- Strona pocz±tkowa
- Grisham John Testament
- Hawksley Elizabeth Testament
- Al Nahi Donya Bohaterka pustyni
- Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu EWANGELIA WEDĹUG ĹWIÄÂTEGO JANA
- The Boston Cooking School Cook Book 1857 1915
- Hen Józef Pingpongista
- Caitlin Ricci [Nichols Sisters 02] Give Me Fever [eXtasy] (pdf)
- Deaver Jeffery Spirale strachu
- Morton Józef Wielkie kochanie
- Steffen Sandra Na wszystko przyjdzie czas
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wojna się skończyła to wśród rozmaitych projektów był także i ten, Stalin tego chciał, aby stolicę
Polski przenieść do Aodzi. Twierdzono, że w Warszawie już nie ma czego szukać. Dobrze się stało,
że Warszawa została więc odbudowana, bo Polska ze stolicą w Aodzi to nie jest to samo, co Polska
ze stolicą w Warszawie. Więc to również wspomnienie, które Stefana Wyszyńskiego dotyczy.
Po wojnie jego życie nabrało przyśpieszenia. Na początku 1946 r., a więc zaledwie pół roku
po wojnie, otrzymał propozycję zostanie biskupem, biskupem lubelskim. Ta propozycja przyszła
do niego bardzo nieoczekiwanie, nie spodziewał się jej dlatego, że nie widział siebie na drodze bi-
skupiej. Dodatkowo wyzwaniem dla niego był fakt, że miał być biskupem lubelskim, a on bardzo
przywiązał się do Warszawy. Jednak, jak mówiło się wtedy: Ojcu Zwiętemu się nie odmawia i
Stefan Wyszyński przyjął tę nominację. 12 maja państwo zwrócą uwagę, trzy dni temu była
rocznica przyjął konsekrację biskupią. Może trochę szkoda, że nawet w Warszawie, w archidie-
cezji Prymasa Wyszyńskiego, mało się o tym mówi i mało kto o tym wie. Bo takie rocznice są
jednak ważne, bo one są zwornikami pamięci. Przyjął więc konsekrację biskupią i za motto swojego
posługiwania obrał słowa Soli Deo. Te słowa Soli Deo mogą być tłumaczone na język polski na
pięć sposobów. Najważniejsze to: Tylko Bogu, Jedynie Bogu, Wyłącznie Bogu, Bogu samemu, Bogu
tylko. Otóż mocne podkreślenie Boga i wyłączności Pana Boga w naszym życiu. Bezwzględne zawie-
rzenie Panu Bogu. Czas był trudny, państwo wiedzą o tym doskonale, bo był to okres powojenny.
Atmosfera robiła się coraz gęstsza, coraz grozniejsza. A w Lublinie nieco wcześniej, w 44 r, przed-
tem w Chełmnie Lubelskim, usadowiły się na jakiś czas także władze komunistyczne, tak że Lublin
był dość silnie obsadzony. Lublin miał poza tym wielką historię prześladowań niemieckich. Zamek
w Lublinie przerobiono przecież na hitlerowską katownię. Potem w tej katowni cierpieli Polacy z
rąk Sowietów. Biskup Stefan Wyszyński doskonale o tym wszystkim wiedział. Udał się do Lublina,
związał się z ludzmi, którzy tam byli, i rozpoczął posługę biskupa diecezji lubelskiej. Kiedy zmarł
kardynał August Hlond przedstawiono biskupowi lubelskiemu propozycję przyjścia do Warszawy,
2005/2006 64
do Gniezna. Wtedy te dwie diecezje były połączone tzw. unią personalną, tzn. diecezje były dwie,
ale miały jednego biskupa. Biskup Stefan Wyszyński nie wahał się tego wyboru przyjąć, aczkolwiek
dla bardzo wielu ludzi ten wybór był ogromnym zdumieniem. Uważali przede wszystkim, że biskup
lubelski Stefan Wyszyński jest za młody miał wtedy 47 lat. Nie jest to pierwsza młodość, ale po
wojnie wydawało się, że jest za młody, że nie ma doświadczenia, że Warszawa i Gniezno wymagają
ogromnego doświadczenia. Poza tym to, co było przed wojną, okazało mu się dość paradoksalnie
przydatne. Mianowicie komuniści uznali, że skoro przed wojną był społecznikiem, a więc jest bliski
idei społecznych jeżeli takie były w komunizmie, i sądzili, że uda im się mieć go po swojej stronie.
