokas
- 076.Młodzi Rycerze Jedi 2 Akademia Ciemnej Strony
- 1059. Winters Rebecca Uparta księżniczka
- Loius L'Amour Silver_Canyon_v1.0_(BD)
- Wojownik Trzech śÂšwiatów 04 Straśźnicy KośÂ›ciuszko Robert
- Czas milosci i czekolady Gabrielle Zevin
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przestarzałą konstrukcję kadłuba.
Maszyny typu Y miały niewielką sterownię w kształcie zaokrąglonego ostrosłupa, po
którego bokach umieszczano dwa długie cylindryczne pojemniki z silnikami. Całość
nadawała myśliwcowi charakterystyczny kształt litery, od której brał swoją nazwę. Statek,
który oderwał się od platformy, został jednak odnowiony i zmodernizowany, a jego hałaśliwe
silniki dysponowały teraz o wiele większą mocą. Kiedy włączyły się dopalacze, umieszczone
za pojemnikami z silnikami, myśliwiec typu Y wzniósł się w niebo.
Po chwili z platformy wystartował drugi identyczny statek. Przez jakiś czas, kiedy
pilot orientował go w położeniu, wisiał nieruchomo, po czym poszybował w ślad za
poprzednim. Niedługo potem w powietrze wzniosła się trzecia i czwarta maszyna.
Jaina spoglądała na nie, nie ukrywając podziwu.
- Zapewne cała eskadra - domyśliła się, po czym nagle przypomniała sobie coś, co
kiedyś usłyszała. - Jeżeli mamy walczyć przeciwko Drugiemu Imperium, Nowa Republika
będzie potrzebowała wszystkich maszyn, jakie może zmobilizować do walki. Ponieważ nie
ma czasu na konstruowanie nowych myśliwców, najlepszym wyjściem jest modernizowanie
starych, które po upadku Imperium zostały zabezpieczone w różnych hangarach.
- Jak sądzisz, na czym polega ta modernizacja? - zainteresował się Jacen.
- No cóż, myśliwce typu Y nie były wcale złymi maszynami - odparła dziewczyna,
wzruszając ramionami. - W czasach Rebelii spisywały się doskonale, ale teraz, kiedy
dysponujemy nowymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi i technologiami, możemy udoskonalić
silniki w taki sposób, by zwiększyć możliwości nadprzestrzennych powielaczy. Ponieważ
przebywamy na Kashyyyku, idę o zakład, że maszyny mają instalowane także nowe
komputery nawigacyjne, systemy taktyczne, moduły umożliwiające naprowadzanie na cel, a
także komputerowe centralne jednostki sterujące.
Lowie i Sirra zaczęli energicznie kiwać głowami, by potwierdzić, że Jaina się nie
myli. Tymczasem dziewczyna spoglądała w górę i obserwowała, jak kolejne maszyny typu Y,
jedna po drugiej, wzbijają się w niebo i dołączają do poprzednich.
Sirra powiedziała coś jeszcze, co natychmiast przetłumaczył Em Teedee:
- Pani Sirra sugeruje, żebyśmy pozostali tu i patrzyli, ponieważ piloci
zmodernizowanych myśliwców bardzo często sprawdzają nowe systemy swoich maszyn.
Zapewnia nas, że widok dosłownie zapiera dech w piersi.
Lowie zaryczał, zgadzając się ze zdaniem młodszej siostry. Jaina nie potrzebowała
dalszej zachęty, aby śledzić powietrzne akrobacje.
Kiedy w powietrze wzbiło się dwanaście maszyn, utworzyły koło i zaczęły krążyć nad
kompleksem zabudowań fabryki. Leciały jeden za drugim, tworząc krąg potężnych
gwiezdnych statków. Ryk silników przypominał grzmot wyładowań przenikających przez
górne warstwy atmosfery. Po chwili piloci, naśladując manewr wykonany przez dowódcę,
obniżyli lot maszyn. Przelecieli nad głowami pięciorga przyjaciół z hukiem przypominającym
trzaśniecie z bicza.
Pózniej wszystkie Y-skrzydłowce utworzyły figurę w kształcie ósemki. Leciały tak
blisko siebie, że ich kadłuby niemal się stykały. Jednak dzięki nowym systemom
nawigacyjnym i silnikom idealnie sprawowały się w szyku. Jaina poczuła, że ogarniają
uniesienie. Zdumiona patrzyła, prawie zapominając o oddychaniu.
