- Strona pocz±tkowa
- Mortimer Carole, Spencer Catherine, Milburne Melanie Spotkajmy się w Prowansji
- Bracia St Claire 01 Mortimer Carole Gwiazda z Hollywood
- Carole Mortimer Red Rose For Love (pdf)
- Mortimer_Carole_ _Zapomnij_o_przeszłości
- Małżeństwo z milionerem Mortimer Carole
- Daugherty C. J. Wybrani 04 Zbuntowani
- Beckett Chris Ciemny Eden
- Edward Klemp Okultyzm
- Dickens Charles Ein Weihnachtslied
- Jack L. Chalker WOS 4 The Return of Nathan Brazil
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bez wątpienia snuł plany, w jaki sposób odebrać jej Olivera, pomyślała z nagłą złością.
Luc skinął głową.
- Zaraz wrócę - oznajmił i ruszył do drzwi.
- DokÄ…d idziesz?
- Chcę się trochę przejść przed snem.
- Zwietnie - powiedziała do siebie.
Wzięła kosmetyczkę i poszła do łazienki, żeby się przygotować do spania.
Nie ma takiej możliwości, żeby pozwoliła Lucowi odebrać sobie Olivera. Nie do-puści do tego,
aby dziecko zostało wyrwane ze środowiska, które zna, i zabrane od osób, które kocha i które
je kochajÄ….
- Założę się, że rozmawia teraz ze swoim prawnikiem o tym, jak odebrać mi Olivera -
powiedziała następnego ranka, chodząc niespokojnie po salonie mieszkania Tilly w Balfour
Manor.
Zgodnie z obietnicą Oliver został wypisany ze szpitala tego ranka i Luc przywiózł
ich do domu. Zaniósł śpiącego Olivera do jego pokoju, po czym pożegnał się, tłumacząc, że
musi pojechać do Londynu na jakieś ważne spotkanie w interesach. Annie miała na ten temat
inne zdanie. Przecież on nawet nie wiedział, że będzie dziś w Anglii, jak więc mógł mieć
zaplanowane jakieÅ› spotkanie?
- Może coś zle zrozumiałaś, kochanie? - Tilly starała się zachować optymizm.
Annie spojrzała na matkę z rezygnacją.
- Mamo, nie bądz naiwna. Sama byłaś żoną despoty, więc wiesz, co to oznacza.
- Nie pozwolę ci mówić o ojcu w ten sposób, Annie. Zresztą, kiedy się rozwiedliśmy, Oscar
nigdy nie próbował odebrać mi dzieci.
- Tylko dlatego, że nie wiedział, co miałby z nami począć.
T L R
- Annie, twój ojciec jest moim najlepszym przyjacielem.
- Wiem o tym. - Westchnęła ciężko i opadła na fotel. - Przepraszam, nie chciałam ci sprawić
przykrości. Tylko że... Nie wydaje mi się, żebym zle zrozumiała Luca.
Wyraził się zupełnie jasno. Powiedział, że albo za niego wyjdę, albo odbierze mi Olivera w
inny sposób.
Ostatniej nocy po powrocie ze spaceru Luc zamknął się w sobie i nie sposób się było z nim
porozumieć.
Annie też nie była w nastroju do rozmów. Całą noc spędziła, czuwając przy Oliverze, starając
się ignorować Luca, który leżał na łóżku obok.
Jednak jego dzisiejsza wyprawa do Londynu nie pozostawiała żadnych wątpliwości.
- Twój ojciec nigdy nie pozwoli...
- Ciekawe, jak go powstrzyma. Oliver jest synem Luca - oznajmiła Annie z cięż-
kim westchnieniem.
Nieprzespana noc i niepokój o syna dawały o sobie znać.
%7łałowała, że nie ma tyle optymizmu co matka. Jednak im więcej myślała o Lucu i o tym, z jaką
miłością patrzył na swojego syna, tym bardziej była pewna, że odbierze jej Olivera.
Coraz bardziej skłaniała się ku przekonaniu, że małżeństwo zawarte z rozsądku jest jedyną
sensowną opcją i to niezależnie od tego, jak bardzo sprzeciwiało się przeciw niemu całe jej
jestestwo. Jak mogłaby wyjść za Luca za mąż, skoro on traktował ją jedynie jako dodatek do
Olivera? Ona była w nim beznadziejnie zakochana, podczas gdy on nie miał dla niej żadnych
ciepłych uczuć.
- Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać. - Matka spojrzała na nią z zaciekawieniem. -
Jak go poznałaś, że nie wspomnę już o tym, że...
- Poszłam z nim do łóżka? - dokończyła za nią. - Co za pech! - mruknęła pod nosem. -
Prawdziwy pech.
- Niezbyt pochlebny opis moich umiejętności - usłyszały głos Luca, który właśnie wszedł do
salonu. - Pani Williams - skłonił się w stronę Tilly, która na jego widok zarumieniła się jak
nastolatka - pozwoli pani, że zamienię z Annie kilka słów na T L R
osobności?
- Nie mam ci nic do powiedzenia. - Annie przyjęła postawę obronną.
Luc popatrzył na nią z uwagą. Nie sposób było nie dostrzec cieni, jakie miała pod oczami, i
bladości twarzy. Zapewne sprawiły to stres i brak snu.
On także nie spał ostatniej nocy pomimo spaceru, na jaki się wybrał przed snem.
Wiedział, że leżąca na sąsiednim łóżku Annie jest pełna niepokoju i to nie pozwalało mu
zasnąć.
Zdawał, sobie sprawę z tego, że nie zechce przyjąć od niego żadnego wsparcia, którego
mógłby jej udzielić, i tylko dlatego nie wstał i nie wziął jej w ramiona. Obawiał
się też, że gdyby jej dotknął, nie skończyłoby się jedynie na pocieszaniu. Nawet teraz, kiedy
stała przed nim ubrana w proste czarne dżinsy i czarną koszulkę, wzbudzała w nim uczucia,
jakich nie doświadczał w obecności żadnej innej kobiety.
- Ale ja chciałbym powiedzieć ci kilka rzeczy - powiedział twardo.
Annie wzruszyła ramionami.
- Powiedziałam już mamie, że postanowiłeś wałlczyć o Olivera drogą prawną.
- Nic podobnego - powiedział spokojnie.
- Wciąż myślisz, że uda ci się namówić mnie do małżeństwa?
- Nie, już tak nie myślę.
- W takim razie...?
- Zostawi nas pani na chwilę, pani Williams? - poprosił ponownie.
- Ależ naturalnie. Pójdę posortować pranie, kochanie. - Tilly poklepała córkę po ramieniu i
wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi.
T L R
ROZDZIAA DWUNASTY
- Nic z tego nie rozumiem.
Luc powiedział, że nie zamierza dochodzić swoich rodzicielskich praw w sądzie ani zmuszać
jej do małżeństwa z nim. W takim razie co zamierzał zrobić? Chyba się nie spodziewał, że
pojadÄ… z nim do Rzymu i tam razem zamieszkajÄ…?
- Powiedz mi, Annie, jak byś zareagowała, gdybyś spotkała mnie w Lake Garda, a nie miałabyś
Olivera?
Annie zarumieniła się.
- Nawet gdybym go nie miała i tak uważałbyś mnie za jedną z zepsutych sióstr Balfour.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]