- Strona pocz±tkowa
- Rardin Jennifer Jaz Parks 03 Biting the Bullet
- Jennifer Estep Elemental Assassin 02 Web of Lies
- 017. Greene Jennifer Slub po latach
- 021. Jennifer Greene Kobieta z wyspy
- Jennifer Blake Hiszpańska serenada
- Jennifer Quiles MÄ‚Ä„s que Amigas
- Blake Jennifer Z dala od zgiełku
- M287. Taylor Jennifer Przebudzenie
- C.S. Lewis Opowiesci z Narnii 6 Siostrzeniec Czarodzieja
- Coogan Gertrude, Money Creators Who Creates Money Who Should Create It (1935)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jack zorientuje się dopiero wieczorem, a do tego czasu będzie już bezpieczna w
Nowym Jorku. Odbierze od Katherine Drummond nagrodę i wyśle mu należną połowę
sumy.
Ukradkiem przemknęła korytarzem, modląc się w duchu, by Jack się nie obudził.
Nie chciała się z nim więcej spotkać. Czuła się zraniona i upokorzona tym, że nadal da-
rzy go uczuciem, chociaż ponownie ją porzucił.
Ostrożnie otworzyła drzwi sypialni, tak aby skrzypienie zawiasów nie zbudziło
Jacka, śpiącego już zapewne w sąsiednim pokoju. Weszła do środka i zapaliła światło,
lecz zaraz je zgasiła, gdyż raziło ją w oczy. Wyjęła czarę kielicha z ręcznika, zawinęła ją
we flanelową pidżamę i schowała do swojej walizki.
Zdecydowała, że makijaż zmyje jutro rano. Rozebrała się, wśliznęła pod kołdrę - i
w tym momencie odkryła, że łóżko nie jest puste.
Jack uśmiechnął się w ciemności, gdy Vicki kładła się obok niego. Przed chwilą
światło lampy wyrwało go z głębokiego snu. Zastanawiał się, czy na jego widok dziew-
czyna nie ucieknie, ale po chwili weszła do łóżka i leżała teraz nieruchomo. Ogarnęło go
podniecenie. Zapragnął ją objąć, lecz Się zawahał. Vicki zachowywała się dziś wobec
L R
T
niego inaczej niż zwykle, wydawała się niemal urażona. Czy dlatego postanowił zjawić
się w jej sypialni? Przez ostatnie dwie noce unikał Vicki, gdyż nie chciał robić jej złudnej
nadziei.
Złudnej nadziei? Czy nie jest nadmiernie zadufany w sobie, sądząc, że ona wciąż
go kocha? Jedynym dowodem były tamte jej słowa wypowiedziane przez sen. Może jed-
nak nie mówiła o nim, tylko o jakimś innym mężczyznie o imieniu Jack.
Ta myśl wytrąciła go z równowagi. Westchnął bezgłośnie i ostrożnie położył dłoń
na biodrze Vicki. A ona jej nie odtrąciła.
Oboje oddychali teraz szybciej. Przysunął się do niej, a jej słodki zapach rozpalił
mu krew w żyłach. Zanurzył twarz w jej włosach i pogładził nagie plecy.
Och, Vicki!
Nie poruszyła się, lecz wyczuwał w niej zmysłowe napięcie. Miała prawo ode-
pchnąć go po tym, jak zachowywał się wobec niej przez ostatnich kilka dni. A jednak
tego nie zrobiła. Położył dłoń na jej piersi i wyczuł szybkie bicie serca.
Odwróciła się nieco ku niemu. Pocałował ją w policzek, a potem w usta. Wtedy
przywarła do niego, oplotła go ramionami i namiętnie odwzajemniła pocałunek
Kocham cię, Jack. Zawsze cię kochałam" - zabrzmiały mu w głowie tamte jej
słowa. Wówczas go odstraszyły, lecz teraz ich wspomnienie jeszcze bardziej rozpaliło
jego pożądanie.
Ja też cię kocham, Vicki". Nie powiedział tego, ale ta myśl napełniła go dziwną
lekkością. Znajoma bliskość tej kobiety budziła w nim czystą fizyczną rozkosz.
Lecz przy Vicki odczuwał zawsze coś więcej niż tylko zmysłową przyjemność.
