- Strona pocz±tkowa
- Harry Harrison Cykl Stalowy Szczur (06) Stalowy Szczur i piąta kolumna
- Nora Roberts Tajemnicza gwiazda
- Joanna Chmielewska BuśÂ‚garski bloczek
- Choć‡by na kraj śÂ›wiata
- Gwiezdne Wojny 062 Moc Wyzwolona
- Holynski_Marek_ _E mailem_z_Doliny_Krzemowej
- 7 krokow do udanej sprzedazy 7ksprz
- Harry Turtledove & L. Sprague De Camp Down In The Bottomlands
- śÂšredniowieczne Pancerze I Taktyka
- Cass
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaryzykował i ujął jej dłoń pod stołem. Natychmiast zalała go fala
rozkosznego żaru. Delikatnie gładził wnętrze jej dłoni. Ciekawe, czy Blythe
zauważy, jeśli sięgnę po kawę lewą ręką, zastanowił się.
Nagle usłyszeli kroki. Na patio pojawili się Talia i Jonathan.
- Moja droga! - zawołała Talia, patrząc na Sylvię. - Koniecznie
musieliśmy tu przyjść i sprawdzić, co z tobą. Pewnie nas nie pamiętasz, bo byłaś
nieprzytomna, ale powiedz, jak siÄ™ dziÅ› czujesz?
- Dużo lepiej, dziękuję - odparła grzecznie i posłała Tuckerowi pytające
spojrzenie, widzÄ…c, jak towarzysz kobiety szybko zajmuje wolne miejsce obok
Blythe.
- Sylvia, to są Talia Calvert i nasz sąsiad Jonathan - przedstawił gości.
Skinęła uprzejmie głową, ale wciąż wyglądała na zdziwioną.
Tucker zamierzał dalej wyjaśniać, ale nagle jego siostra wstała od stołu.
- Wybaczcie, ale muszÄ™ biec. Sylvia, czuj siÄ™ jak u siebie. Mam tylko
nadzieję, że nie umrzesz z nudów, wędrując po tym starym domostwie.
- Pomyślałem sobie, że może będziesz miała ochotę do mnie dołączyć -
wtrącił Tucker, pragnąc zabrać ją ze sobą i jednocześnie nie dopuścić do
nadciągającego wybuchu Jonathana, który siedział sztywno z urażoną miną.
- Oczywiście! - zawołała z takim entuzjazmem, że Tucker nabrał
przekonania, że także zauważyła napiętą sytuację przy stole. -A dokąd się
wybierasz?
- Mam nadzieję, że na spotkanie z R.J. - wtrąciła kwaśno Talia i skupiła
spojrzenie na Sylvii.
- Mam nadzieję, że chociaż ty przemówisz mu do rozumu. Jego
nadmierne poczucie obowiÄ…zku wobec rodziny zrujnuje mu karierÄ™.
- Och... - Sylvia nie wiedziała, co powiedzieć.
- Nie zwracaj na niÄ… uwagi - burknÄ…Å‚ Tucker.
- Nie wybieramy się do studia, Talia. Muszę przekazać nowy skrypt dla
radia Cherlesowi.
- Skrypt? - powtórzyła Sylvia.
- Scenariusz słuchowiska - wyjaśnił. - Przygody Goodnighta.
- Bosko! - zawołała uradowana i mocniej ścisnęła jego dłoń. - Słyszałam
to na płytce!
- Na czym, kochanie?- Talia pochyliła się w jej stronę, marszcząc brwi.
- Och - westchnęła Sylvia, pojmując błyskawicznie swoją gafę. - Hm...
może to głupio zabrzmi, ale radio stoi u mnie na specjalnym stoliczku,
wyłożonym ceramicznymi płytkami... Nieważne. Ale historia była niesamowita!
- On jest niesamowity. - Talia pokiwała głową. - To dlatego R.J. tak
bardzo chce go mieć u siebie.
