- Strona pocz±tkowa
- Christopher Carter Ostatnia zbrodnia Agaty Christie
- Ahern Jerry Krucjata 19 Ostatni Deszcz
- Brown Sandra Podarunki losu (W ostatniej chwili)
- 13. Moody Raymond Kto sie smieje ostatni
- A. MacLean Ostatnia granica
- Beckett Chris Ciemny Eden
- Demons of Eden Mark Ellis(1)
- M296. Matthews Jessica Dzień radości
- James Axler Deathlands 062 Damnation Road Show
- Beard Henry N., Kenney Douglas C. Nuda Pierscieni
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Był również zdrowy, gdy umierał, panie ministrze. - W głosie Starikowa zabrzmiała
gorycz. - Nasi przywódcy polityczni uznali, że nadszedł jego czas. - Popił trochę wody. - Był
moim przyjacielem.
- Bardzo przykro mi to słyszeć, pułkowniku. Naprawdę.
- Dziękuję panu.
- Wasza armia straciła w ostatnich miesiącach wielu świetnych oficerów. Musiał pan
pożegnać na zawsze wielu przyjaciół.
- Ma pan rację, panie ministrze. Zginęły tysiące wspaniałych ludzi, a wśród nich moi
liczni przyjaciele.
Hessowi wydawało się, że Rosjanin miał ochotę o tym porozmawiać, lecz tymczasem
wolał nie zmuszać go do dalszych zwierzeń. Skończywszy posiłek wysłuchali przemówienia
ministra spraw zagranicznych Ribbentropa, który powitał nowego ambasadora, oraz
odpowiedzi radzieckiego dyplomaty, w której zapewniał naród niemiecki o wiecznej
przyjazni rzÄ…du i obywateli ZwiÄ…zku Radzieckiego.
Kiedy umilkły oklaski, Hess podjął rozmowę z innej beczki. - Pan, oczywiście,
wybiera się w przyszłym tygodniu do Grafenwohr, na demonstrację naszych czołgów,
pułkowniku? Obserwatorzy wojskowi ze wszystkich ambasad zostali zaproszeni na pokazowe
ćwiczenia Pierwszej Dywizji Pancernej.
- Oczekuję jej z najwyższą niecierpliwością, panie ministrze.
- Będę jechał do Norymbergii moją prywatną salonką. Byłoby mi miło, gdyby
zechciał pan przyłączyć się do mnie.
- Dziękuję, panie ministrze. To bardzo uprzejmie z pańskiej strony. Skorzystam z
zaproszenia.
W następnym tygodniu, jadąc do Norymbergii w salonce Hessa, Starikow opowiadał,
jak to jako młody porucznik kawalerii w armii carskiej bił się z Niemcami na frontach I
wojny światowej.
- To wielka tragedia, że musieliśmy walczyć przeciwko sobie - powiedział Hess. - A
jeszcze większa, że w czasie waszej wojny domowej sami musieliście stawiać czoła
bolszewikom. Niestety, w osiemnastym roku nie mogliśmy przyjść wam z pomocą.
Starikow spojrzał na niego uważnie i Hess przestraszył się, że za szybko poruszył ten
temat.
- Może nie powinienem tego mówić. Przecież jest pan teraz oficerem Armii
Czerwonej. Ale moje słowa wyrażają uczucia i myśli wielu Niemców. Mówię zupełnie
szczerze.
Starikow zerknął na drzwi w obu końcach pomieszczenia. Były starannie zamknięte.
- Wiem o tym, panie ministrze. Gdyby wydarzenia przybrały obrót taki, jak pan mówi,
historia byłaby zupełnie inna. Słusznie pan jednak zauważył, że teraz jestem oficerem Armii
Czerwonej.
Hess pokiwał głową nie spuszczając z niego wzroku.
Z Norymbergii pojechali dalej mercedesem Hessa. W czasie innej jazdy na poligon w
Grafenwohr, Hess mówił głównie o pięknych krajobrazach i swojej miłości do gór. Starikow
również je uwielbiał. Obydwaj pasjonowali się również muzyką kameralną. Po niedługim
czasie stwierdzili, że mają wiele wspólnych zainteresowań.
Przebywali w swoim towarzystwie przez cały okres ćwiczeń. Hess widział, że
niemieckie czołgi oraz oddziały piechoty w akcji zrobiły na Starikowie wielkie wrażenie. Po
zakończeniu symulowanych walk, zagraniczni obserwatorzy zostali zaproszeni na oględziny
sprzętu, a zwłaszcza czołgów. Chodzili wzdłuż rzędów dywizyjnych lekkich czołgów typu
Panzer I i Panzer II. Ich załogi, w czarnych kombinezonach mundurowych, stały na baczność
przed pojazdami.
- Jestem pod wrażeniem - powiedział Starikow. - Piękne maszyny.
- Chodzmy - zaproponował Hess. - Pokażę panu coś jeszcze wspanialszego.
Pojechali samochodem do odizolowanej części bazy, dokąd zwiedzający attache nie
mieli wstępu. Samochód Hessa czterokrotnie mijał posterunki na biegnącej przez las drodze.
Mimo, że wartownicy znali przecież Hessa, przed podniesieniem szlabanu każdorazowo
sprawdzali dokumenty jego i Starikowa.
Tuż za ostatnim punktem kontrolnym szofer skręcił na położony między drzewami
parking. Po pięciu minutach dotarli do miejsca, w którym wycięto część drzew, tworząc w ten
sposób równą, kwadratową polankę. Pod rozpiętym, brezentowym dachem stał tam czołg,
większy od tych, które brały udział w ćwiczeniach. Nad brezentem umieszczono dodatkową,
pokrytą liśćmi siatkę maskującą. Zwisała zaczepiona o najbliższe drzewo.
- Nazywamy go Panzer III , pułkowniku. - Hess wyciągnął rękę w kierunku czołgu -
Jeśli pan ma ochotę, proszę go sobie obejrzeć z bliska.
Obeszli pojazd dookoła, po czym wspięli się na wieżę i zajrzeli przez właz do
wnętrza.
- Osiąga prędkość czterdziestu kilometrów na godzinę - odezwał się Hess. - Posiada
działo kalibru trzydzieści siedem milimetrów.
- Jest piękny. - Starikow zeskoczył na ziemię i stamtąd przyglądał się czołgowi.
- Chodzmy dalej - powiedział Hess.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]