- Strona pocz±tkowa
- Arthur Keri Zew Nocy 05 W objęciach ciemności (Embraced By Darkness)
- 074. Rimmer Christine Książę jednej nocy
- Sandemo_Margit_25_Pewnej_deszczowej_nocy
- GR1000.Radley_Tessa_Rozkosze_jednej_nocy
- Christine Rimmer Książę jednej nocy
- 295. Anderson Caroline Nie tylko w Âświęta
- Docc Hilford Our Magic Edited
- Dć™bski Eugeniusz Aksamitny Anschluss
- Carel Capek Cross Roads (pdf)
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 3 Imperium Tysić…ca SśÂ‚ośÂ„c
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
demona w pysku, głębokie warczenie brzmiało groznie.
126
I znów któryś ze starszyzny uczynił znak ręką i wszyscy strażnicy rzucili się na ratunek
swemu kamratowi. Wilk w odpowiedzi tylko mocniej zacisnął szczęki, aż dało się słyszeć
trzask kości. Demon pisnął, a strażnicy się zatrzymali.
Jeden z wilków przekazał sygnał Vanji. Na moment, po raz pierwszy, spotkały się ich
spojrzenia, i dziewczyna popatrzyła w najbardziej niezwykłe zwierzęce oczy, jakie
kiedykolwiek widziała. Spoglądały na nią całkiem po ludzku.
Muszę pamiętać, że to tylko sen, pomyślała. Ale to nie jest proste. Wszystko wydaje się
takie prawdziwe, takie rzeczywiste, jakbym naprawdę to przeżywała. Te ohydne stwory
siedzące dookoła na ścianach i unoszące się w powietrzu, włochate ręce, które ukradkiem
mnie dotykają... Czuję, że dostaję gęsiej skórki, reagując na łaskotanie. I jeszcze ten
zapach, ten odór, ten smród, nie wiem, jak mam to nazwać. Zgęszczony zapach chuci
panował w całej grocie, jak gdyby aktywność płciowa stanowiła dla demonów sens istnienia.
Widziała już, że parzą się gdzie i kiedy tylko im się spodoba, na sposób zwierząt albo ludzi,
w dowolnie wybranych pozycjach i miejscach. Ale czyniły to jedynie te, które znajdowały się
z samego tyłu, inne wystraszone skupiały się na niej i na wilkach.
Zlepia wilka mocno przytrzymały jej wzrok. Vanja przejęła wiadomość, myśli zwierzęcia
przeniknęły w jej umysł.
- Zatrzymajcie się! - zawołała, unosząc dłoń, bo w snach wszyscy mogą porozumiewać się
ze wszystkimi. - Przybyłam tu, by z wami negocjować. Mam pokojowe zamiary.
Małe demony wybuchnęły pogardliwymi śmiechem, robiąc w jej kierunku nieprzyzwoite
gesty. Vanja nie przejmowała się nimi. Kontynuowała swą przemowę, zwracając się do
najwyższych.
- Ale nie powiem nic więcej, dopóki rozkaz wydany temu demonowi nie zostanie cofnięty.
Zamierzaliście wysłać go do waszego władcy z wiadomością, że tu jestem. Nic z tego. On
musi zostać tutaj.
Zmiech zamarł. Po chwili pełnej zdumienia ciszy rozległ się głos z podium:
- A więc podejdz bliżej, nędzna śmiertelnico!
Wilk wypuścił demona, który upadłszy na ziemię przypominał teraz jęczącą kupkę
nieszczęścia. Strażnicy szybko go usunęli.
Z dwiema olbrzymimi bestiami przy boku Vanja przedarła się przez lepką substancję i
zatrzymała przed wielką trybuną. Usiłowała stłumić lęk, jaki zawładnął jej sercem. Ci, na
których teraz patrzyła, stanowili z pewnością starszyznę Demonów Nocy.
Były władcze, prastare, ale, ach, jakie piękne! Wszystkie miały na sobie strój
przypominający togę, z pewnością oznakę dostojeństwa. Jako jedyne na tej sali były ubrane.
127
Vanja zebrała się na odwagę i odetchnęła głęboko.
- Posłuchajcie mnie, zniewoleni! - zakrzyknęła.
Salą wstrząsnął ryk gniewu. Z oczu najstarszych demonów posypały się iskry.
- Nie jesteśmy niewolnikami - warknął jeden z nich.
- Owszem, jesteście - upierała się Vanja czując, że ma serce w gardle. - W moim rodzie
uważani jesteście za bezwolne narzędzia w rękach Tengela Złego.
Jeszcze bardziej je to rozsierdziło i gdyby nie głębokie, ostrzegawcze warczenie wilków, nie
miałaby szans, by postarzeć się choćby o jeden dzień.
- To honor móc służyć złu - stwierdziła przedziwna kobieta o pięknym, wężowym ciele i
cudownej twarzy.
- Honor? - powtórzyła Vanja. - On traktuje was jak wszy! Wśród nas, którzy go znają,
jesteście przedmiotem drwin i pośmiewiskiem. Dumne Demony Nocy zmieniły się w nędzne
kreatury, które tańczą, jak się im zagra!
Zapanowała atmosfera wzburzenia, a wilki dyskretnie przekazały Vanji sygnał ostrzegawczy.
Nagle zrozumiała, że nie przed wszystkim są w stanie ją obronić. Prosiły, by zachowywała
się rozważniej, inaczej rozszarpie ją zgraja demonów.
Wysoka kobieta o wężowym ciele nakazała ciszę i przemówiła:
- Do tej pory jeden tylko człowiek poważył się tu zejść. Pierwszym z ludzkiego rodu był
Tengel Zły, który stał się naszym mistrzem. Wiem, kim jesteś. Jesteś Vanja z Ludzi Lodu. Z
rodu, który zwalcza naszego pana i władcę.
- Skąd znasz moje imię? - bez lęku spytała Vanja.
- Nikt inny poza tobą nie może widzieć nas, Demonów Nocy.
- I ja także wiem, kim ty jesteś. Jesteś Lilith, matka Tamlina. Musiał ci o mnie opowiadać.
- Nie mam już syna o tym imieniu - lodowatym tonem odparła Lilith.
- Tamlin ma silną wolę. Odważył się sprzeciwić samemu złu. Wy nie jesteście tacy silni.
Kiedy przycichła wrzawa, wywołana jej ostatnimi słowami, Vanja pospiesznie podjęła:
- Mam do was dwie prośby, dlatego tu przybyłam. Przede wszystkim chciałam przekazać
posłanie Ludzi Lodu: złamcie obietnicę daną Tengelowi Złemu. Tę obietnicę, która czyni z
128
was niewolników, nędznych poddańców. Druga sprawa to moja osobista prośba: proszę,
abyście uwolnili Tamlina.
Gdy Vanja mówiła, z twarzy starszyzny dało się odczytać reakcję demonów. Kąciki ich ust
[ Pobierz całość w formacie PDF ]