Doznawał uczuć, które wytrącały go z jego zwykłej erotycznej gry i kazały się zastana-
wiać, czy aby nie angażuje się zbyt głęboko w ten związek.
Ich pocałunki stawały się coraz gorętsze. Pieścili się nawzajem, a kiedy Jack nie
potrafił już powstrzymać narastającego pożądania, wszedł w nią. Wydała cichy jęk i wbi-
Å‚a mu paznokcie w plecy.
Poruszał się w niej powoli. Unosił się w oceanie rozkoszy, do której tak tęsknił
przez ostatnie dwa dni.
L R
T
- Nie mogę uwierzyć, jak głupio postępowałem - wydyszał. - Sypiałem samotnie,
chociaż mogłem spędzać noce z tobą.
- To prawda - szepnęła mu w ucho. - Ale inteligencja nigdy nie była twoją mocną
stroną. Jesteś raczej człowiekiem czynu.
- Owszem - przyznał.
Wprawdzie przez ostatnich parę dni usiłował powściągnąć swoje pierwotne ero-
tyczne instynkty, lecz teraz w końcu im uległ - i było mu z tym cudownie.
Kochał się z Vicki, a ona drżała i jęczała z rozkoszy, która jego również przepeł-
niała. Zastanowił się, czy Vicki powtórzy tamte słowa wypowiedziane we śnie. Ale nie
musiała. Wiedział, że oboje są sobie przeznaczeni, że łączy ich rodzaj tajemnej więzi.
- Mam nadzieję, że nigdy nie odnajdziesz tego pucharu - wyszeptał pomiędzy żar-
liwymi pocałunkami.
Właśnie poszukiwanie pucharu sprowadziło Vicki ponownie do jego życia. Jeżeli
go odnajdzie, odejdzie od niego, a teraz wydawało mu się to niewyobrażalne.
Nie odpowiedziała i miał wrażenie, że wstrzymała oddech. Potem jęknęła i zaczęła
wić się pod nim jeszcze gwałtowniej. Przyspieszył rytm i po chwili znalezli się oboje w
sferze, gdzie wszelkie słowa są zbędne. Obrócili się, Vicki dosiadła go i pogalopowała,
póki oboje nie dotarli do szczytu.
Vicki, Vicki, Vicki... Czy potrafię żyć bez ciebie? - pomyślał.
W tym momencie wiedział, że nie.
Vicki usłyszała, że Jack wstał z łóżka, lecz nie otworzyła oczu. Było jeszcze ciem-
no, ale wiedziała, że on zamierza dotrzeć do wraku przed brzaskiem. Zawahał się, jakby
się zastanawiał, czy ma ją obudzić.
- Wypłyniesz dzisiaj ze mną? - zapytał w końcu.
Udała, że ocknęła się z głębokiego snu.
- Jestem zbyt zmęczona - wymamrotała.
- To śpij dalej, moja piękna.
Niemal otworzyła oczy, gdy pocałował ją delikatnie. Potem westchnęła z ulgą, kie-
dy usłyszała ciche trzaśnięcie zamykanych drzwi.
L R
T
Napłynęły do niej wspomnienia minionej nocy. Czy Jack przyszedł się z nią prze-
spać po prostu dlatego, by nie stracić okazji? To upokarzające, że nie potrafiła mu się
oprzeć. Na szczęście w końcu odnalazła puchar i może stąd uciec, ocalając resztki swej
godności.
Na myśl o pucharze ogarnęła ją ekscytacja. Vicki nie mogła się już doczekać, kiedy
wręczy go Katherine Drummond - i to wcale nie z powodu nagrody. Katherine pokładała
wielkie nadzieje w odzyskaniu całego kielicha, a poszukiwanie jego zagubionych części
pomogło jej wyjść z groznej choroby. Tak bardzo pragnęła, by rodzinna legenda okazała
siÄ™ prawdÄ….
Vicki leżała bez ruchu, póki nie usłyszała, że Jack wypłynął z przystani. Wtedy
szybko wyskoczyła z łóżka. Chciała opuścić dom przed zjawieniem się o dziewiątej go-
spodyni, aby uniknąć kłopotliwych pytań. Już wcześniej wyszukała w internecie firmę
wodnych taksówek. Teraz zadzwoniła i zamówiła kurs za pół godziny.
Wzięła prysznic, uczesała się pospiesznie i włożyła czarny kostium, który zdawał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]