Więc mieli nadzieję na to, że łatwiej będzie rozmawiać z biskupem Wyszyńskim niż z jakimkol-
wiek innym dlatego, że przed wojną był już, w ich ocenie, światły . Otóż kiedy biskup Wyszyński
wiedział już, że przyjedzie do Warszawy, wystosował do mieszkańców Warszawy 6 I 1949 r. list.
Ja przeczytam państwu fragment tego listu. Ten list jest napisany w uroczystość Trzech Króli w
Lublinie. Biskup wie, że przyjdzie do Warszawy. I napisał tak:
Wsłuchani dziś we wstrząsające głosy pulsujących krwią wylaną sił ducha ojczystego, na
uświęconym fundamencie pragniemy budować miasto światłości, miasto mocy, miasto
pokoju które, jak było przedziwne w bohaterstwie, tak też będzie porywające i w odro-
dzeńczej pracy. Krew wylana zobowiązuje wszystkich mieszkańców stolicy do wierności
uświęconym prawom ojczyzny, do obrony godności narodowej, oblicza chrześcijańskie-
go, ducha sprawiedliwości, pokoju i wolności. W tym duchu będziemy ostrzyć myśli,
wytężać mowę i wolę, hartować ramiona, by rozum, wola, serce i dłonie uświęcone Bożą
miłością krzepły nam, trwały z rąk domu ojczystego.
Kto z państwa pamięta retorykę czasów powojennych, to rozpoznaje tutaj dwa elementy. Z
jednej strony jest to polszczyzna przedwojenna. Z drugiej strony biskup Stefan Wyszyński używa
słów, których używała komunistyczna propaganda. Daje w ten sposób poznać, że chce ochrzcić
tę rzeczywistość. %7łe odbudowa Warszawy to nie jest tylko kwestia jakiegoś świeckiego zrywu, ale
jest to obowiązek patriotyczny i obowiązek chrześcijański. Kiedy więc przybył do Warszawy jako
biskup, to poświęcił całe swoje siły na włączenie się w odbudowę stolicy. To, że ta odbudowa została
podjęta, że postępowała tak bardzo szybko, że zabrano się za odbudowę Starego Miasta, innych
miejsc, które miały charakter symboliczny a Warszawa była w 90% zburzona w dużej mierze
zawdzięczamy nowemu arcybiskupowi warszawskiemu.
Dwie jeszcze rzeczy zasługują na uwagę. 2 II 1949 r. odbył się jego ingres do Gniezna. Tam
został przywitany bardzo uroczyście. I tam po raz pierwszy, zwracając się do wiernych, którzy byli
zgromadzeni na Wzgórzu Lecha, na tym samym, nas którym w 79 r. był Jan Paweł II, zwracając
się do uczestników arcybiskup Stefan Wyszyński powiedział:
Umiłowane dzieci Boże, dzieci moje!
Po raz pierwszy użył formuły, wyrażenia, zwrotu, która pózniej stała się jego aż do śmierci.
Mianowicie zrozumiał, uznał, przyjął i rozwijał szczególny związek z tymi, którzy go słuchali,
traktując ich jako tych, którzy zostali przez Boga powierzeni jego ojcowskiej trosce. Czuł się ojcem
narodu, ojcem wierzących. Tę odpowiedzialność podjął, tej odpowiedzialności był świadomy. Ale
równie wymowne słowa wypowiedział cztery dni pózniej, 6 II 1949 r. w Warszawie, kiedy katedra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]