- Strona pocz±tkowa
- 387,_DUO_Metcalfe_Josie_ _Rozdzina_ze_snow
- 046. Metcalfe Josie Daleko od domu
- 1009. Wylie Trish Szmaragdowa wyspa
- Doyle Arthur C. Swiat zaginiony
- Wędrówki po rymach Brzechwy i Tuwima
- 166. Ashe Jenny Czarownica z Lancashire
- F.OSSEDOWSKI Lenin
- 33 Demon nocy
- 089 Odwolac poszukiwania
- Uszkodzenie nerwow obwodowych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stanu wrzenia.
Zanim zdążył pomyśleć, co robi, podszedł do niej i wyjął jej z rąk
kubek. Postawił oba naczynia na nocnej szafce i przysiadł na krawędzi
łóżka.
- Lauren... - szepnÄ…Å‚.
Wiedział, że nie powinien tak postępować, że to się zle skończy, nie
mógł się jednak powstrzymać. Zbliżając do Lauren twarz, widział jej
szeroko otwarte oczy. Gdy dotknął jej ust, opuściła powieki, postanawiając
przestać ze sobą walczyć. Pomiędzy jednym uderzeniem serca a drugim
uległa mu. Wreszcie go objęła. Zrazu niepewnie, potem mocniej, jakby już
nie chciała go wypuścić z rąk.
Była wszystkim, czego mógł kiedykolwiek pragnąć, ciepłem, światłem i
radością zaklętymi w jednej tylko osobie. Czekał od lat na ten pocałunek.
Na pewno minęły lata, odkąd całował Erice i...
Erica!
RS
55
Zastygł. Zimny prysznic poczucia winy zmył z niego pożądanie. Co on
najlepszego robi?
- Jest mi bardzo przykro - wykrztusił, odwracając głowę.
- A mnie nie - stwierdziła łagodnie, nadal się do niego przytulając.
- Co?
- Nie jest mi przykro.
- Dlaczego?
- Bo dobrze całujesz - wyjaśniła z niespodziewanym uśmiechem i
przygarnęła go jeszcze mocniej.
Marc czuł, że pali go twarz. Zdusił w ustach przekleństwo. Czerwienić
się, mając trzydzieści dziewięć lat? Co sobie Lauren o mnie pomyśli?
- Od dawna tego nie robiłem, a nigdy nie czułem się tak jak teraz -
przyznał bezradnie.
- NaprawdÄ™?
- Jest już pózno. - Oswobodził się, wstał i cofnął o krok. - Należy się
nam trochÄ™ snu.
- Marc? - zawołała cicho, gdy opuszczał pokój. Nie mógł tego nawet
słuchać, nie dowierzał sobie.
Bał się, że jeśli zostanie, nie poprzestanie na kolejnym pocałunku. To,
co nastąpiłoby nieuchronnie potem, nie może się stać.
Zszedł na dół i znów usiadł w fotelu. Wszystko jedno. Wiedział
doskonale, że nie usnąłby nawet w łóżku.
W domu na odludziu zapanowała cisza. Gdy przedtem usłyszał odgłos
spadającego na podłogę ciała, pobiegł na górę pewien, że ktoś się włamał i
zaatakował śpiącą Lauren. Czyżby ten sam mężczyzna co na parkingu?
Mimo radykalnej zmiany trybu życia Marc nie opuściłby nikogo, kto
potrzebował pomocy. A jeśli do tego tym kimś jest Lauren?
WestchnÄ…Å‚, wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ w fotelu, zrezygnowany i przygotowany do
tego, że spędzi bezsenną noc. Zresztą... za nic nie ujawniłby tego gościowi,
ale w domu nie miał drugiego łóżka.
Minął kolejny tydzień, zadumała się Lauren w drodze do sali
fizykoterapii. Przynajmniej tym razem opuściła oddział wystarczająco
wcześnie, by przybyć punktualnie na zajęcia. Miała ze sobą torbę z
wypranymi fartuchami i stos powielonych materiałów, które zamierzała
rozdać uczestniczkom kursu.
Pchnęła ramieniem drzwi.
- Lauren, chciałem cię złapać, zanim się zjawią twoje panie.
RS
56
Upuściła wszystko, co niosła.
- Marc! - krzyknęła, schylając się, żeby pozbierać rzeczy z podłogi. -
Jeśli zamierzasz nadal mnie tak straszyć, zawieszę ci na szyi dzwoneczek
jak krowie.
Ukryła w ten sposób radość z jego obecności, tym większą, że w ciągu
tygodnia widzieli siÄ™ tylko przelotnie, raz czy dwa.
Gdy we wtorek obudził ją dzwięk jego budzika, zeszła na dół i
przekonała się, że Marc zjadł już śniadanie i wyjechał do pracy. Zostawił
kartkę. Miała wziąć sobie jedzenie, a potem, wychodząc, zamknąć drzwi.
Druga kartka, z numerem telefonu polecanego przez Marca elektryka,
czekała na nią na oddziale. Potem już Marc się z nią nie kontaktował, toteż
nabrała przekonania, że nie zjawi się także na zajęciach. Co wobec tego
oznacza jego nieoczekiwana obecność? Czyżby nadal jej nie dowierzał?
- Pomyślałem sobie, że może znów potrzebujesz dodatkowego ciała do
ciskania o podłogę.
Nie odpowiedziała. Zauważyła, że tym razem zdążył się po pracy
przebrać. W dżinsy i koszulkę. Dżinsy tak sprane, że miejscami niemal
białe. Koszulkę miał już zdecydowanie białą, kontrastującą z ciemnymi
włosami i zdrową karnacją. Bawełniana koszulka wcale nie kryła mięśni,
lecz przeciwnie, należycie je eksponowała.
Kiedy tak stał i czekał na odpowiedz, odniosła wrażenie, że w tej
właśnie koszulce u niego spała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]