- Strona pocz±tkowa
- Howard Linda Mackenzie 04 Sunny
- Diana Palmer MiśÂ‚osna magia(MiśÂ‚ośÂ›ć‡_na_próbć™)
- Jacqueline Lichtenberg [Lifewave 02] City of a Million Legends
- Lensman 06 Smith, E E 'Doc' Children of the Lens
- LE Modesitt Spellsong 3 Darksong Rising
- Barry Eisler Zabojca z Tokio
- 051 Droga Królów
- L Warren Douglas The Veil of Years 3 Isle Beyond Time
- 110. Marshall Paula Zemsta Rinaldiego
- Heinlein, Robert A For Us The Living
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W dzień przed złożeniem zameldowania w milicji. To znaczy dokładnie dwudziestego
szóstego czerwca.
Pomylił się pan o ładnych kilka dni.
Poproście tu sąsiadkę pana Jakubiaka
Po chwili do mieszkania weszła blisko sześćdziesięcioletnia kobieta o czujnych, niespokoj-
nych oczach. Kilkoma szybkimi spojrzeniami zlustrowała pokój.
SÅ‚ucham, panowie majÄ… coÅ› do mnie?
Proszę tylko powtórzyć to, co pani powiedziała funkcjonariuszowi.
O tej pani znaczy? Powtórzyć mogę.
Więc kiedy widziała pani ostatni raz tę dziewczynę? położył na stole fotografię Gó-
rzyńskiej.
Tak, to ona, ta panienka mieszkała tu palcem wskazała podłogę w maju i czerwcu.
Podobno wyprowadziła się stąd dwudziestego szóstego czerwca, czy to prawda?
E tam machnęła lekceważąco ręką. A jakże, wyprowadziła się. Tylko że jak byłam
u sąsiadki po drugiej stronie podwórza i zajrzałam w te okna, to firanka była odsłonięta, a ona
leżała na tapczanie, o tu, i czytała gazetę.
Kiedy to było, pani pamięta?
Co mam nie pamiętać. Ostatniego czerwca. Pamiętam dokładnie, bo tego samego dnia
kupiliśmy nową lodówkę. W razie czego i tamta sąsiadka może potwierdzić.
Też widziała? zapytał Kalinowski.
Powiedziałam jej: patrz pani, do niedawna to dziewczyny było pełno, co chwila wybiega-
Å‚a, a to do sklepu, a to do kiosku, a to na przystanek. A teraz cicho sza. Myszka, w domu sie-
dzi. A chora też nie jest, boby w łóżku leżała.
No, panie Jakubiak? zapytał porucznik, kiedy kobieta wyszła. Co pan na to?
Pomieszało się kobiecie powiedział bez przekonania Jakubiak. A jeżeliby nawet
pan jej uwierzył, nie mnie, to jakie wnioski z tego wypływają?
Potwierdza siÄ™ moja koncepcja. Ciekawi pana, jaka to koncepcja?
Proszę, może pan mówić. Pan jest reżyserem tej farsy.
Więc był czterdziestoletni mężczyzna, dobrze ustawiony w życiu, wszystko mu się ukła-
dało. Wyjeżdżał za granicę, miał pieniądze i tak dalej. Jeden z jego przyjaciół mieszkał pod War-
szawą. Ten nasz pan bywał tam często, bardzo lubił rozmawiać z dorastającą córką gospodarzy.
To zainteresowanie z czasem przeszło w obsesję. Zachowywał się dziwnie, w rozmowach ope-
rował jakimiś aluzjami, wreszcie zupełnie przestał przyjeżdżać. Przyjaciel pytał go, co się stało,
ale nie uzyskał odpowiedzi. Wreszcie kiedyś, wracając rano do Warszawy s podróży służbowej,
postanowił zboczyć i zahaczyć o Konstancin. Tam przypadkiem spotkał córkę przyjaciela, która
szła do szkoły. Pewnie zaproponował, że ją podwiezie, może ją o coś poprosił? Tylko on sam
może odpowiedzieć na to pytanie. Dziewczyna pojechała z nim i doszło do czegoś, co wyklucza-
ło taki po prostu zwykły powrót do domu. Pewnie ją zgwałcił. Nie mogła wrócić, więc spoczywa
w jakimś ustronnym miejscu, chyba dość daleko od Konstancina, bo w pobliżu teren został bar-
dzo dokładnie przeszukany.