- R.J.? Chwileczkę. Ty nazywasz się Talia Calvert - powiedziała i jej oczy
rozbłysły radosnym oczekiwaniem. - Och! To wręcz niemożliwe! On jest
legendą! To znaczy będzie - poprawiła się błyskawicznie. - Z pewnością będzie
znany z powodu swojego talentu.
- Niektórzy najwidoczniej nie podzielają twojego przekonania - oznajmiła
Talia, patrzÄ…c wymownie na Tuckera.
- No, dobrze. Wygrałaś. Porozmawiam z nim - burknął i zwrócił się do
Sylvii. - Jak podoba ci się pomysł spędzenia dnia pomiędzy radiem a planem
filmowym?
- Brzmi kuszÄ…co.
- Bosko! - ucieszyła się Talia i klasnęła w ręce.
- Ale przyprowadz jÄ… z powrotem przed zmrokiem, Tucker. A ty nie
opuszczaj go ani na krok - dodała, poważniejąc.
- Zgoda - przytaknął, myśląc o Dusicielu.
- Słyszeliście coś nowego?
- Nie. Ale policja obawia się, że lada chwila usłyszymy o nim. Ostatnio
się nie pokazywał, więc w każdej chwili może ponownie zaatakować - odparła
Talia.
- Może się przeniósł gdzieś indziej. Albo zrezygnował.
- Wątpię - Sylvia pokręciła głową. - Tacy zabójcy nie rezygnują z własnej
woli.
- Otóż to - przytaknęła Talia.
- Nie martwcie się - pocieszył ich Tucker, obejmując dziewczynę
ramieniem. - Zadbam o niÄ….
- To dobrze - podsumowała Talia i poklepała dłoń Jonathana. - Drogi
chłopcze, jesteś bardzo cichy...
Jonathan poderwał głowę. Tucker od razu zauważył, że nastrój sąsiada
pogorszył się, gdy Blythe odeszła od stołu. Teraz zaś patrzył tak
rozgorączkowanym wzrokiem, że Tucker aż się zdziwił.
- Spokojnie, Jonathanie - powiedział cicho.
- Dobrze siÄ™ czujesz?
- Pewnie -mruknął i poderwał się od stołu.
- Wybaczcie - rzucił na pożegnanie.
- No cóż - westchnęła Talia. - Wygląda na to, że twój przyjaciel kiepsko
znosi odrzucenie przez kobietÄ™.
- Chyba tak - zgodził się Tucker, rozważając, czy nie powinien pójść za
nim, aby choć trochę go pocieszyć. Uważał, że Jonathan jest interesującą partią i
z pewnością, prędzej czy pózniej, znajdzie sobie odpowiednią dziewczynę.
Uznał więc, że teraz nie jest w stanie zajmować się problemami
uczuciowymi Jonathana, ponieważ musi skupić się wyłącznie na własnych
miłosnych przeżyciach.
Został przy stole. Sylvia nie tylko wyraziła zachwyt jego pracą w radio,
ale też zgodziła się z nim spędzić cały dzień. Jego obawy, jak rozumieć jej
nocne odwiedziny, rozwiały się zupełnie.
Zerknął na nią i kiedy dostrzegł jej uśmiech, zadrżał. Ta kobieta ma swoje
sekrety, pomyślał. Ale która ich nie ma? Zresztą, skoro wzbudzała w nim tak
silne emocje, był zdecydowany dać sobie z nimi radę. W końcu co tydzień wiódł
słuchaczy śladem skomplikowanych spraw Goodnighta. Pomyślał, że skoro jest
tak dobry w rozwiązywaniu tajemniczych zagadek detektywa, z pewnością
poradzi sobie z sekretami serca Sylvii.
- Zadziwiające, prawda? - zapytał Tucker. - Dzwięk płynie przez te
maleńkie mikrofony.
Sylvia rozejrzała się, niepewna, o czym on mówi. Wciąż rozmyślała o
rozmowie przy śniadaniu i słuchowiskach radiowych Tuckera. Oraz o dziwnym,
choć jak sądziła, znajomym mężczyznie - o Jonathanie. Skoro Talia i Tucker z
nim się przyjaznili, musiał być w porządku. Jednak ona na jego widok dostawała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]