- Strona pocz±tkowa
- Lawhead, Stephen Pendragon Cycle 04 Pendragon
- Lensman 04 Smith, E E 'Doc' Gray Lensman
- Triple Dog Dare Triple trouble 04 T. Dalton
- Stormy_Glenn_and_Lynn_Hagen_ _Lady_Blue_Crew_04_ _Adwaka's_Blade
- Hohlbein, Wolfgang Die Saga Von Garth Und Torian 04 Die Strasse Der Ungeheuer
- Backup of Alastair J Archibald Grimm Dragonblaster 04 Truth and Deception (v5.0)
- Aubrey Ross [Alpha Colony 04] Uninhibited Fire (pdf)
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- Wojownik Trzech Światów 04 Strażnicy Kościuszko Robert
- 04. Oakley Natasha KrĂłlewski rod Ksiezniczka i magnat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
finansowe. Przypomnij sobie twarde prawa rynku, szczególnie
w byłym Związku Radzieckim. Taak, istnieje mnóstwo
starej bi\uterii. Część z niej naprawdę warto kupić.
- Ciekawy pomysł. - Archer spojrzał na smaganą przez
wiatr zatokę. - Czy wiesz, jak zaczepić się na wtórnym rynku?
- Mo\na zacząć od przyjaciół Faith - ludzi, którzy przysłali
jej rubiny na naszyjnik.
Archer zerknął w stronę drzwi swojego biura. Wkrótce po
ich drugiej stronie pojawi siÄ™ bardzo kochana przez niego
siostra. Siostra, która w tej chwili była na niego tak wściekła,
\e gdyby mogła, oskalpowałaby go tępym no\em.
- Taak, wspomniała coś o tych rubinach. Powiedziała, \e
je skradłeś.
- Pieprzenie. Nie zgodziła się iść ze mną, a ja nie miałem
zamiaru zostawić tych kamieni w przepastnej szufladzie jej
stołu w otwartym sklepiku przy Pioneer Sąuare.
- Jeśli posiedzę tu jeszcze trochę, to mo\e w końcu usłyszę
od ciebie coÅ› po\ytecznego.
- Rubiny pochodzące od przyjaciół Faith to dobre, naprawdę
dobre kamienie.
Archer uniósł czarne brwi.
- Jak dobre?
- Najlepsze, jakie widziałem poza murami muzeów
i skarbców królewskich.
Archer cicho gwizdnął. Potem zapytał:
- Ile sÄ… warte?
- W detalu?
- W hurcie.
- Z pewnością nie mniej ni\ milion, na który Faith usiłuje
je ubezpieczyć. Moim zdaniem, du\o więcej. Ogromny
Strona 34
Elizabeth Lowell - Rubinowe bagna
birmański rubin, który nie przeszedł obróbki termicznej, ma
du\o większą wartość ni\ wszystkie inne kamienie szlachetne
na świecie, łącznie z brylantami.
- W takim razie dlaczego są kłopoty z ubezpieczeniem?
- Rzeczoznawcy z AIKS-u nie chcą podjąć się wyceny.
Nie są w stanie zagwarantować, \e uda im się wykonać robotę
tak szybko, \eby Faith zdą\yła jeszcze osadzić rubiny
i ukończyć naszyjnik przed wystawą w Savannah. Z kolei
\adna firma ubezpieczeniowa nie zawrze umowy, póki jakiś
dyplomowany rzeczoznawca nie potwierdzi wartości tych
kamieni. W ten sposób zabezpieczają się przed ewentualnym
fałszerstwem.
- To normalne. Fałszywa wycena, podrobione kamienie,
pozorowana kradzie\, ale prawdziwe ubezpieczenie płatne
w rzeczywistej gotówce.
- Te rubiny pochodzą od przyjaciół Faith.
Walker pomyślał, na jak śmiertelne niebezpieczeństwo
mo\na się narazić, ufając dawno nie widzianym przyjaciołom.
On sam zaufał człowiekowi, który wysłał go prosto
w zasadzkę. Był to stary przyjaciel.
- Tak czy inaczej - ciągnął Walker - nawet gdyby udało
się dokonać wyceny tych kamieni i gdyby zrobiono to
w uznanym laboratorium na tyle szybko, by Faith zdą\yła na
wystawę w Savannah, wielu rzeczoznawców to ludzie zbyt
młodzi, by na pierwszy rzut oka rozpoznać prawdziwy birmański
rubin. Nie wystarczy im nawet seria testów. Wycena
jest niemal w takim samym stopniu sztukÄ…, jak i naukÄ…. Trze-
ba mieć doskonałe oko i du\e doświadczenie, by wychwycić
niuanse. Na rynku bardzo rzadko pojawiajÄ… siÄ™ prawdziwe,
naturalne birmańskie rubiny najwy\szej jakości.
- Ale rubiny Faith sÄ… prawdziwe, naturalne i najwy\szej
jakości.
Chocia\ Archer nic więcej nie powiedział, w jego słowach
kryło się wyrazne pytanie.
Walker z uśmiechem schylił się i zaczął wyładowywać zawartość
przyniesionego przez siebie kartonu. Na Å‚awie obok
sofy ustawił rzędem mikroskop z podwójnym okularem, polary
skop oraz lampkę ultrafioletową. Potem wyjął kilka małych
pudełeczek. Jedno z nich zawierało torebki z kamieniami
zabranymi ze sklepiku Faith.
Na biurku Archera zabrzęczał interkom. To Mitchell próbował
ostrzec szefa. Chwilę pózniej otworzyły się drzwi.