To o mnie? zapytał Jakubiak. Podziwiam pana, poruczniku, ma pan talenty literac-
kie. Tylko faktów tu mało.
W dalszej części będzie więcej faktów. Więc ten pan pozostał ze swoją ponurą tajemnicą.
Mijały miesiące, minął rok i drugi i nic się nie działo. Zledztwo w sprawie zaginięcia dziewczyny
zostało umorzone. Ale w życiu tego pana pojawiła się młoda, piękna kobieta, która narobiła wiele
zamieszania. Szokującym zaskoczeniem dla niego 'był medalion, który nowa znajoma nosiła na
szyi. Namalowana na nim dziewczyna do złudzenia przypominała zamordowaną. Ten człowiek
musiał codziennie wielokrotnie oglądać swoją ofiarę. Nie wiedział, co to znaczy. Początkowo
czekał, myślał, że dziewczyna celowo świeci mu w oczy medalionem. Kiedy jednak nie dostrzegł
niczego podejrzanego w jej zachowaniu nie wytrzymał i poprosił, żeby przestała nosić tę
ozdobę, bo działa mu na nerwy. To był pierwszy, poważny błąd. Strącony lekkomyślnie mały
kamień spowodował lawinę. I w nim, i na zewnątrz niego. Na zewnątrz dziewczyna zaczęła
myśleć o sprawie medalionu. W nim musiał wrócić do sprawy sprzed trzech lat i dal do prasy
anons, że poszukuje gazet z miesiąca, w którym ukazało się ogłoszenie o zaginięciu. Zgłosił się
kolekcjoner, który odstąpił gazety. Rozmawialiśmy z nim dziś rano, rozpoznał pańską fotografie.
Wiec może już będziemy mówić konkretnie o panu. Wyciął pan komunikat o poszukiwaniu
dziewczyny zawierający jej zdjęcie, ale zapomniał pan wyrzucić gazety. Pańska przyjaciółka
miała dużo czasu, więc przejrzała je, a potem zadała sobie tyle trudu, że w bibliotece ustaliła, co
też pan wyciął z gazety. Oczywiście i jej rzuciło się w oczy to łudzące podobieństwo i zaczęła
sobie wszystko kojarzyć.
W tym samym czasie dziewczyna wpadła w kłopoty, zapragnęła więc zniknąć z Warszawy
na pewien czas i pan przyrzekł, że jej w tym pomoże. Kazał pan dziewczynie siedzieć w domu i
pod żadnym pozorem nie wychylać nosa na zewnątrz, a sam w tym czasie zgłosił o jej zaginięciu,
wiedząc, że sprawa nie zostanie potraktowana poważnie. Pierwszego lipca powiedział jej pan. że
może wyjechać, i zrobiła to w wielkiej tajemnicy. Przekazał jej pan klucze do domku kolegi, wy-
tłumaczył, jak tam się dostać. Potem przyjechał tam i pan, czarnym volkswagenem pożyczonym
od siostry. Nie było trudno namówić ją na przejażdżkę po jeziorze, a ponieważ dobrze pływała,
utopił ją pan na płytkiej wodzie korzystając ze swej przewagi fizycznej. Potem szybko łódkę do
piwnicy, domek na klucz i z powrotem do Warszawy. Nie opuścił pan nawet ani jednego dnia w
pracy Ale nie dane było panu odetchnąć. Medalion znów się pojawił, tym razem na szyi innej
dziewczyny. Tu już wpadł pan w zupełną panikę i dokonał owego nieudanego napadu w Mila-
nówku, gdzie zamiast medalionu zabrał pan tylko krzyżyk. Wszystko pasuje, wszystko się zga-
dza. Szczegóły układają się jak klocki w takiej dziecinnej łamigłówce. Chce się pan jeszcze dalej
bawić?
Nie powiedział Jakubiak. Jestem cholernie zmęczony, a wy mi przecież teraz nie
dacie spokoju. Wszystko przepadło, przegrałem. Koniec.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]