- Strona pocz±tkowa
- Bingham Lisa Intryga i miłość 25 Kiedy nadciąga noc
- 2008 73. Œwišteczna noc 2. Porter Jane Szantaż po włosku
- Kirst Hans Helmut Noc generalow
- Donald Robyn Rezydencja w Nowej Zelandii
- Grady Robyn Cień Przeszłości
- James H. Schmitz Agents of Vega
- Wiggin_Kate_Douglas_ _Rebeka_ze_SćąĂ˘Â€Âšonecznego_Potoku
- Kotowski Krzysztof Marika
- M131. Wood Carol Zdć…śźyć‡ przed jesienić…
- The Blazing Lights of the Sun and Moon
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mitcha, spuściła wzrok i pogrzebała widelcem w smażonym ryżu.
Czyżby miał złe wspomnienia związane z jakąś doświadczoną" kobietą? Czy dlatego jego matka jest
taka wścibska, choć trzydziestoletni mężczyzna ma prawo do własnych decyzji i błędów?
Odłożyła widelec. Zdawała sobie sprawę z zamiarów Mitcha i wciąż jeszcze mogła stąd
66
ROBYN GRADY
wyjść, była jednak zbyt oszołomiona, by jasno myśleć. Oszołomiona bolesną tęsknotą za czułością,
dotykiem, seksem. Zadzwoniła jego komórka.
- Pozwolisz, że odbiorę?
- Naturalnie.
Zaczął rozmawiać o podpisaniu jakichś dokumentów:
- ...ostateczny termin mija za dwa tygodnie... Wszystko będzie załatwione... Nie ma powodu do
obaw...
Wstała ze stołka i spłukała talerz w zlewie. Potem podeszła do Kamiego, przywitała się z nim i
wsypała garść pokarmu. Rzuciła okiem na otwarte drzwi. Wyglądało na to, że Mitch ma w domu
świetnie wyposażoną siłownię.
Zerknęła na niego. Chyba nie będzie miał nic przeciwko temu, jeśli się tam trochę rozejrzy.
Weszła do pogrążonej w półmroku przestronnej sali. Za szklaną ścianą rozpościerał się zachwycający
widok portu pogrążonego w nocnym mroku. Barwne światła miasta otaczały aksamitnie czarną
zatokę, w oddali migotały lampy mostu.
W blasku padającym z holu dostrzegła przyrząd do treningu wioślarskiego, gruszkę bokserską i
masywne wielofunkcyjne urządzenie do ćwiczeń siłowych.
NOC W REZYDENCJI
67
Przebiegł ją zmysłowy dreszcz. Pomyślała o napiętych muskułach i wzbierającym testosteronie.
Dałaby wiele, żeby zobaczyć Mi-tcha w akcji.
- A więc tutaj jesteś!
Odwróciła się błyskawicznie. W drzwiach stał gospodarz domu, jak zawsze władczy,
o imponującej posturze. Uśmiechem powstrzymała spontaniczne słowa podziwu.
- Nie chciałam ci przeszkadzać w rozmowie - usprawiedliwiła się.
Zapalił światło.
- Czuj siÄ™ jak u siebie.
Po lewej stronie spostrzegła drzwi do sypialni.
Mitch zdjął z haka hantle i podszedł do Vanessy.
- Naprawdę tu trenujesz, czy tylko chcesz zaimponować tym atletycznym wystrojem dziewczynom? -
spytała z prowokacyjnym uśmieszkiem.
- Codziennie spędzam tu trochę czasu. Staram się dbać o kondycję. A ty?
- Cały dzień jestem na nogach, więc kiedy wracam do domu, marzę tylko o ciepłej kąpieli
i zwinięciu się w kłębek w mięciutkim fotelu z dobrą książką. - Poza tym nigdy nie była entuzjastką
kultury fizycznej.
68
ROBYN GRADY
- Miałabyś znacznie więcej energii, gdybyś poświęciła na ćwiczenia choćby dwadzieścia minut
dziennie. - Podał jej ciężarek.
Jej ramię bezsilnie opadło.
- Masz na myśli czas między wschodem słońca a wyjściem do pracy? Te pół godziny brzasku, kiedy
myję się i jem śniadanie? - Potarła ramię.
WziÄ…Å‚ od niej hantlÄ™.
- Dzieci wstają tak wcześnie? Roześmiała się. Zwierzęta naprawdę są jej
dziećmi. Mogła im zapewnić jedynie tymczasowy dom, ale obdarzała miłością i pamiętała każde,
które przewinęło się przez jej sklep.
Mitch podszedł do ławeczki do wyciskania i pociągnął linkę, żeby ją wypróbować.
- Masz jeszcze te szczeniaki rottweilery? - zapytał niby mimochodem, jednak nie uszła jej uwagi
ciepła nuta w jego głosie.
- Dziś sprzedałam suczkę. - Jednak piesek, potencjalny kumpel Mitcha, nadal czekał na właściciela.
Nie skomentował tego, tylko podsunął jej ciężarki.
- Masz, spróbuj tego.
Jak głupia się zgodziła. Zgięła w łokciu najpierw prawe ramię, potem lewe. Owszem, udało się, ale
wolała nie powtarzać ćwiczenia.
NOC W REZYDENCJI
69
Niczym Tarzan walnął się pięściami w muskularną klatkę piersiową.
- Czujesz, jak tlen ożywczo nasyca twoją krew?
Zerknęła ukradkiem na jego atletyczną sylwetkę.
- Tak jakby. A do czego służy to? - spytała naiwnie, wskazując przyrząd na końcu ławeczki.
Mitchowi zabłysły oczy.
- To świetnie rozbudowuje mięsień czworogłowy.
Usadowił się na ławeczce w pozycji półleżącej, włożył nogi w dwa wyściełane czarną pianką cylindry
i wyprostował kolana. Dżinsy na udach napięły się, na szyi uwydatniły się ścięgna. Po kilku
powtórkach uwolnił nogi i wstał sprężyście.
- Teraz ty spróbuj.
- Ja?! Za nic! - pisnęła. Tragicznie brakowało jej koordynacji ruchowej, była też pewna, że nie zdoła
unieść nóg nawet o milimetr.
Jakby czytając w jej myślach, Mitch podszedł do kolumny odważników, przemieścił bolec i oznajmił:
- Zmniejszyłem obciążenie. Teraz nie masz już żadnej wymówki.
Zatrzepotała rzęsami.
70
ROBYN GRADY
- Czy wspominałam ci, że w ostatniej klasie liceum tak niefortunnie machnęłam kijem hokejowym, że
złamałam trenerowi nos? A gdy rzuciłam oszczepem, nauczyciele zażądali, by zabroniono mi
uprawiania jakiegokolwiek sportu - wyznała z perwersyjną dumą.
Zatkał uszy.
- Nic nie słyszałem. Do roboty!
Sapnęła naburmuszona i ułożyła się na ławeczce. Mitch pochylił się nad nią i ponownie sprawdził
linki. Patrzyła na niego urzeczona. Każdy ruch Mitcha świadczył o ogromnej sile i olimpijskim
opanowaniu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]