Pomyślała, że gdyby Qorl i inni dostojnicy Drugiego Imperium mogli oglądać ten
wspaniały pokaz, zapewne zastanowiliby się dwa razy, nim zdecydowaliby się na
zaatakowanie Nowej Republiki.
W jednej z konstrukcji łączących centralne poziomy kompleksu przemysłowego z
platformą, na której właśnie stali, rozsunęły się nagle jakieś drzwi. Ukazał się w nich
wyjątkowo wysoki wrzecionowaty android. Sztywno stawiał nogi, wyglądające jak cienkie
rurki wsporników, i wyciągał długie ręce barwy wypolerowanej miedzi. Automat
wyposażono w kanciastą głowę o zaokrąglonych krawędziach, przy czym czujniki optyczne
rozmieszczono na wszystkich czterech płaszczyznach bocznych. Android ostrożnie stawiał
okrągłe stopy i kroczył dumnie wyprostowany, z wdziękiem pająka starając się utrzymywać
równowagę.
- Pozdrawiam was, czcigodni goście - odezwało się urządzenie, niepewnie zginając
nogi w przegubach. - Jestem androidem-przewodnikiem i z radością oprowadzę was po
fabryce. Zostałem poinstruowany, by pokazać wam wszystkie pomieszczenia-prawdę
mówiąc, jest to rozszerzony program zwiedzania, który prezentujemy tylko bardzo dostojnym
gościom. Będę rozmawiał z wami w basicu, chyba że wolicie, abym porozumiewał się w
mowie Wookiech, Sullustan, Bothan czy jakimś innym języku.
Jaina pokręciła głową.
- Nie, basie w zupełności nam odpowiada, dziękujemy - oznajmiła.
Android-przewodnik wykonał piruet, obracając się na jednej podobnej do pręta nodze.
Jaina domyślała się, że konstruktorzy urządzenia postarali się, by wysokość automatu
pozwalała mu bez trudu porozumiewać się z gośćmi zaliczającymi się do rasy Wookiech.
Tymczasem android ruszył przodem, stąpając sztywno jak modliszka.
- Widzieliście już nasz poranny pokaz powietrznych akrobacji - powiedział. -
Przejdzmy zatem do tego, co najciekawsze.
Ponieważ Jaina uwielbiała przyglądać się i poznawać, jak działają rozmaite
mechanizmy, interesowała się każdym stanowiskiem montażowym. W powietrzu czuć było
woń różnych smarów, środków do zamrażania i substancji przyspieszających proces
lutowania. W halach montażowych brzęczenie i mruczenie automatów nakładało się na
wszechobecny jednostajny szum, napływający od strony tysięcy skomplikowanych
laboratoriów produkcyjnych.
Jaina spojrzała w górę na sklepienie wysoko nad ich głowami. Dostrzegła osadzone w
nim panele jarzeniowe, zalewajÄ…ce korytarze nieustannym mlecznym blaskiem. W
regularnych odstępach, gdzie korytarze krzyżowały się ze sobą, mijała umieszczone w
podłodze zapadnie, przez które można się było przedostać na niższe piętra fabryki, a w
przypadku zagrożenia nawet na najniższe poziomy dziewiczego lasu.
Android-przewodnik zaprowadził gości do pomieszczenia zajmowanego przez
ciągnące się od podłogi do sufitu przezroczyste cylindry. Ogromne walce przypominały
kolumny wypełnione bąbelkującą cieczą, która omywała matryce z iskrzącymi się
przedmiotami, podobnymi do diamentów.
- A tu widzicie zbiorniki, w których hodujemy kryształy - odezwał się android,
zwiększywszy natężenie głosu, aby goście mogli go usłyszeć mimo bulgotania cieczy i szumu
wentylatorów zapewniających właściwy obieg powietrza. - Te starannie ukształtowane
pojemniki poddajemy działaniu impulsów elektrycznych o ściśle określonej amplitudzie i
częstotliwości. Impulsy te, przenikając przez roztwór ożywczej cieczy, powodują właściwe
rozmieszczenie molekuł w kryształach. Proces ten powoduje utworzenie precyzyjnej sieci
krystalicznej o określonych kątach ścianek i ścieżkach obwodów elektronicznych. Wszystkie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]