- Strona pocz±tkowa
- Jackson Braun Lilian Kot_ który…25 Kot_ który się publiczności nie kłaniał
- Hill Livingston Grace Bilżej serca 02 Dziewczyna, do której się wraca
- Mortimer Carole, Spencer Catherine, Milburne Melanie Spotkajmy się w Prowansji
- Waller Rober James Co się wydarzyło w Madison County
- Christie Agatha Morderstwo odbędzie się
- Antologia Bion. Wybór radzieckich opowiadań fantastyczno naukowych
- Nora Roberts Obiecaj mi jutro
- SF 4500 4500C
- Saga o Ludziach Lodu 32 Głód
- Antologia SF Stało się jutro 21 Różni
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odrzuciÅ‚a zaczepkÄ™ mówiÄ…c: Je n ai pas le temps! Albo: Je suis pressée! Jednakże jej myÅ›li
powróciły zaraz do nieudanego spotkania z Bossynem i w tej samej sekundzie doszła do wniosku, że
nie ma powodu dbać o satysfakcje innych, jeśli jej własne nie obchodzą nikogo.
Zły adres, wujku! rzuciła przez ramię, gdy rozsunęły się przed nią przejrzyste drzwi
windowej kabiny. Pa! dodała odwróciwszy się i napotkawszy po drugiej stronie zasuniętej już
na powrót szyby jego zawiedzione, beznadziejnie smutne spojrzenie.
Stanęła przed drzwiami swojego apartamentu. Przyłożyła opuszkę kciuka do czarnego oka
daktyloskopu i zamki ustąpiły z łagodnym, stłumionym szczęknięciem. Weszła do korytarza. W
garderobie ściągnęła i wrzuciła do pojemnika na śmiecie blichtreksowy kombinezon. Wzięła
prysznic. Zawinięta w kąpielowy ręcznik usiadła w fotelu ustawionym na wprost ściany ekranowej.
Wsunęła na skronie opaskę z opadającym na czoło pudełeczkiem sensotransmitera. Jak zawsze przy
tej czynności przypomniał się jej Bendit Stein, z którym studiowała w Paryżu. Rozmawiali kiedyś o
przyjemnościach niedostępnych na Pograniczu, a zupełnie powszednich, gdy żyje się w Głównym
Nurcie (z Benditem można było pogadać na takie tematy, bo podobnie jak ona urodził się i
wychował w Kanadzie, a na Pogranicze przyjechał dopiero w celu odbycia studiów).
Sensotransmiter niezwykle przypomina mi tefilin, powiedział wtedy. To takie pudełeczko, wyjaśnił
widząc pytanie w jej oczach, pudełeczko ze schowanym w środku skrawkiem pergaminu, na którym
ręcznie przepisano cytat z Pięcioksięgu. Pobożni %7łydzi przymocowują je rzemykiem na czole, gdy
chcą odmówić poranną modlitwę. To symbol oddania się Bogu. Zapytała go: czy chcesz przez to
powiedzieć, że obcowanie z Bogiem zastąpiono w Głównym Nurcie pogrążeniem się w barwnych
omamach? Może nie jest aż tak, odparł, ale przyznam, że chodziła mi po głowie podobna myśl.
Opuściła dłoń ku pokrętłom i przyciskom zamontowanym na poręczy fotela. W tym samym
momencie znalazła się na skalnym występie pośród wysokich gór. Powietrze było przejrzyste i ostre.
W dali biało lśniły pokryte wiecznymi śniegami szczyty. Powiał wiatr i przyniósł ze sobą kłujące
drobinki lodu. Wzdrygnęła się i gwałtownie zmieniła kanał. Przeniosła się zaraz na nagrzaną przez
słońce skałę nad błękitnym morzem. Zanurzyła się w śródziemnomorskim upale, w promieniach
palącego skwarem słońca, którego działanie miło łagodziły sięgające jej raz po raz bryzgi z
uderzających o skałę fal. Słyszała ich huk i krzyki krążących w górze mew. Było jej teraz o wiele
lepiej niż przed chwilą; spokojnie mogła się zastanowić nad wydarzeniami minionego dnia.
Wiedziała już, że popełniła błąd. Może nawet parę błędów. Idiotycznie się ubrałam, myślała,
zupełnie nie tak, jak należało. Blichtreksowy kombinezon: ciało na pozór nagie, a przecież
niedotykalne. Tak to nie mogło mu się podobać, chyba nawet powiedział na ten temat coś
złośliwego. I zbyt okrężną drogą zmierzałam do wyjawienia mu mojej prośby, wyrzucała sobie dalej,
powódz słów i spraw musiała wzbudzić w nim nieufność.
Trzeba było grać w otwarte karty, od pierwszej chwili wprost wyjawić, o co chodzi&
Przeciągnęła dłonią po włosach, by przekonać się, czy już wyschły. Potem prawie bezwiednie, w
automatycznym odruchu przedłużając gest, zsunęła z głowy opaskę sensotransmitera. Morze przed nią
zrobiło się nagle płaskie i nieme. Wyłączyła więc i ekran. Wstała z fotela i podeszła do półki, na
której leżało kilka książek. Sięgnęła po tę, która była na samym wierzchu. Przyjrzała się okładce.
Szeptem, słowo po słowie tak jakby czyniła to po raz pierwszy odczytała tytuł oraz imię i
nazwisko autora: Le touchisme et la classification structurale des beaux arts. Par André Lauran .
Ponownie przyjrzała się okładce i nagle z rozmachem cisnęła książką o ścianę. Zaczęła krążyć wokół
nielicznych mebli i z miejsca na miejsce przekładać jakieś drobiazgi. Andre Lauran, myślała, wielki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]