- Strona pocz±tkowa
- Deanc R. Koontz Sciana strachu (PL)
- Krystyn Ziemski Barwy strachu
- Deaver Jeffery John Pallam 01 Plytkie Groby
- Christine Rimmer Ksić śźć jednej nocy
- śÂuny nad WośÂyniem
- Rardin Jennifer Jaz Parks 03 Biting the Bullet
- Ann Roberts Beacon of Love
- James Fenimore Cooper The Headsman [txt]
- Frederik Pohl Best of Frederik Pohl
- 1009. Wylie Trish Szmaragdowa wyspa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szybko zmieniła temat.
W ciągu następnych kilku miesięcy Pete zauważył, że Ma robi się roz-kojarzona i poświęca mu coraz
mniej uwagi. I coraz częściej wspomina
0 Dougu.
Pewnego wieczoru Pete spytał o niego.
- Och, Doug? - odparła z nutą irytacji w głosie. - Ależ to mój szef.
1 przyjaciel. To wszystko. Nie mogę mieć przyjaciół? Nie wolno mi?
Pete zwrócił uwagę, że Ma długo przesiaduje przy telefonie i komputerze. Próbował odszukać billingi
i sprawdzić, czy dzwoniła do Baltimore, ale schowała je gdzieś przed nim albo wyrzuciła. Próbował też
czytać jej e-maile, lecz odkrył, że zmieniła hasło. Komputery były jednak specjalnością Pete'a, więc
bez trudu włamał się na jej konto. Ale nie mógł przeczytać ani jednej wiadomości, bo wszystkie
usunęła z serwera.
Wpadł w taką wściekłość, że omal nie rozwalił komputera.
Ku konsternacji Pete'a Ma zaczęła zapraszać Douga na kolacje, kiedy przyjeżdżał służbowo do
Westchester. Był starszy od Ma i trochę gruby. Na Pecie sprawił wrażenie obleśnego cwaniaka.
Kolacje były najgorsze. .. Siedzieli we trójkę przy stole, a Doug próbował wkraść się w łaski Pete'a,
wypytując go o sport, komputery i inne rzeczy - najwyrazniej Ma uprzedziła go, czym Pete się
interesuje. Robił to jednak niezręcznie i było widać, że ma Pete'a w nosie. Kiedy myślał, że Pete nie
patrzy, ciągle zerkał na Ma.
Już wtedy Pete nieustannie kontrolował Ma. Czasem mówił, że idzie z kolegami na mecz, ale wracał
do domu wcześniej, a jej nie było. Przychodziła o ósmej albo dziewiątej i nie spodziewając się, że go
zastanie, zmieszana tłumaczyła się, że musiała dłużej zostać w pracy, chociaż kierowała t^lko biurem i
zanim poznała Douga, prawie nigdy nie pracowała dłużej niż do piątej. Raz, gdy twierdziła, że była w
biurze, Pete zadzwonił pod numer Douga w Baltimore i usłyszał nagraną wiadomość, że na kilka dni
wyjechał z miasta.
122
Wszystko się zmieniało. Wprawdzie Ma i Pete jadali razem kolacje, ale nie było już tak jak dawniej.
Nie urządzali pikników, przestali wychodzić na wieczorne spacery. Prawie w ogóle nie siadali razem
na werandzie, żeby przyglądać się świetlikom i snuć plany przyszłych wycieczek.
- Nie lubię go - powiedział Pete. - Douga.
- Och, przestań być zazdrosny. To tylko dobry przyjaciel, nikt więcej. Lubi nas oboje.
- Nie, mnie nie lubi.
- Oczywiście, że lubi. Nie przejmuj się.
Pete jednak się przejmował. Przejął się jeszcze bardziej, gdy w zeszłym miesiącu znalazł w jej torebce
karteczkę. Było na niej napisane: "D.G. - niedziela, motel, godzina 14".
Doug miał na nazwisko Grant.
W niedzielę rano Pete starał się nie reagować, kiedy Ma powiedziała:
- Wychodzę, kochanie.
- Dokąd?
- Na zakupy. Wrócę koło piątej.
Zastanawiał się, czy zapytać, dokąd konkretnie się wybiera, lecz uznał, że to niedobry pomysł. Mógłby
wzbudzić w niej podejrzenia. Odrzekł więc wesoło:
- Dobrze, na razie.
Gdy tylko wyjechała z podjazdu, zaczął wydzwaniać do okolicznych moteli i pytać o Douglasa Granta.
Recepcjonistka w "Westchester Motor Inn" powiedziała:
- Chwileczkę, już łączę.
Pete błyskawicznie odłożył słuchawkę.
W ciągu piętnastu minut dotarł do motelu i rzeczywiście zobaczył samochód Ma zaparkowany przed
jednym z pokoi. Zakradł się pod drzwi. Roleta była opuszczona, a w środku nie paliła się żadna lampa,
ale okno było uchylone. Pete słyszał strzępki rozmowy.
- Nie podoba mi się.
- Co? - spytała.
- Ten lakier. Chciałbym, żebyś pomalowała paznokcie na jasnoczer-wono. Tak będzie bardziej sexy.
Ten mi się nie podoba. Co to za kolor?
- Brzoskwiniowy.
- Wolę jasnoczerwony - powtórzył Doug.
- No dobrze.
Rozległ się śmiech. Potem zapadła długa cisza. Pete próbował zajrzeć do pokoju, ale nic nie widział.
Wreszcie Ma powiedziała:
- Musimy porozmawiać. O Pecie.
193
- Coś wie - mówił Doug. - Na pewno.
- Ostatnio zachowuje się jak jakiś cholerny szpieg - odrzekła zdenerwowanym głosem, którego Pete
nie cierpiał. - Czasem miałabym ochotę go udusić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]