Walker nawet nie podniósł głowy. Wiedział, \e stojąca
w nich dama w czarnych kaszmirowych spodniach, lodowobłękitnej
jedwabnej bluzce i czarnym kaszmirowym blezerze
jest wściekła i chętnie obdarłaby go ze skóry, nie przejmując
siÄ™ widokiem krwi.
- Skończyłam trzydzieści lat - warknęła Faith ze złością. -
Prowadzę własny interes i nie potrzebuję, by któraś z twoich
tresowanych małp stała nade mną niczym starszy brat.
- Ja te\ się cieszę, \e cię widzę - powiedział Archer.
- Tresowana małpa? - spytał cicho Walker.
- W tym stadium chłopcy są ju\ nastolatkami, ale wcią\
jeszcze mają więcej wzrostu ni\ okrzesania - wyjaśnił Archer.
Walker zerknÄ…Å‚ z ukosa na swojego szefa.
- Słyszałem o nieokrzesaniu. Jesteś pewien, \e istnieje
coÅ› takiego jak okrzesanie"?
- Owszem - wtrąciła Faith. - I wcale mnie nie dziwi, \e
nigdy nie słyszałeś tego słowa.
- Przypuszczam, \e zgniłek stanowił istny wzór okrzesania
- mruknÄ…Å‚ Walker, wracajÄ…c do swojego wyposa\enia.
- Zgniłek? - spytał Archer, unosząc czarną brew.
Na policzkach Faith pojawiły się wyrazne rumieńce.
- Niewa\ne.
- Jej narzeczony - wyjaśnił Walker.
Archer wybuchnął śmiechem.
- Mój były narzeczony - poprawiła Faith przez zęby. - To
du\a ró\nica.
Strona 35
Elizabeth Lowell - Rubinowe bagna
- I jedyna, jaka naprawdę się liczy - przyznał Archer. -
Przyszłaś wysłuchać, jak Walker mi wyjaśnia, czemu powinienem
ubezpieczyć twoje rubiny na milion dolców?
Przez dwie sekundy Faith zastanawiała się, z jak ogromną
przyjemnością chwyciłaby owe rubiny i wyszła bez słowa.
Potem uznała jednak, \e byłoby to głupie posunięcie. Musiała
je ubezpieczyć. Archer mógł jej w tym pomóc. Był jednak
człowiekiem interesu. Na pewno nawet dla siostry nie zgodziłby
się poręczyć za to swoimi pieniędzmi.
- Przyszłam, poniewa\ w chwili, kiedy Walker opuścił
mój sklep z tymi właśnie rubinami, przestały one podlegać
jakiemukolwiek ubezpieczeniu - wyjaśniła spokojnie. -
Chocia\ wierzę, \e umie sobie poradzić z prowadzeniem
ka\dego samolotu, jednak większość przestępstw w Seattle
zdarza siÄ™ na ziemi.
Nie powiedziała ani słowa więcej, ale spojrzała na opartą
o JawÄ™ laskÄ™.
Sugestia, i\ Walker nie nadaje siÄ™ na ochroniarza, wyraznie
rozbawiła Archera. Był zaskoczony, \e jego siostra nie
dostrzega ukrytego pod zwyczajnym ubraniem ulicznego zabijaki,
jednak niewiele osób to widziało. Jedną z największych
zalet Walkera stanowił fakt, \e nikt go nie doceniał.
Dzięki temu udawało mu się wybrnąć z sytuacji, w których
inni ludzie sięgali po broń.
- Biorę na siebie odpowiedzialność za te rubiny, dopóki
znajdują się w rękach Walkera - oznajmił Archer.
- Ale w moich ju\ nie? - wybuchnęła Faith.
- Chcesz, \eby zostały ubezpieczone, czy nie?
- Oczywiście, \e chcę.
- W takim razie pozwól, by nasz firmowy ekspert od rubinów
wyjaśnił mi, dlaczego mam się zgodzić z jego wyceną.
Poniewa\, do jasnej cholery, z całą pewnością nie ubezpieczę
ich, polegając jedynie na słowach d\entelmena z Karoliny
Południowej, choć rodzina tego człowieka przez przypadek
ma sklep jubilerski.
- Nie martw się - uspokajał go Walker. - Te kamienie są
prawdziwe.
- Oczywiście - powiedziała.
- Archer po prostu jest ostro\ny - wyjaśnił Walker, pragnąc
ją uspokoić. - To normalne, jeśli prowadzi się interesy
w krajach, gdzie stary porządek ustąpił miejsca nowym kryminalistom.
- OdkÄ…d to Donovan International robi interesy z kryminalistami?
- spytała brata.
- Widzę, \e darzysz wzruszającym zaufaniem polityków
wybranych głosami ludu - wymamrotał Walker.
Zignorowała go.
- Jeśli chce się robić interesy na terenie byłego Związku
Radzieckiego - wyjaśnił Archer - a tak jest w przypadku Donovan
International, trudno uniknąć kontaktów z tamtejszymi
grupami przestępczymi.
- W obecnych czasach w Rosji muszą produkować
du\o ły\eczek z wydłu\onymi uchwytami - powiedziała sucho.
Archer wybuchnął śmiechem.
Walker z rozbawieniem spojrzał na Faith.
- Jasne. Ludzie, którzy zasiadają do stołu razem z diabłem,
z pewnością nie chcą poprzypalać sobie tyłków.
f
Zamrugała zaskoczona zmianą, jaką na jego twarzy wywołał
zwyczajny uśmiech. To wcale nie znaczy, \e Walker
rzadko się uśmiechał - po prostu tym razem uśmiechnął się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]